środa, 31 lipca 2013

Rozdział 22 ''Od dzisiaj zostaniesz jedną z nas...''

Odczuwałam wewnętrzny niepokój , przyśpieszyłam kroku . Już widziałam wyjście z lasu , gdy nagle parę silnych ramion przywarła mną do drzewa. Wysoki mężczyzna , przyłożył mi do twarzy wilgotną szmatkę , po której kręciło mi się w głowie aż w końcu straciłam przytomność .

Obudziłam się nic nie widząc przez zakryte oczy , usta także miałam zaklejone taśmą . Ręce unieruchomione za plecami . Każdy nawet najmniejszy ruch sprawiał mi ból . Byłam oszołomiona , nie wiedziałam gdzie jestem i co się ze mną stanie . Nagle usłyszałam huk otwieranych drzwi i parę rąk szarpiących mną we wszystkie strony . Po chwili mnie puścił i zaszedł od tyłu . Czułam jak odwiązuje supeł z tyłu mojej głowy . Zdezorientowana zaczęłam się rozglądać , nie było kompletnie nic . Na środku szarego pokoju znajdowała się zardzewiała rura do której byłam przyczepiona  . Zza moich pleców wyłonił się Tom . Nie mogłam w to uwierzyć , moje oczy rozszerzyły się , a oddech przyśpieszył . On tylko złowieszczo się uśmiechnął i jednym ruchem ręki oderwał taśmę . Poprzez niemiłosierny ból , niekontrolowanie syknęłam , a po policzku spłynęła łza .

- Nie sądziłem , że będziesz aż tak głupia by nabrać się na tego SMSa - Powiedział patrząc prosto w moje oczy .

- Dlaczego to robisz ? - zapytałam nie mając siły ustać na własnych nogach

- Dlaczego ? Bo podobasz mi się - szepnął mi do ucha , moje ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz .

Nagle sięgnął do kieszeni swoich jeansów , wyciągnął mały scyzoryk który przybliżył do mojego gardła , przez co wstrzymałam oddech , a mój poziom przerażenia wzrósł .

- A teraz posłuchaj mnie uważnie - warknął przy okazji mnie plując

- Jeżeli będziesz próbowała uciec , lub wywiniesz nam jakiś numer , będę musiał cię zabić rozumiesz ? - Przytaknęłam głową

- Odpowiedz ! - Krzyknął i przycisnął lekko ostrze do mojej skóry  na co się zlękłam

- Rozumiem - szepnęłam , na co on wrednie się zaśmiał

- Grzeczna dziewczynka - powiedział i głośno trzaskając metalowymi drzwiami wyszedł .

Nie wiedziałam co robić , nie było żadnej ucieczki , żadnego ratunku . Przypomniałam sobie że przecież w kieszeni mam mój telefon . Przez zakute dłonie nie miałam go jak wyciągnąć dlatego zaczęłam się niemiłosiernie wiercić , żeby tylko komórka wyleciała ze spodni . Udało się lecz narobiło to tyle hałasu , że jeden z ochroniarzy wparował do pokoju , na co ja schowałam iPhone pod butem . Gdy mężczyzna zobaczył że nic się nie dzieję , wyszedł . W tamtej chwili dziękowałam bogu , że mój telefon miał bardzo czuły dotyk . Jeździłam po ekranie czubkiem moich trampek , z trudem wybrałam kontakty , lecz nie dane mi było wykonać połączenia , ponieważ do pokoju wszedł Thomas z kanapką i szklanką wody w ręku . Szybko ukryłam komórkę i patrzyłam na niego ze strachem w oczach . Odłożył jedzenie na parapet zakratowanego okna i podszedł do mnie . Dzięki Bogu uwolnił mnie od nie wygodnych kajdanek , lecz nadal mocno trzymał moje ramiona .

- Masz być grzeczna , bo inaczej pożałujesz - Syknął w moim kierunku podając mi zakurzoną kanapkę i kranówę .

- Dobrze - Wzięłam od niego posiłek i choć był okropny to musiałam go zjeść .

Gdy wypiłam ostatni łyk wody Tom wyszedł z pokoju . Wreszcie gdy miałam wolne ręce chwyciłam za telefon i szybko wybrałam numer Justina , dopiero po ostatnim sygnale odebrał .

- Hallo - powiedział lekko zaspanym głosem

- O mój boże , jak się cieszę że cię słyszę - wyznałam ze łzami w oczach

- Luna , co się stało !? - nabrał bardziej poważny ton

- Proszę , pomóż porwano mnie , nie wiem co ze mną zrobią - Szepnęłam załamana

- Kto , cię porwał ?!- krzyknął do słuchawki

- T... - I jak na złość w tym momencie , wszedł rozwścieczony Thomas wyrywając mi komórkę z rąk .

 W kompletnej furii rzucił telefonem o ścianę , a ten roztrzaskał się na drobne kawałki . Podszedł do mnie i popchnął na ścianę zgniatając moje nadgarstki .

- Mówiłem coś do ciebie - opluł mnie w twarz

- Przepraszam... - wybełkotałam dławiąc się łzami

- Szykuj się , niedługo wyjeżdżamy - Oznajmił i opuścił pokój .

Nie mogłam w to uwierzyć , nigdy nie miałam już zobaczyć rodziców , przyjaciół , Justina... To było dla mnie za dużo , skuliłam się w kłębek i na dobre się rozpłakałam .

***OCZAMI JUSTINA***

To nie możliwe ! Nie zastanawiając się długo pobiegłem na dół po kluczyki do mojego samochodu , po drodze dzwoniąc do Luny , na marne . Ruszyłem w drogę na najbliższy komisariat policji . Wpadłem do budynku jak poparzony i nie zwracając uwagi na wszystkich znajdujących się tam ludzi , wparowałem do pierwszego lepszego gabinetu . Zdezorientowany policjant wskazał gestem ręki żebym usiadł na przeciwko jego .

- A więc co się stało ? - spytał komisarz obojętnym tonem

- Moja dziewczyna, została porwana , nie wiadomo gdzie jest , nie wiadomo kto ją porwał , proszę mi pomóc ! - krzyknąłem na cały głos w kompletnej rozpaczy

- Może uda nam się zlokalizować poprzez numer telefonu gdzie znajduje sie ta dziewczyna - wyjaśnił na co przytaknąłem i podałem mu komórkę .

 Wpisał coś do swojego komputera i cierpliwie czekał na wyniki .

- Niestety karta uległa zniszczeniu , przykro mi - wyjaśnił ze spuszczoną głową .

Nie mogłem w to uwierzyć , przecież to jakiś chory żart , najgorszy koszmar z którego się za chwilę obudzę.

- Wyśle najlepszych policjantów żeby zacząć poszukiwania .- Nic już się nie odzywając wyszedłem z posterunku .

Ja się nie poddam , będę ją szukał na własna rękę chociażby do końca życia .

***OCZAMI LUNY***

Tak jak powiedział Tom , dwóch ochroniarzy zabrali mnie do czarnego auta z przyciemnianymi szybami którym pojechaliśmy na lotnisko . Panika ogarniała całe moje ciało , ręce zaczęły się pocić , a nogi się trząść . Przeszliśmy przez cały pas startowy , nie spuszczali mnie z oka nawet na chwilę . Wsiedliśmy do prywatnego samolotu Toma . Zajęłam miejsce przy oknie a koło mnie jakiś mężczyzna . Cały czas płakałam przez co nie raz mnie uderzono , ale to znosiłam . Moje oczy stawały się z każdą łzą cięższe , zasnęłam. Obudziłam się dosłownie wyszarpana z siedzenia i wyciągnięta z samolotu . Znowu wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy w długą drogę do ogromnej willi w której bodajże mieliśmy zamieszkać . Już nawet nie próbowałam uciec , no bo niby gdzie ? Przeszliśmy przez dużą bramę zabezpieczoną przez kod i weszliśmy do środka domu . Wnętrze było ciepłe i przytulnie , zupełnie inne niż to sobie wyobrażałam .

- Witaj w domu , kochanie - odezwał się do mnie Thomas z szyderczy uśmiechem na buzi .

Nic nie odpowiedziałam , nawet na niego nie spojrzałam . Nie miałam odwagi .

- Chodź zaprowadzę cię do NASZEJ sypialni - wziął nacisk na ''naszej'' i chwycił mnie za ramię .

Na piętrze był korytarz , z każdej strony były po 4 drzwi . Przeszliśmy na sam koniec i otworzyliśmy jedne z nich . W środku znajdowało się ogromne łóżko z baldachimem , dwie komody z ciemnego drewna , garderoba i łazienka . Nie zrobiło to na mnie żadnego wrażenia , cały czas próbowałam mieć kamienną twarz lecz emocje wzięły górę i po moich czerwonych policzkach znów zaczęły płynąć niezliczone litry łez . Tom zostawił mnie samą w pokoju . Przez około godzinę leżałam bezsensownie na łózko , aż usłyszałam wołanie mojego imienia . Szybko zerwałam się na równe nogi i troszkę chwiejnym krokiem podążałam za donośnym głosem . W salonie siedziała cała grupa umięśnionych mężczyzn niewiele starszych ode mnie , w ich gronie był Tom który poklepał miejsce obok siebie . Niepewnie usiadłam na wskazanym miejscu . Każda para oczu była zwrócona na mnie .

- Czego jeszcze ode mnie chcesz ? - zapytałam patrząc prosto w brązowe tęczówki Thomasa

- Od dzisiaj zostaniesz jedną z nas...

******************************
DAM , DAM , DAM :) Ale się dzieje ! PISZCIE SWOJE OPINIE , CZY WAM SIĘ PODOBA, CZY MOŻE NIE ! KOCHAM WAS I DO NASTĘPNEGO :*

wtorek, 30 lipca 2013

Rozdział 21 ''Podobało ci się wczoraj ?''

- Chcę - zapewniła mnie a zarówno na jej jak i na mojej twarzy zagościł uśmiech.

Ponownie nasze wargi się spotkały , lecz ten pocałunek wyrażał to czego słowa nie mogły opisać . Pod wpływem emocji oplotła swoje nogi wokół moich bioder nie odrywając się ode mnie . Nie mogłem już wytrzymać , moja potrzeba bycia z nią jeszcze bliżej wygrała . Ruszyłem w stronę dużego łóżka . Zwinnym ruchem położyłem ją na nim , pozbawiliśmy się ubrań,a potem poszło już z górki...

***OCZAMI LUNY***

Obudziłam się w nie swoim pokoju u boku nagiego Justina . Pamiętałam wszystko nawet najmniejszy szczegół . Nie mogłam po prostu uwierzyć że wczoraj w klubie przeżyłam swój pierwszy raz , ale jeżeli mam być szczera było idealnie . Nie zamieniłabym tego na żaden inny . Brunet jeszcze słodko spał , postanowiłam go na razie nie budzić . Wstałam z łóżka lecz tego pożałowałam , moje podbrzusze niemiłosiernie bolało , ale to przecież normalne . Z trudem pozbierałam leżące na podłodze moje ubrania i udałam się do łazienki . Wyglądałam co najmniej okropnie . Moje włosy rozczochrane i rozmazany makijaż . Wzięłam odprężającą kąpiel , ubrałam się w wczorajszą sukienkę i uczesałam włosy zostawiając  je rozpuszczone . Ból powoli znikał ale nadal miałam problem z poruszaniem się . Zmyłam makijaż i wyszłam z pomieszczenia . Mój królewicz już wstał i siedząc na skrawku łózka przyglądał mi się ze słodkim uśmieszkiem

- Hej , skarbie - przywitał się przytulając mnie czule

- Cześć - cmoknęłam go w usta

- Jak się czujesz ? - zapytał z troską trzymając moją dłoń .

- Troszkę boli , ale da się znieść

- Przejdzie , zobaczysz - uśmiechnął się uwodzicielsko i udał się do łazienki .

 Nie wiem czemu ale jakoś teraz widok nagiego Justina onieśmielał mnie . Gdy zniknął za drzwiami , chwyciłam za mój telefon który wczoraj wyłączyłam żeby nikt nam nie przeszkadzał . Błagałam tylko żeby przypadkiem rodzice do mnie nie dzwonili . A jednak . 18 nieodebranych połączeń od mamy , a on taty 24 oraz 1 od Carmen . Właśnie do niej postanowiłam zadzwonić jako pierwszej .

- No hej!- usłyszałam jej zaspany głos , domyślałam się że ona i Simon też się wczoraj nie nudzili .

- Przepraszam że nie odebrałam , ale...

- Nie musisz się tłumaczyć , domyślam się - zachichotała , na co ja zarumieniłam się

- A gdzie ty w ogóle jesteś ? - zapytała

- Nadal w klubie , a ty ? - Odpowiedziałam przecierając oczy

- W domu... - powiedziała i zaczęła sie niepohamowanie śmiać , nie wiedziałam o co jej chodzi

- Co tam sie dzieję ?- zapytałam z uśmiechem na ustach

- Słuchaj Luna odezwiemy się jeszcze do ciebie , a teraz paaaaaa - Krzyknął rozbawiony Simon , nie wytrzymałam i także się zaśmiałam i rozłączyłam .

Akurat w tym momencie wszedł Biebs . Przytulił mnie od tyły i szepnął do ucha

- Podobało ci się wczoraj ?

- Yhmmm - jęknęłam kołysząc się w jego ramionach

- To dobrze - Pocałował mnie w policzek

- A tobie ? - z zaciekawionym wyrazem twarzy popatrzyłam w jego czekoladowe oczy

- Ujdzie - odpowiedział obojętnie .

Ja natomiast z miną typu WTF? uderzyłam go w ramie

- No przecież żartuję - zbliżył się do mnie - To była najlepsza noc w moim życiu

- Na pewno - odburknęłam obrażona .

- Oj , kicia nie obrażaj się , ja mówię prawdę - cmoknął mnie w usta , nie odwzajemniłam . Kolejny raz mnie pocałował ale ja byłam nie ugięta . Dopiero jak zachłannie wpił się w moje usta uległam . Zaśmialiśmy się obydwoje

- Dobra trzeba się zbierać - Powiedziałam pakując do mojej torebki telefon , postanowiłam na razie nie dzwonić do rodziców .

Prawda jest taka że się cholernie bałam . Wolałam stanąć z nimi twarzą w twarz , chociaż to wydaję się gorsze ale zawsze można użyć miny kota ze Shreka . Gotowi wyszliśmy z małego pokoiku i udaliśmy się do wyjścia . W klubie nadal było czuć dym papierosowy i alkohol . Wyjście na świeże powietrze bardzo dobrze mi zrobiło . Chwyciłam Justina za rękę i ruszyliśmy do stojącej na parkingu fury Biebsa . W drodze w ogóle sie nie odzywaliśmy , miałam czas na wymyślenie dobrej wymówki dla moich rodziców . Dojechaliśmy a moje przerażenie wzrosło

- Nie przejmuj się - odezwał się chłopak

- Łatwo ci mówić , ciebie rodzice nie zabiją na miejscu - uśmiechnęłam się smutno , odwzajemnił gest

- Dobra ja lecę , spotkamy się jutro w szkole - pocałowałam go w policzek i ruszyłam wolnym krokiem do piekła które zwie się domem .

Stanęłam na wycieraczce i niechętnie chwyciłam za klamkę . Niepewnym krokiem przekroczyłam próg domu . Nie minęła minuta , gdy ojciec z wściekłością wymalowaną na twarzy stanął parę kroków przede mną . Wpatrywałam się chwilę w jego pełne agresji oczy .

- Gdzie byłaś ? - Wysyczał przez zaciśnięte zęby .

 Przełknęłam głośno ślinę

- Na imprezie

- A potem ?

- Potem... Byłam u Carmen , ponieważ mnie o to poprosiła - niezłe kłamstwo , ale mój tatuś tak łatwo nie uwierzył

- Dlaczego nie odbierałaś telefonu? - powoli ściągnęłam szpilki ze stóp i położyłam obok szafki .

- Wyładował mi się - uśmiechnęłam się do niego a on tylko ze łzami w oczach podszedł do mnie i zamknął w niedźwiedzim uścisku .

- Tak bardzo się martwiliśmy córeczko - wybełkotał w moje włosy , a u mnie od razu ''włączyło'' się poczucie winy

- Ale przecież nic mi się ie stało , a tak poza tym to mnie dusisz - wydyszałam , a on mnie niechętnie wypuścił

- Nie rób nam tego więcej

- Ok - Już chciałam pójść do swojego pokoju ale nie , druga strona mojego ojca musiała się ujawnić

- Nie myśl sobie że tak po prostu ujdzie ci to na sucho - przerwał , wyciągając w moją stronę otwartą dłoń

- Po proszę telefon , laptop , iPod i inne niszczące umysł urządzenia - O nie !!! Tylko nie to .

- Dobrze dam ci wszystko oprócz telefonu , Proszę !!!! - Błagałam robiąc najsłodsze miny na świecie , po pierwszych trzech próbach przekonywania go nic nie wskórałam , ale gdy zagroziłam że ucieknę z domu , ożenię się z murzynem i wychowam 10 dzieci , jakoś się zgodził .

- Dziękuję , dziękuje , dziękuję - rzuciłam się mu na szyję , on nic nie odpowiedział tylko gestem ręki zasygnalizował żebym udała się do swojego pokoju .

Wybrałam luźne dresy i jakąś koszulkę i poszłam do łazienki . Gorący prysznic zawsze poprawiał mi humor . Związałam włosy w kitkę i wyszłam . Położyłam się na łóżku i zaczęłam oglądać jakiś program . Gdy mama wróciła z pracy zjedliśmy obiad , oczywiście ona także miała do mnie wyrzuty . Nawet wydawało mi się że ona wiedziała że nie byłam z Car . Rozmawialiśmy jeszcze chwilę a potem znowu poszłam do pokoju . Nudziłam się cholernie , aż w końcu zasnęłam .

- Luna , wstawaj bo się spóźnisz ! - krzyknęła moja mama z dołu .

Zerwałam się na równe nogi widząc która godzina . 7.46 , na pewno nie zdążę ! szybko wygrzebałam jakiś strój z szafy i pomknęłam do łazienki . Ekspresowy prysznic , lekki makijaż , rozpuszczone włosy i byłam gotowa . Zbiegłam na dół . Od razu biorąc zielone jabłko ucałowałam rodziców w policzek i ruszyłam do szkoły . Czekał już tak na mnie Justin .

- Spóźniona - Powiedział przytulając mnie do siebie i chwyciwszy mnie za rękę prowadził w stronę klasy .

- Wiem , wiem - wywróciłam oczami , i uśmiechnęłam się .

 Zauważyłam że w szkole nie było Toma . Zastanawiałam się czy ma mi za złe że go wtedy zostawiłam . Poczucie winy , zżerało mnie od środka . Nadszedł czas na lunch . Jak zwykle stolik wypełniony przyjaciółmi czekał na nas . Wzięłam sałatkę idąc w ich kierunku . Reszta godzin minęła bardzo szybko . Dzisiaj Justin nie mógł mnie odwieść do szkoły ponieważ , coś się stało w jego domu i musiał się zwolnić godzinę wcześniej . Już miałam ruszyć w stronę domu gdy dostałam SMSa , nie sprawdzałam od kogo  .

''Córciu , po szkole idź do sklepu kup kilogram ziemniaków . Mama :*'' 

I super , jeszcze mam dźwigać ciężką siatkę . Ruszyłam w drogę do najbliższego marketu który znajdował się za niewielkim parkiem . Ruszyłam na skróty przez zarośnięty las . Cały czas czułam się obserwowana . Gdy się odwracałam , nikogo nie było . Na pewno to zwierzęta... Odczuwałam wewnętrzny niepokój , przyśpieszyłam kroku . Już widziałam wyjście z lasu , gdy nagle parę silnych ramion przywarła mną do drzewa...

*****************
Hej ! Pewnie ciekawi was co będzie w następnym ? Mogę wam tylko podpowiedzieć , że to zmieni wszystko...:) KOCHAM WAS I KOMENTUJCIE <3 DO NASTĘPNEGO

niedziela, 28 lipca 2013

Rozdział 20 ''Na pewno tego chcesz ?''

No i co teraz?...Nie mam pojęcia dlaczego tak zareagowałam , przecież mogłam zwyczajnie mu powiedzieć że nigdy z nim nie będę i by było z głowy , a ja zostawiłam go tam samego , czy ja jestem normalna ? Przekroczyłam próg mojego domu , rzucając na komodę róże . Udałam się do swojego pokoju . Rzuciłam się na łóżko , dotarło do mnie że zachowałam się jak idiotka . Chłopak wyznaje mi swoje uczucia a ja go olewam , zachowanie godne przedszkolaka . Dlaczego się tak tym przejmuję ? Przecież to nie możliwe... ja nie mogę do niego nic czuć . Mam wspaniałego chłopaka którego kocham ponad wszystko , kocham tylko jego... tak mi się wydaję . Toma znam niecałe trzy dni , o mało co mnie nie skrzywdził ale... Ale muszę przyznać że go lubię , tak lubię go ... tylko lubię . Nie zorientowałam się kiedy zasnęłam .
Obudziły mnie jasne promienie słoneczne , bezczelnie wpadające do mojego pokoju . Przetarłam zaspane oczy i rozglądając się wokół szukałam telefonu . 13 , no to nieźle sobie pospałam . Wzięłam stare dresy i niebieską bokserkę , udałam się do łazienki . Wzięłam poranny prysznic , wysuszyłam i ubrałam się .Postanowiłam sie nie malować . Zeszłam na dół na śniadanie . Omlety , mmm. Usiadłam koło kuchennej wysepki i zajadałam .

- Kochanie , Justin zostawił u nas kurtkę - odezwała się moja mama

- Dzisiaj idziemy na imprezę , to jak przyjdzie po mnie to mu ja dam - uśmiechnęłam się i kontynuowałam posiłek .

- Kolejna impreza- westchnął mój tata

- Tato , jest weekend trzeba się odstresować - wytłumaczyłam upijając łyk soku pomarańczowego .

- Yhmm - Dlaczego mój tata , nie może choć raz się wyluzować , powoli zaczyna mnie to denerwować .

 - Harry , daj jej spokój , jak byłeś w jej wieku nie byłeś lepszy - broniła mnie moja mama , od razu zaciekawił mnie  ten temat

- Taaak , a co takiego mój kochany tatuś robił ? - zapytałam z cwanym uśmieszkiem na buzi , a ojciec wiercąc się nerwowo na krześle , piorunującym wzrokiem lekko wystraszył mamę .

- Jak będziesz starsza to może ci opowiem - wywinął się sprytnie .

- Mam prawie 18 lat

- Prawie , i niech tak zostanie - wywróciłam oczami .

 Dokończyłam śniadanie i zerwałam się z krzesła idąc do pokoju . Wysłałam SMSa Carmen że wszyscy wychodzimy dzisiaj na imprezę , oczywiście się zgodziła . Spojrzałam na moje kontakty w telefonie chcąc znaleźć także Matta , natrafiłam niestety na Toma . Od wczoraj się nie odezwał , troszkę szkoda mi się go zrobiło , w szkole będę musiała z nim porozmawiać . Gdy już wysalałam do Matta wiadomość ze zgodą , postanowiłam wybrać się samotnie do centrum handlowego kupić jakąś kieckę na dzisiaj , bo moja szafa świeciła pustkami . Chyba przez pół godziny musiałam prosić tatę o trochę gotówki , lecz moja mina słodkiego szczeniaczka zawsze zadziała .

Wzięłam moje auto i ruszyłam . Jak zwykle po parunastu przymiarkach i radach sprzedawczyni wybrałam moje cudo . Nie wiem co się ze mną ostatnio stało ale bardzo polubiłam sukienki , może dlatego że Justinowi się podobam . Butów nie musiałam kupować bo miałam jedną idealnie pasujących parę czarnych szpilek w domu . Kupiłam ową sukienkę i ruszyłam w stronę mojego samochodu . Troszkę zleciało mi na te zakupy dlatego przycisnęłam pedał gazu . Znalazłam się w domu po dziesięciu minutach . Jak zwykle po pobycie w centrum handlowym muszę się pochwalić mamie swoją zdobyczą . Podobała jej się , chociaż ona gustuje w raczej klasycznych kolorach. Tata natomiast nic nie mówił , bo nie znał się na modzie . Szybko pomknęłam z siatkami do pokoju. Weszłam do łazienki , szybki prysznic , makijaż składający się z eyelinera , tuszu , podkładu , pudru , włosy w niedbały kok i byłam gotowa . Spojrzałam na godzinę , 19.24 . Spakowałam do małej , czarnej kopertówki , telefon , pomadkę , chusteczki i inne duperele . Ubrałam szpilki i zeszłam do rodziców .

- Usiadłam na kanapie na przeciwko mamy i taty , oczywiście już otwierał usta lecz go wyprzedziłam .

- Tak , tato będę uważać na siebie - On tylko się uśmiechnął , co odwzajemniłam

- Grzeczna dziewczynka - I tak zleciał czas na oglądaniu jakiś dennych romansideł które uwielbia moja matka .

Usłyszałam pukanie do drzwi , otworzyłam , a tam Justin , cóż za zaskoczenie .

- Hej - pocałowałam go w usta ,co odwzajemnił

- Hej - zaprosiłam go do środka .

- Zostawiłeś kurtkę , to ja pójdę po nią - poinformowałam go i ruszyłam do salonu gdzie czekała jego zguba .

Wzięłam ową kurtkę i wręczyłam mu ją

- Dzięki

- To idziemy ? - zapytałam już się powoli niecierpliwiąc .

Przytaknął i chwycił mnie za rękę

- Do widzenia - pożegnał się a ja zamknęłam drzwi .

Ruszyliśmy w stronę auta . Na tylnich siedzeniach siedzieli wszyscy  , ale zdziwiłam się ponieważ koło Matta siedziała jakaś ruda laska , pewnie na jedną noc . Otworzyłam drzwi i wsiadłam .

- Hej wszystkim - przywitałam się na co mi zawtórowali , natomiast ta dziewczyna jakby od niechcenia podała mi rękę

- Sam - przedstawiła się z obojętnym wyrazem twarzy . Uścisnęłam jej dłoń .

- Luna - powiedziałam z większym entuzjazmem niż ona .

 Bez większych problemów ruszyliśmy . Nikt się nie odzywał , ciszę zagłuszało jedynie radio . Klub był nawet duży , lecz mało znany . Zawsze jest problem z ochroniarzami , ale jakoś sobie radzimy . Przecisnęliśmy się niezauważalni i od razu ruszyliśmy do baru . Każdy poprosił jakiś drink , Justin mógł wypić tylko jednego bo prowadzi . Po opróżnieniu kieliszków każda para poszła na parkiet . Akurat leciała piosenka do której trzeba było się ''ocierać'' , kiedyś sprawiało mi to problem lecz z Justem jest inaczej . Zaczęłam rytmicznie ruszać biodrami  koło jego krocza , w ten sposób przetańczyliśmy kolejne cztery piosenki . W końcu zaczęły mnie nogi boleć .

Razem z Bieberem ruszyliśmy napić się jeszcze po jednym , a co nam szkodzi . Po następnym , już zapomniałam o bożym świeci i zaczęłam się dobrze bawić . Mam słabą głowę dlatego już po trzecim nie mogłam ustać w pionie . Justin nadal się jakoś trzymał , w moich oczach stał się jakiś taki bardziej ... seksowny , pociągający . Oczywiście nie mówię że normalnie nie jest , ale teraz mam ochotę się na niego rzucić . Siedział na barowym krześle . Przybliżyłam się do niego i usiadłam na nim okrakiem . Widać było że mu nie wygodnie dlatego posadził mnie przed sobą na blacie baru . Teraz jego głowa znajdowała się między moimi nogami . Bez ostrzeżenia wpiłam się w jego usta , namiętnie i stanowczo , odwzajemnił to . Po chwili zapomniałam o bożym świecie , liczyliśmy się tylko my . Robiło się coraz goręcej , on oblizał moją dolną wargę prosząc mnie o dostęp , od razu mu go dałam , nasze języki toczyły walkę o dominację . Powoli traciłam oddech , dlatego musieliśmy się od siebie oderwać , lecz nie na długo .

***OCZAMI JUSTINA***

Całowaliśmy się coraz śmielej , nie mogłem wytrzymać dłużej i moje ręce powędrowały na jej biodra , wiem że jak posuniemy się jeszcze dalej to nie wiem czy dam radę przestać .

- Nie możemy - wydusiłem , czując jej oddech na moich wargach .

- Dlaczego ? - Spojrzała prosto w moje oczy .

- Nie tu ...

- To chodź - zeskoczyła z blatu i chwyciła mnie za rękę .

Przepychaliśmy się przez tłum spoconych nastolatków . Doszliśmy do schodów prowadzących do pokoi . Nawet nie wiedziałem że w tym klubie można wypożyczyć pokój . Weszliśmy do pierwszego lepszego i zamykając drzwi , złączyliśmy nasze usta ponownie .

- Na pewno tego chcesz ? - zapytałem gdy się od siebie oderwaliśmy , nie chciałem jej do niczego zmuszać , mogę poczekać aż będzie gotowa , bo wiem że to byłby jej pierwszy raz .

- Chcę - zapewniła mnie a zarówno na jej jak i na mojej twarzy zagościł uśmiech...

sobota, 27 lipca 2013

Rozdział 19 ''Będę walczył ...''

W końcu natrafiłam na śmietnik , przez który się przewróciłam . Tom podbiegł do mnie i wystawił dłoń żeby mi pomóc . Nie skorzystałam z tego . Gdy już wstałam i otrzepałam sie z resztek śmieci które na mnie poleciały on położył rękę na moim ramieniu .

- Wszystko w porządku - zapytał patrząc w moje oczy .

- Nie dotykaj mnie ! - wrzasnęłam i strzepnęłam jego dłoń .

- Ja właśnie w tej sprawie... - zaczął troszkę speszony , nie był już w stanie patrzyć w moje oczy które były pełne mordu .

Oddaliłam się nieco od niego i ze skrzyżowanymi rękami na piersi zachęciłam go do kontynuowania. Ten tylko podrapał się po karku .

- Może porozmawiamy na osobności ?

- Nigdzie z tobą nie pójdę , już raz mi sie zdarzyło - prychnęłam na niego , westchnął i odpuścił .

- No to na początek chciałem cię przeprosić... - wywróciłam oczami , i przeniosłam ciężar ciała na prawą nogę .

- Wiesz... - widać , że nie wiedział jak ma się do tego zabrać .

- Nie wiem , oświeć mnie człowieku - stawałam się coraz bardziej zdenerwowana

- I radzę się pośpieszyć bo za chwilę zadzwoni dzwonek - dodałam

- Byłem pod wpływem alkoholu , nie panowałem nad sobą , nie wiedziałem co robię - wydusił z siebie ani na chwilę nie przerywając - Gdybym był trzeźwy nigdy ale to nigdy w życiu bym nie zrobił ci krzywdy , zależy mi na tobie jesteś moją przyjaciółką - zaczął się do mnie przybliżać , na co ja sie cofałam

- To teraz ty mnie posłuchaj - oblizałam suche wargi - Gdyby Justin wtedy nie powstrzymał cię to byś mnie... zgwałcił , i ty myślisz że jak usprawiedliwisz się alkoholem to tak po prostu ci wybaczę i wszystko będzie w porządku ? Jeżeli tak to się grubo mylisz ! Jestem osobą która nie łatwo komuś ufa , a ty nawet dobrze nie zdobyłeś mojej przyjaźni a już ją straciłeś .- w moich oczach zaczęły zbierać się łzy , postanowiłam być twarda . - I jeszcze jedno... Nie odzywaj się do mnie więcej , po prostu zapomnij że mnie znałeś - Szybko się oddaliłam zanim by zobaczył moje mokre policzki , a miałam być twarda .

Usiadłam na ławce przed klasą i czekałam na lekcję .  Kolejne trzy godziny zleciały mi na nudzeniu się i bawieniu się telefonem . Nadszedł czas lunchu . Ruszyłam w stronę dużej stołówki . Wzięłam tackę i nałożyłam apetycznie wyglądającą sałatkę . Wzięłam swój posiłek i dosiadłam się do Justina , Simona , Carmen i Matta . Czyli tam gdzie od jakiegoś czasu . Przywitałam się z każdym uśmiechem . Zaczęliśmy jeść , przez cały czas czułam na sobie wzrok Toma który siedział dwa stoliki za mną . Odechciało mi się jeść . Po pół godzinie chwyciłam za rękę Biebsa i wyszłam z sali . Odprowadził mnie pod salę do angielskiego , którego nie chciałam mieć z powodu jednej osoby . Pożegnałam go całusem , Angielski to ostatnia godzina więc umówiliśmy się od razu pod jego autem .

Dzwonek zadzwonił ,co znaczy że trzeba było wejść do klasy . Zajęłam miejsce które zajął już Thomas ( Przypominam że jak się poznali to on sie do niej przysiadł i są w jednej ławce ) . Nie obdarzając go spojrzeniem usiadłam na krześle . Dopiero się rok szkolny zaczął a ta babka zapowiedziała kartkówkę , zajebiście kurwa . Na początku mój ''kolega'' z ławki w ogóle się nie odzywał . Lecz wygrzebał ze swojego plecaka kartkę z zeszytu i zaczął coś bazgrać , gdy skończył podsunął mi ją .

Spotkajmy się dzisiaj w parku , proszę :) 

Przewróciłam oczami , wzięłam w dłoń długopis .

NIE! Mówiłam ci już ... 

Przez chwilę nic nie pisał , ale to nie trwało długo .

PROSZĘĘĘĘĘ ! Tylko na pięć minut :) 

Jezu, czy ten człowiek nie rozumie jak mu się powie jeden raz ?

Tylko na pięć minut...

Zauważyłam już tylko jego wielki zaciesz , ponieważ zadzwonił dzwonek , nareszcie .

- To tak jakoś za godzinę - krzyknął za mną , przytaknęłam . Nie byłam zadowolona z tego spotkania , ale gdybym się nie zgodziła to by mnie nękał . Wybiegłam przed budynek , od razu wsiadłam do auta . Just natomiast odpalił silnik , jechaliśmy w ciszy , mi ona nie przeszkadzała . Podjechaliśmy pod mój dom .

- Wyjdziemy gdzieś dzisiaj ? - zaproponował

- Wiesz co , dzisiaj nie mam ochoty , może jutro pójdziemy na jakąś imprezę całą piątką ?

- Nie ma sprawy , to jutro podjadę po ciebie o 20 - oznajmił i pocałował mnie namiętnie w usta .

Przytaknęłam i  wyszłam z samochodu . Skierowałam się w stronę domu , przywitałam rodziców i udałam się do mojego pokoju . Jutro jest sobota także nie muszę odrabiać zadania domowego . Nie przebierałam się tylko narzuciłam sweterek na moje lekko odkryte ramiona . Wyszłam z domu kierując sie w stronę Central Parku . Nie śpieszyłam się , ale też nie szłam za wolno . Przyznam się szczerze że bałam się , nie wiedziałam co może mu odbić . Jeden plus jest taki że wybrał na nasze spotkanie miejsce publiczne . Po dziecięciu minutach doszłam i usiadłam na pierwszej lepszej ławce . Wysłałam do niego SMSa gdzie jestem , żeby mnie nie szukał . Po chwili zjawił się z pojedynczą pięknie przystrojoną różą . I on myśli że da się mnie przekupić jakimś tandetnym kwiatkiem , niedoczekanie . Gdy mnie zobaczył ruszył w moją stronę .

- Hej

- Cześć , to dla ciebie - Podał mi dużego kwiatka , żeby nie być niegrzeczna przyjęłam go

- To o czym chciałeś jeszcze porozmawiać - usiedliśmy oboje na ławce .

- Będę walczył ...

- Co ? - zapytałam zdezorientowana , patrząc na niego jak na idiotę

- Będę walczył o naszą przyjaźń , nie pozwolę żeby jeden błąd to zniszczył - Patrzył w moje oczy przez co poczułam się niezręcznie .

- Dlaczego ci tak na tym zależy ? - Szczerze mówiąc bardzo mnie to ciekawiło .

- Szczerze... - przytaknęłam - Czuję do ciebie coś więcej niż przyjaźń...- Zaraz , zaraz , zaraz czy on właśnie wyznał że się we mnie zakochał ?! Nie , musiało mi się przesłyszeć .

 Przecież tak nie może być , ja nigdy nie obdarzę go takim uczuciem jakim on mnie . Siedziałam tak zszokowana , przez chwilę , lecz po chwili wstałam i ruszyłam w stronę domu . Tak po prostu go tam zostawiłam go tam , nie chciałam tego ale tak wyszło . No i co teraz?...

********************
Proszę bardzo komentujcie , bo dzięki waszym opiniom wiem że nie piszę na marne !!!! KOCHAM WAS I DZIĘKUJĘ ŻE TO W OGÓLE CZYTACIE <3

piątek, 26 lipca 2013

Rozdział 18 ''Przecież to nie twoja wina...''

Nie miałam pojęcia co się teraz ze mną stanie , w głowie miałam najgorsze scenariusze. Kopałam go , biłam gdzie popadnie ale był o wiele silniejszy . Zaczepiałam ludzi i prosiłam o pomoc ale byli zbyt pijani żeby cokolwiek pojąć . Moje nadgarstki zaczęły piec . Tom brutalnie otworzył drzwi męskiej toalety , popychając mnie na ścianę . Od razu poczułam ból , niekontrolowanie krzyknęłam . W jego oczach można było ujrzeć pożądanie  , w moich natomiast przerażenie . Powoli zaczął się zbliżać do mnie , próbowałam uciec lecz zamknął drzwi na klucz . Mogłam oficjalnie stwierdzić że jestem w dupie . Zaczęłam płakać , po moich rozpalonych policzkach spływał wodospad łez , przez co straciłam widoczność . Nawet nie zauważyłam gdy chłopak zbliżył się do mnie , i chwycił mnie za biodra po chwili namiętnie całując . Gdy próbowałam się uwolnić on stawał się agresywniejszy . Poddałam się , tak po prostu się poddałam .

***OCZAMI JUSTINA***

Wybiegłem z budynku chcąc zabrać z bagażnika kilka skrzynek piwa . Ciężkie pudła chwyciłem w dłonie i powoli ruszyłem w kierunku sali gimnastycznej . Położyłem alkohol na dużym stoliku obok ściany . Wszyscy świetnie się bawili . Zauważyłem że moja księżniczka gdzieś zniknęła , zmartwiłem się , choć miałem cichą nadzieję że poszła z kimś potańczyć lub po prostu poszła do łazienki i zaraz wróci . Postanowiłem trzymać się tej wersji .

Otworzyłem jedno piwo , drugie a Luna nadal nie wracała , teraz cholernie się o nią bałem . Pytałem ludzi czy gdzieś jej nie wiedzieli , połowa nie była w stanie mi odpowiedzieć ale za to reszta , powiedziała że poszła gdzieś z jakimś facetem . I już wszystko było jasnej . Czym prędzej pobiegłem w stronę łazienki . Otwieram drzwi i widzę moja dziewczyna leży na podłodze w samej bieliźnie , a nad nią ten skurwiel rozpinający spodnie . Krew momentalnie trafiła do mojego mózgu . Całą złość jaką miałem w sobie uwolniłem . Chwyciłem tego gnoja za bluzkę i podciągnąłem do góry . Nie czekając długo zacząłem go okładać pięściami , krew była wszędzie , nie przejmowałem się tym teraz liczyła się tylko zemsta . Gdy zobaczyłem że Tom osuwa się po ścianie tracąc przytomność opamiętałem się i zostawiłem go . Podbiegłem do zapłakanej Luny , która trzęsła się z zimna i strachu . Przytuliłem ją mocno do swojego ciała i okryłem moją marynarką . Zaczęła niepohamowanie  płakać w moje ramie , w moich oczach także zbierały się łzy . Jak mogłem do tego dopuścić ? Jak mogłem stracić ją z oczu ? Nie mogłem sobie tego wybaczyć że prze zemnie jest w takim stanie .

- Wszystko w porządku ? - zapytałem , delikatnie głaszcząc jej plecy .

Nie uzyskałem odpowiedzi co było spowodowane jej ciężkim płaczem , po chwili nieco się uspokoiła i spojrzała na mnie

- Jak ma być w porządku !?- uniosła ton głosu , w jej oczach można było wyczytać ból .

- Przepraszam - Szepnąłem nie móc na nią patrzeć .

- Przecież to nie twoja wina...

- A własnie że moja , bo gdybym cię nie zostawił nie doszło by do tego - przytuliłem ją mocniej do siebie .

Nastała cisza przerywana jedynie cichym szlochem Lu .

- Zadzwoń po pogotowie - Odezwała się po chwili .

- Dlaczego ? - zapytałem , ona wskazała tylko na Toma nadal nieprzytomnego , całego we krwi .

- Niech zdechnie tutaj , należy mu się -  dodałem i oplułem miejsce obok którego leżał .

- Zadzwoń , nie chce żebyś trafił przez niego za kratki - wyjaśniła wyciągając z mojej kieszeni telefon , odebrałem jej go i wystukałem numer alarmowy .

 Po chwili konsultacji z funkcjonariuszką rozłączyłem sie . Pomogłem Lunie wstać i ubrać sukienkę . Jak gdyby nigdy nic wyszliśmy z ubikacji , zostawiając tego dupka na zimnej podłodze. Mi i Lunie przeszła ochota na zabawę dlatego postanowiłem ją odwieść do domu .
Pożegnałem się i ruszyłem do swojego mieszkania .

***OCZAMI LUNY***

Nie mam pojęcia co bym zrobiła gdyby Justin mnie wtedy nie uratował . Myślałam że Tom jest inny , że będziemy przyjaciółmi , a jednak pozory mylą . Najgorsze jest to że nie umiałam sama siebie obronić , po prostu się poddałam i dałam mu zajść tak daleko . Do niczego nie doszło , ale ja mam taki wstręt do siebie i czułam sie ... brudna . Rodzice już dawno spali , więc żeby ich nie obudzić bezszelestnie udałam sie do swojego pokoju , by wziąć piżamę . Po odprężającym prysznicu , przebrałam się i położyłam bezwładnie na łóżko .

Kocham Cię Justin . 

Zasnęłam .

Obudziłam się za pomocą budzika , wyłączyłam go i z zamkniętymi jeszcze oczami udałam się z odzieżą na dzisiaj do łazienki . Wszystkie czynności zajęły mi pół godziny , po czym zeszłam na dół na śniadanie . Przy stole czekała mama widocznie nie wyspana , sądząc po podkrążonych oczach i tata który jak zwykle czytał gazetę .

-Dzień dobry - przywitałam się z nimi buziakiem w policzek .

- Witaj córeczko - Tata wyłonił głowę zza magazynu i się uśmiechnął , tak samo jak i mama .

- Co ty dzisiaj taka niewyspana ? - zapytałam się prawie nieprzytomnej matki .

- W nocy miałam zlecenie w pracy że jakieś obliczenia się nie zgadzają i musiałam wszystko od nowa poprawiać . - Moja mama jest księgową , dlatego takie papierkowe roboty to jej działka .

- No i wszystko jasne - westchnęłam i zaczęłam spożywać posiłek .

W miedzy czasie wysłałam SMSa do Justina , żeby przyjechał po mnie za dziesięć minut . Po skończeniu śniadania , udałam się do przedpokoju w celu założenia mojego płaszczyku i botków . Jesień dawała o sobie coraz bardziej znać . Usłyszałam dzwięk klaksonu samochodowego , pożegnałam rodziców i wybiegłam z domu . Otworzyłam drzwi od auta i wsiadłam .

- Hej - przywitałam Biebsa cmoknięciem w usta .

- Część , jak się czujesz ?- zapytał z troską

- W porządku , jedźmy już bo się spóźnimy - Uśmiechnęłam się do niego a on odpalił silnik .

Tak naprawdę to nie było w porządku , bałam się spotkania Thomasa w szkole , bałam się m u spojrzeć w oczy . Z moich zamyśleń wyrwał mnie głos Justa .

- Jesteśmy - nic nie odpowiedziałam tylko powoli wysiadłam z samochodu , chwyciłam rękę chłopaka i kierując sie do szkoły rozglądałam , sie za naszymi przyjaciółmi .

Przekroczyliśmy próg szkoły . Rozdzieliliśmy się , ja poszłam do swojej szafki on do swojej . Wyciągnęłam potrzebne książki , zamknęłam szafkę i wtedy zobaczyłem GO . Szedł w moją stronę z jakąś paczką chłopaków , z jego wyrazu twarzy nic nie mogłam wyczytać , zauważyłam tylko że ma obklejony nos , pewnie po tej bójce z Justinem . On się przybliżał , a ja zaczęłam się cofać . W końcu natrafiłam na śmietnik , przez który się przewróciłam . Tom podbiegł do mnie i wystawił dłoń żeby mi pomóc...

***************************
Słuchajcie ludzie , tak patrze na tego mojego bloga i zastanawiam sie co z nim jest nie tak ??? Dlaczego nie komentujecie ? Nie mam nawet jednego komentarza na przykład z jakimiś bazgrołami :( Dlatego proszę was chociaż o ten jeden komentarz !!! Z góry bardzo dziękuję . DO NASTĘPNEGO :)

wtorek, 23 lipca 2013

Rozdział 17 ''Bałam się...''

- Nie ! To nie było twoje dziecko !...- Zamurowało mnie , po jej policzkach spływała jeszcze większa ilość łez , a ja patrzyłem się w nią z szeroko otwartymi oczami

-A-ale jak to ?- zająknąłem się . Przełknęła ślinę i wytarła mokre poliki .

- Pamiętasz twoją imprezę w wakacje - popatrzyła na mnie wyczekująco , na co przytaknąłem , jej głos stawał się coraz cichszy .

- Wtedy ja zostałam... wykorzystana - opuściła głowę , przed oczami miałem obraz z tamtego wieczora .

- I co w związku z tym ? - zapytałem , do końca nie rozumiejąc o co tu chodzi .

- Bo to dziecko , jest właśnie z tego gwałtu.. - Kate całkiem się rozpłakała , a ja nie mogłem uwierzyć że okłamała mnie w tak ważnej sprawie jaką jest dziecko .

Zerwałem się na równe nogi i odwróciłem się do niej plecami .

- Dlaczego wmawiałaś mi że to moje dziecko ?- mój poziom wściekłości powoli rósł .

Ona także wstała i położyła niepewnie rękę na moim ramieniu którą szybko zepchnąłem

  - Bałam się... bałam się że zostanę z dzieckiem sama i nikt mi nie pomoże , nie chciałam niszczyć twojego związku z Luną , ale zrozum też mnie nie wiesz jak to jest być w ciąży z powodu gwałtu i do tego nie wiesz kto jest ojcem .

Po prostu to wszystko zadziałało na moją psychikę , stałam się bardziej agresywna i czasem sama siebie nie poznawałam . Gdy sie tylko dowiedziałam o tym dziecku łudziłam się że jest twoje i właśnie dlatego...- Wzięła głęboki oddech a ja odwróciłem się i spojrzałem w jej oczy .- zraniłam cię i Lunę . Przez te groźby które jej wysyłałam chciałam żeby z tobą zerwała żebyś mógł zając sie dzieckiem , ale widzę ze wasza miłość jest silniejsza niż myślałam . Zagubiłam się , zrobiłam rzeczy których nigdy sama sobie nie wybaczę , ale proszę ciebie o wybaczenie...- Nie wiedziałem co powiedzieć , czy mam jej wybaczyć , czy może dalej żywić do niej urazę . Byłem w kropce.

- Muszę to przemyśleć

- Rozumiem - oddaliła się nieco ode mnie

- Lepiej już pójdę - powiedziałem to i udałem się do wyjścia

- Przeproś ode mnie Lunę , i powiedz że za nią tęsknie - poprosiła na co przytaknąłem i wyszedłem z jej domu .

 Pojechałem do domu i od razu pomknąłem do mojej szafy żeby wybrać gustowne ubranie na jutrzejszą dyskotekę . Lekcję są odwołane także jest czas kupienie jakiś procentów , bo pewnie na szkolnej zabawie nie będzie a co to za impreza bez alkoholu , no właśnie. Nie umiałem wybrać dlatego zawołałem mamę żeby mi trochę pomogło po paru przymiarkach nareszcie znaleźliśmy  . Według mnie był taki sobie , ale dla mamy wprost idealny . Postanowiłem się już położyć lecz przed tym umówiłem się z Simonem żeby jechać do tego sklepu . Podłączyłem do telefonu słuchawki i powoli zasnąłem .Obudziłem się po 13 , zauważyłem że słuchawki wypadły mi z uszy a w nich nadal leciała muzyka , szybko ją wyłączyłem . Zwlokłem się z łóżka i poszedłem do łazienki z luźnym T-shertem ( nie wiem czy to tak się piszę :) ) i spodniami . Wziąłem prysznic , umyłem zęby i zszedłem na dół . Czekała na mnie mama ze śniadaniem , ojca oczywiście nie było przy stole . Tak szczerze to miałem to głęboko . Godziny przed telewizorem mijały aż w końcu trzeba było się zbierać . Już całkowicie gotowy pożegnałem się z mamą .

- Dobrej zabawy !- krzyknęła kiedy wsiadałem do swojego auta

- Dzięki - Pod jechałem pod sklep przed którym stał odpicowany Simon .

Weszliśmy do budynku i kupiliśmy to co było potrzeba . Wysłałem SMSa Lunie żeby już wychodziła , bo po nią podjadę razem z Simem . Wpakowaliśmy reklamówki do bagażnika i ruszyliśmy .

***OCZAMI LUNY***

Przygotowania trwały bardzo długo , razem z Carmen wyglądałyśmy naprawdę pięknie . Tak , z Carmen ponieważ się pogodziłyśmy , zostałyśmy dobrymi przyjaciółkami i nie chciałam żeby to się zakończyło . A wracając do naszych strojów , to założę się że jak nas chłopaki zobaczą normalnie oniemieją . Dokończyłyśmy nasz makijaż , spakowałyśmy to co każda dziewczyna powinna mieć w torebce i zeszliśmy na dół .

- Harry , spójrz jakie ślicznotki - mama wskazała na nas na co się zarumieniłam

- Tylko masz tam uważać - jak zwykle mój tatuś prawił kazania , przewróciłam tylko oczami nie chcąc sie z nim kłócić .

Pocałowałam obojga rodziców w policzek gdy usłyszałam klakson samochodu i wyszłam z Carmen na zewnątrz . Nawet jak zbliżałam się do auta widziałam jak Justinowi szczęka opadła . Otworzyłam drzwi i wsiadłam obok kierowcy .

- Hej - powiedziałam i cmoknęłam go w usta .

- Ślicznie wyglądasz - wlepiał wzrok we mnie jakbym miała za chwilę zniknąć .

- Dziękuje , ty też niczego sobie - uśmiechnęłam sie , odwzajemnił gest .

- Dobra gołąbeczki ruszajcie sie bo nie zdążymy - ponaglił nas Simon .

Just odpalił silnik i ruszył w kierunku szkoły . Podjechaliśmy na parking szukając wolnego miejsca gdy owe się znalazło , wszyscy wyszliśmy na zewnątrz . Przez okna sali gimnastycznej przedostawały się różnokolorowe światła , a muzyka była tak głośna że nie słyszałam własnych my śli . Justin chwycił mnie za rękę i ruszyliśmy do środka tak samo jak nasi przyjaciele . Gdy tylko przekroczyliśmy próg budynku , każdy się na nas patrzył i szeptał do osoby towarzyszącej . Troszkę czułam się nieswojo ale ukrywałam to. Weszliśmy na sale i zajęliśmy wolny stolik .

- O kurde , zapomniałem alkoholu z bagażnika za chwilę wracam , skarbie - Odezwał się Justin i od razu pomknął do wyjścia .

 Zostałam sama , ponieważ Simon i Carmen poszli potańczyć na parkiet . Po chwili stania bezczynnie pod ścianą , podszedł do mnie Tom . Wiedziałem że jest już troszkę pijany wnioskując po sposobie poruszania sie jak i smrodu piwa z jego ust .

- No cześć , księżniczko - wymamrotał ledwo słyszalnie , przez tą głośną muzykę

- Hej - uśmiechnęłam się do niego sztucznie

- Gdzie jest twój chłopaczek - zapytał patrząc sie na mnie tępą

- Wyszedł , za chwilę wróci - wytłumaczyłam nawet na niego nie patrząc , za to on przybliżył sie do mnie .

-Będziesz dzisiaj moja - Szepnął mi do ucha i zaczął namiętnie całować , oczywiście próbowałam go odepchnąć ale był silniejszy .

Każdy był zajęty zabawą , nikt nie mógł mi pomóc . Po paru próbach wreszcie go odepchnęłam i spoliczkowałam

- Co ty sobie wyobrażasz !?- wrzasnęłam , nie uzyskałam odpowiedzi , więc chciałam się oddalić , ale mocno chwycił mnie za nadgarstki sprawiając mi tym ból .

- Puść , to boli - Nie zareagował tylko zaczął ciągnąć mnie w kierunku toalety .

 Szarpałam się i krzyczałam lecz nikt nie zareagował . Nie miałam pojęcia co się teraz ze mną stanie , w głowie miałam najgorsze scenariusze...

niedziela, 21 lipca 2013

Rozdział 16 ''W porządku...''

Czekała na mnie niespodzianka . Normalnie w pierwszej chwili mnie zamurowało , ale zastąpione zostało radością .

- Córciu , poznaj to jest pani Berska , a to jej dzieci , Tom i Natalie .- przedstawiła nas moja mama , uściskiem dłoni powitałam gości a Toma obdarzyłam znaczącym uśmiechem .

 Rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę aż zadzwonił mój telefon .

- No , gdzie ty jesteś ?!- krzyknęła do słuchawki zdenerwowana Carmen , kompletnie zapomniałam że się umówiłyśmy .

- O Jezu , przepraszam , już jadę - powiedziałam i rozłączyłam się .

Poszłam na górę ogarnąć się troszkę , gdy miałam ściągnąć przepocona koszulkę do pokoju wszedł Tom .

- O mój Boże - powiedział i zakrył oczy dłońmi .

- Mama nie nauczyła cię pukać - popatrzyłam na niego złowrogim spojrzeniem , choć tego nie zauważył .

Poszłam do łazienki z ciuchami i przebrałam się , makijażu poprawiać nie musiałam dlatego wyszłam . Zastałam Toma siedzącego na moim łóżku widocznie speszonego . Podeszłam do niego , gdy tylko mnie zobaczył od razu wstał

- Słuchaj...- nie dokończył bo mu przerwałam .

- W porządku , przecież nic wielkiego się nie stało - uspokoiłam go .

On tylko odetchnął z ulgą i przytulił mnie , trochę zdziwiona odwzajemniłam gest

-Tylko następnym uprzedzaj jak chcesz wejść do pokoju - dodałam gdy mnie puścił

- Obiecuje - przyłożył sobie rękę na serce , na co sie uśmiechnęłam .

- Wiesz co... ja muszę iść bo umówiłam sie z koleżanką - Otworzyłam drzwi i spojrzałam na niego

- Ok , to ja zejdę na dół do naszych mam - przytaknęłam i też udałam się na dół , tak się akurat stało że pani Mary , musi już iść .

- Dokąd sie wybierasz - zapytała moja mama

- Na zakupy z Carmen , nowo poznaną koleżanką - wytłumaczyłam i ubrałam swoją skórzaną kurtkę .

- To może zabierzesz się z nami , mamy po drodze do centrum handlowego - zaproponowała mama Toma , nie zdążyłam odpowiedzieć ponieważ ''ktoś'' mnie wyręczył .

- Tak , ona pojedzie z nami - powiedział Tom i pociągnął mnie w stronę jego auta , spojrzałam na niego zdezorientowaną miną i wsiadłam do środka .

Siedziałam pomiędzy Natalią , a Tomem . Jechaliśmy w dość niezręcznej ciszy . Dojechaliśmy na miejsce , wysiadłam z samochodu i podziękowałam za podwiezienie , za mną wyszedł Thomas .

- Spotkamy się jutro na przyjacielskim lunchu ? - spytał przybliżając sie do mnie blisko , za blisko .

- Pewnie , powiem ci jutro o której - odpowiedziałam , na co on pocałował mnie w kąciki  ust , szybko odwróciłam głowę , zauważył to

- Przepraszam - nic nie powiedziałam tylko machnęłam ręką na znak że nic sie nie stało , choć tak na prawdę dużo się stało .

Wsiadł do auta i odjechał , a na jego miejscu stanęła Carmen z miną jakbym zabiła jej rodzinę .

- Co to miało do cholery być !?- krzyknęła wskazując palcem na odjeżdżający samochód .

- Ale o co ci chodzi ?- powolnym krokiem skierowałam się w strunę centrum a ona za mną .

- No nie wiem , czekaj pomyśle - podrapała się po głowie - Może to że miziałaś się z Tomem - krzyknęła wymachując rękoma .

- Wcale nie ! - Stanęłam w miejscu , czułam się coraz bardziej zdenerwowana .

- To co to było ?- założyła dłonie na piersi

- To on mnie pocałował to raz , to nie twoja sprawa to dwa , a trzy , odczep sie ode mnie ! - nie zwracając uwagi na nią weszłam do pierwszego sklepu.

Nie poszła już za mną , i dobrze. Nie przejęłam się nią tylko szukałam tej jedynej sukienki . Po paru długich przymierzeniach znalazłam  , nie jest zbyt wyzywająca i też nie zbyt grzeczna , jednym słowem idealna . Wybrałam jeszcze buty i udałam się do kasy . Wszystkie swoje oszczędności wydałam na te cudeńka , ale nie żałowałam . Po bardzo udanych zakupach trzeba było wracać do domu . Zamówiłam taksówkę i pojechałam . Odłożyłam nabyte rzeczy do pokoju , oczywiście przedtem pokazując je mamie . Była zachwycona i tak mi sie wydawało że miała ochotę podkraść mi te buty . Porozmawiałam z nią jeszcze chwilkę i udałam sie do łazienki . Przebrałam sie w piżamkę i położyłam na łóżku . Zasnęłam . Obudził mnie budzik sygnalizujący pobudkę . Przyznam szczerze że nie wyspana jakaś jestem . Uszykowany strój zaniosłam do łazienki , a tam jak codziennie do szkoły zrobiłam sie na bóstwo . Uszykowana ruszyłam do szkoły , przed nią zobaczyłam woźnych wieszających wielkie logo szkoły ozdobione serpentynami i balonami na jutrzejszą dyskotekę . Już nie mogę się doczekać .

****** OCZAMI JUSTINA*****

Obudziłem się i biorąc przypadkowy T-shirt i spodnie udałem się do łazienki . Po porannej toalecie zszedłem na dół na śniadanie . Od czasu mojej dużej kłótni z ojcem nie gadam z nim , nawet na siebie nie patrzymy . Matka próbuje nas pogodzić ale jakoś jej to nie wychodzi . Zjadłem to co mi naszykowała , pocałowałem ją w policzek i nadal nie zwracając uwagi na tatę pojechałem do szkoły . Przygotowania do powitalnej imprezy idą pełną parą , sala gimnastyczna jest już w pełni wystrojona . Szukałem wzrokiem mojej pięknej , dziewczyny i ją znalazłem stała w jakiejś grupce dziewczyn  . Podszedłem do niej i czule przytuliłem , po chwili dając też buziaka .

- Hej , skarbie - powiedziała patrząc mi w oczy

- Hej - odpowiedziałem ponownie ją całując .

Naszą chwilę przerwał Simon z Carmen .

- Siema - przywitali się równo z nami , na co wszyscy się zaśmiali .

 Zauważyłem że Car i Lu jakoś dziwnie na siebie patrzą , tak jakby się nie lubiły , nie wiem . Po paru minutowej rozmowie nadszedł czas na lekcje , na całe szczęście mam pierwszą lekcję z Luną , a mianowicie biologie , oprócz niej mamy tak w ogóle jeszcze tylko matematykę razem i to już wszystko .

Od jakiegoś czasu nie widziałem Kate ,  może coś jej sie stało ?. Wiem że nie powinno mnie to interesować , ale jakby coś sie stało dziecku i to jeszcze chyba mojemu , nie wiem co bym zrobił . Zacząłem się martwić i postanowiłem że po lekcjach zajrzę do niej sprawdzić co sie dzieje . Kolejne godziny mijały dość szybko i wreszcie nadszedł czas na lunch . Zajęliśmy nasz stolik i zaczęliśmy jeść , niestety nie trwało to długo bo przysiadł sie do nas Thomas . Gdy pocałował Lunę w policzek już miałem mu zkopać tą jego brzydką mordę ale ona mnie powstrzymała . Obdarzyłem go tylko najbardziej przerażającym spojrzeniem na jaki było mnie stać i kontynuowałem spożywanie posiłku . Nareszcie koniec zajęć , odwiozłem Lunę i ruszyłem w stronę domu Katrin . Troszkę się denerwowałem ale bardziej bałem , bałem o dziecko . Szybko wysiadłem z samochodu i zapukałem do drzwi . Otworzyła mi mama Kate z nieciekawym wyrazem twarzy . Już wtedy wiedziałem że coś jest nie tak . Kobieta zaprosiła mnie do środka , a z każdą minutą jej oczy coraz bardziej wypełnione zostawały łzami . Pokierowała mnie do pokoju swojej córki . Zapukałem , a gdy usłyszałem ciche ''proszę'' otworzyłem drewniane drzwi . Ujrzałem ją , leżącą na łóżku . Oczy miała podpuchnięte od płaczu , a jej policzki były aż czerwone . Usiadłem na skrawku łóżka i przyglądałem się jej .

- Co się stało ? - zapytałem , po chwili .

- Możemy o tym nie rozmawiać ? - jej głos się łamał

- Nie , nie możemy ! Co się do cholery stało , czy coś nie tak z dzieckiem ?!- uniosłem trochę ton głosu i wstałem z łóżka .

- To nie twoja sprawa - spojrzała w moje oczy , jedna łza spłynęła po jej policzku .

- Jak to nie moja ? Przecież to moje dziecko ! - zacząłem się wydzierać i chodzić nerwowo po pokoju .

- Nie ! To nie było twoje dziecko !...      

piątek, 19 lipca 2013

Rozdział 15 ''Kto to jest?''

Zapowiada się świetny dzień... Weszliśmy do środka wielkiego budynku , który zwie się szkołą . Już nawet zapomniałam która szafka jest moją , dopiero po głębokich przemyśleniach dotarłam do niej , znajdowała się ona obok największego kujona w szkole . Musieliśmy się z Justinem na chwilę rozdzielić , ponieważ nie mamy teraz wspólnej lekcji.

- No to do zobaczenia na matmie - powiedział i cmoknął mnie przelotnie w usta

- Pa - odwróciłam się na pięcie i ruszyłam pod klasę do angielskiego .

Jak szłam korytarzem to chyba każdy powiedział do mnie coś w stylu ''cześć'' lub ''co tam u ciebie''. Trochę mnie to zdziwiło , bo połowy z nich nie znałam . Usiadłem na ławce przed klasą sprawdzając swojego Iphona . Chwile potem usłyszałam dzwonek na lekcję . Wzięłam moją torbę i zajęłam miejsce w ostatniej ławce .

- Hej mogę się przysiąść - zapytał , wysoki , nieźle zbudowany szatyn .

- Hmm , pewnie - powiedziałam z uśmiechem do nieznajomego

- Nowy jesteś ?

- Tak , przeprowadziłem się tu nie dawno , jestem Tom - wyciągnął w moją stronę dłoń .

Uścisnęłam ją .

- Luna , miło mi cie poznać i witaj w Nowym Yorku - Resztę lekcji przegadaliśmy , on opowiedział mi dużo o sobie , między innymi że jego rodzice sie rozwiedli , a on razem z mamą i siostrą przeprowadził się tu z Polski .

Nie jest im łatwo , ponieważ on musi pracować żeby wyżywić rodzinę . Jego siostra ma zaledwie 9 lat i bardzo ją kocha chociaż czasami go denerwuje . Z mamą ma dobry kontakt , a z ojcem nie chce mięć nic wspólnego .

- To teraz ty mi coś opowiedz.

- A co chcesz wiedzieć ?

- Wszystko - uśmiechnął się .

Już miałam zacząć mu opowiadać gdy dzwonek zasygnalizował koniec lekcji .

-To może kiedy indziej , co masz następne ? - zapytałam , wpatrując się w jego brązowe oczy

- W-F , to raczej się nie spotkamy , ale może na lunchu ?

- Ok , muszę cie z kimś poznać - Spakowałam wszystko do torby już miałam wychodzić , gdy Tom niespodziewanie pocałował mnie w policzek

- To do zobaczenia - Zarumieniłam się tak samo jak on i poszliśmy w swoje strony .

Tak normalnie to bym mu dała z liścia , ale tak jakoś nie mogłam , a to dziwne. Po następnej lekcji wreszcie nadszedł czas na zasłużony posiłek . Zauważyłam , zajęty stolik przez Justina ,Mata, Simona i bodajże jego nową dziewczynę . Wzięłam swoją tackę i ruszyłam w ich kierunku .

-Hej , kochanie - odezwał się Justin , przesuwając sie by zrobić mi miejsce obok niego.

- Cześć - odezwałam sie do wszystkich i przybiłam piątkę z Simonem nie zwracając uwagi na Mata .

- Luna, poznaj to jest Carmen moja dziewczyna - Car wstała i uścisnęła ze mną dłoń .

Wydawała się być naprawdę fajna , tylko żeby Sim nie bawił się jej uczuciami . Wszyscy wzięli sie za spożywanie swojego posiłku , a ja wyszukiwałam wzrokiem Toma . Po paru próbach wreszcie go spostrzegłam i gestem ręki zaprosiłam go do nas .

- Kto to jest ? - zapytał Just patrząc na człowieka zmierzającego w naszą stronę .

- To jest nowy uczeń z którym już zdążyłam zamienić parę słów , jest naprawdę w porządku - Posłałam mu ( Justinowi ) ciepły uśmiech .

Nic już nie zdążył powiedzieć bo koło mnie usiadł chłopak .

-Simon , Carmen , poznajcie to jest Tom - Wstali i uścisnęli ze sobą dłonie coś do siebie mówiąc.

- Tom , a to jest mój chłopak Justin - zauważyłam że na twarzy Toma zagościło ogromne zdziwienie , ale wyciągnął do Biebera swoją dłoń .

Niestety Justin nie zamierzał przyjąć jego gestu , chłopak  zmieszany cofnął rękę i usiadł na miejscu nic nie mówiąc . Zrobiło mu się trochę głupio ale próbował to ukryć . Natomiast Jus nic sobie z tego nie robił tylko , przyciągnął mnie do siebie bliżej i zaczął zachłannie całować . Próbowałam go odepchnąć ale był silniejszy . Po paru próbach wreszcie mi się udało i szybko obdarowałam go zabójczym spojrzeniem i udałam sie do łazienki . Może jemu się to podobało , ale mi nie zbyt . Jestem pewna że zrobił to tylko dlatego żeby Tom był zazdrosny . Jeżeli myśli , że może ze mną robić co tylko chce i traktować mnie jak jakąś dziwkę to sie myli . Po chwili w łazience pojawiła sie Carmen

- Ej , co się stało - powiedziała i stanęła obok mnie przed dużym lustrem .

- A co , nie widziałaś sytuacji na stołówce , po prostu potraktował mnie jak rzecz - wyznałam na jednym wydechu

- Wiesz, on po prostu jest o ciebie chorobliwie zazdrosny , przez to co zrobił na pewno nie chciał cie urazić , tylko zaznaczyć że jesteś jego i nikogo innego - położyła dłoń na moim ramieniu .

 Może ona ma racje ? Może troszkę przesadziłam ... nie wiem

- Dobra ,a teraz choć bo zostawiłaś ich tam samych , nie wiadomo co może sie stać , nie uważasz ? - Uśmiechnęła sie do mnie

- Masz rację - powiedziałam i pociągnęłam ją za rękę

- Dziękuję

- Za co ?

- Za to że mi pomogłaś - Teraz na pewno wiem że mogłybyśmy sie zaprzyjaźnić .

Ona w odpowiedzi mnie przytuliła i ciepło uśmiechnęła . Nic nie mówiąc usiadłam na swoim poprzednim miejscu zaczęłam spożywać posiłek . Nikt nie miał odwagi przerwać ciszy która między nami panowała , postanowiłam to zmienić

- Carmen , co robisz dzisiaj po południu ? - spojrzałam na blondynkę

- A nic szczególnego , a co ?

- Może pójdziemy na zakupy , kupić sobie jakąś kieckę na tą dyskotekę powitalną ?- zaproponowałam , nie zwracając uwagi na przeszywający mnie na wylot wzrok Justina .

- Ok , to spotkajmy się pod centrum handlowym o 16

- To jesteśmy umówione - uśmiechnęłam sie i wzięłam swoją tace by nie potrzebną zawartość wyrzucić do kosza .

Postanowiłam ignorować Justina , do czasu w którym mnie nie przeprosi , na szczęście nie mamy dzisiaj wspólnych lekcji . Reszta czasu zleciała szybko .  Gdy już miałam wychodzić ze szkoły natrafiłam na mojego chłopaka .

- Co się stało , że sie do mnie nie odzywasz ?- chwycił mnie za rękę którą wyrwałam

- Sam nie możesz sie domyślić ?

- Chodzi , o ten pocałunek ? - zapytał patrząc w moje oczy

- Może...

- Słuchaj , jeżeli sprawiłem ci tym przykrość czy coś w tym stylu to przepraszam . Chciałem żeby ten dupek przestał się na ciebie patrzyć - wyjaśnił powoli sie do mnie przybliżając .

- Ten dupek to tylko mój kolega , nie bądź przez niego zazdrosny

- Przepraszam... - powiedział i przytulił mnie , nie opierając sie odwzajemniłam ten gest .

- Mój kochany zazdrośnik... - powiedziałam i cmoknęłam jego usta , lecz on musiał go pogłębić .

Justin podwiózł mnie do domu czuje sie ze mną żegnając , gdy już miałam przekroczyć próg domu , zatrzymał mnie jeszcze na chwilę .

- A słuchaj... - podrapał sie po karku - Poszłabyś ze mną na tą dyskotekę ? - zapytał nieśmiało jak na niego

- No nie wiem , nie wiem - droczyłam sie z nim a jak tylko zobaczyłam jego smutną minkę od razu sie zgodziłam .

- To świetnie , a i kup sobie jakąś ładną sukienkę , ale nie zbyt seksowna żeby nikt sie za moim skarbem nie oglądał . - zaśmiał się a ja razem z nim

- Tak , tak tato - pocałowałam go w policzek i weszłam do domu .

Postanowiłam sie przyszykować na wspólne zakupy z Carmen , gdy weszłam do salonu żeby przywitać się z moimi rodzicami , czekała na mnie niespodzianka...

****************
Jak widzicie mamy nowych bohaterów między innymi Toma , którego historie k skrócie już znacie a o to on :
    Jest także Carmen która ma 18 lat jest miła i mądra , taki typ w ogóle nie pasuję do Simona a jednak są razem . Lubi pomagać ludzią ale jak ktoś zajdzie jej za skóre to nie ma lekko . Ma pazurek i nie lubi kłamstwa . A oto ona :
Następny rozdział nie wiem kiedy będzie więc uzbojcie się w cierpliwość :) KOCHAM WAS I KOMENTUJCIE !!! <3

wtorek, 16 lipca 2013

Rozdział 14 ''Co ona tu robi?''

Ponieważ , niespodziewanie do pokoju wparował wysoki mężczyzna .

***OCZAMI LUNY***

Tak się przestraszyłam , że zepchnęłam Justina z tego małego łóżka .

- Aooooo - Jęknął pocierając obolałe miejsce

- Przepraszam - powiedziałam i zakryłam ręką usta

- Co tu sie do cholery wyprawia ?! - Krzyknął , tak myślę , tata Justina .

Na moim ciele zagościły nie przyjemne dreszcze . Justin powoli wstał z podłogi , podszedł do ojca , drapiąc sie po karku

- Tato ... to moja dziewczyna Luna - wskazał palcem na mnie - Luna , to mój tata , Jeremy . Wstałam z łóżka i z wystawioną ręką podeszłam do Jeremiego

- Miło mi pana poznać - z uśmiechem czekałam , aż uściśnie moją dłoń .

Jednak tego nie zrobił , troszkę speszona popatrzyłam na Biebera i opuściłam rękę .

- Co ona tu robi? - Zwrócił sie do Justa , z wściekłym wyrazem twarzy .

- To może ja już , pójdę - udałam sie w stronę drzwi lecz Justin chwycił mnie za ręke

- Nigdzie , nie idziesz - Powiedział całkiem poważnie , co troszkę mnie przeraziło

- Puść , Jus- powiedziałam  błagalnym tonem , bo po wyrazie miny taty Justina , nie był zadowolony z mojej wizyty , tylko nie wiem co ja mu takiego zrobiłam

- Niech idzie , nie zmuszaj jej - powiedział Jeremi takim groźnym tonem jakiego nigdy nie słyszałam .

 Nim Justin zdążył zareagować wybiegłam z jego domu . Czułam , że w moich oczach zbierają sie łzy

***OCZAMI JUSTINA***

 Nie tego już , za wiele . Co ona mu takiego zrobiła ? No ja sie kurwa pytam !

- I widzisz co narobiłeś  ! - Krzyknąłem mu prosto w twarz , na co dostałem w prawy policzek .

 Po chwili poczułem niemiłosierne szczypanie , przyłożyłem do niego moją zimną dłoń .

- Nie będziesz robił z mojego domu jakiegoś , burdelu ! - Krzyknął i popchnął mnie dzięki czemu przewróciłem się .

- Przecież nic nie robiliśmy - wstałem z podłogi i otrzepałem swoje ciuchy .

- Gdybym nie wrócił do domu wcześniej , nie wiadomo co by sie tu stało .Mam tego dość codziennie nowe dziewczyny do domu sprowadzasz ! - wytknął mi , a w jego oczach można było ujrzeć czystą nienawiść

- Ona jest dla mnie kimś więcej ... Ja ją kocham - przyznałem sie choć było mi trudno .

On tylko prychnął i odwrócił sie do mnie plecami

- Ciekawe na ile ? Na miesiąc , czy na tydzień ? - chwycił za klamkę lecz spojrzał jeszcze na mnie .

- Nie chce już żadnych dziwek w moim domu - powiedział i już miał wychodzić , ale moje nerwy już nie wytrzymały .

 Nikt nie będzie obrażał mojej dziewczyny , nie obchodziło mnie czy poniosę za to jakieś konsekwencje , po prostu musiałem , to było silniejsze ode mnie . Wycelowałem swoją zaciśniętą pięść prosto w jego nos . Chwycił się za niego i upadł na kolana . Skorzystałem z jego chwilowej nie uwagi i wziąłem kluczyki do auta.

Wsiadłem do samochodu , odpalając go . Nie oglądając sie za siebie ruszyłem w drogę . Nie wiedziałem gdzie jadę , już w ogóle nie myślałem . Teraz do mnie dotarło że pierwszy raz w swoim życiu podniosłem rękę na własnego ojca , z jednej strony mu sie należało , ale z drugiej to w końcu mój rodzic . Zbyt zajęty rozmyślaniem , nawet nie zauważyłem jak straciłem panowanie nad samochodem i wpadłem do sporego rowu . Uderzyłem głową o kierownice i na chwilę straciłem przytomność . Ocknąłem sie nadal siedząc w samochodzie . Zauważając dym , pośpiesznie wysiadłem i oddaliłem sie jak najdalej powoli płonącego obiektu . Poczułem krew spływającą z mojego czoła , która ubrudziła mi mój jasny T-shirt

-No pięknie - powiedziałem do siebie i ruszyłem przed siebie .

Nie miałem pojęcia co teraz zrobić , do domu przecież nie wrócę... Jedynym wyjściem jest dom Luny . Ruszyłem w drogę do jej domu , rozmyślając jak jej to wszystko wytłumaczyć . Po 15 minutach byłem przed jej drzwiami . Zapukałem , niepewnie bojąc sie jej reakcji . Niestety otworzyła jej mama .

-Matko Boska , Justin co się stało ! - Po minie matki Luny wnioskuje że wyglądałem okropnie .

- To nic takiego...miałem wypadek samochodowy - wytłumaczyłem jakby to było najnormalniejsza rzecz na świecie .

Ona nic nie odpowiedziała tylko zaprosiła mnie do środka . Razem z nią poszedłem do kuchni i usiadłem na jednym z barowych krzeseł .

- Poczekaj tu idę poszukać wacików i wody utlenionej

-Nie musi pani tego robić

- Ale chce - uśmiechnęła sie i zniknęła za rogiem .

Po chwili czekania usłyszałem kroki dochodzące ze schodów .

- O mój Boże , co ci sie stało ? - zapytała Luna podchodząc do mnie i przyglądając sie bliżej mojej ranie na głowie .

- Miałem wypadek

- To to ja widzę , ale co sie dokładnie stało

- Skomplikowana historia opowiem ci może potem - Dokończyłem i właśnie w tym momencie przyszła mama Lu z tym po co poszła .

- teraz może trochę zaboleć - powiedziała i przyłożyła mokrą watę do mojego czoła , syknąłem z bólu .

- Dobrze że tata poszedł do pracy - westchnęła Luna , na co jej mama przytaknęła .

Nic nie odpowiedziałem bo wiedziałem że pan Harry nie specjalnie za mną przepada .

- Na moje oko rana nie jest do szycia , więc może Luna zaprosisz Justina do swojego pokoju - zaproponowała pani Kunis .

Przytaknęła i chwyciła mnie za rękę . Weszliśmy do jej pokoju , usiadłem na łóżku i spojrzałem na nią . Miała wyraz twarzy oczekujący wyjaśnień. Westchnąłem i poklepałem miejsce obok siebie , sygnalizując żeby usiadła . Gdy już to uczyniła , dotknąłem jej ręki i szczegół po szczególe opowiedziałem jej wszystko ąż do momentu pojawienia sie w jej domu . Ona tylko zszokowana , patrzyła na mnie tymi swoimi dużymi , ciemnymi oczami . Po chwili sie ocknęła .

- Jeżeli chcesz mogę zapytać mamy  , czy nie mógł byś u nas nocować - Zaproponowała

- Nie chce robić kłopotu i nie mam niczego na jutro do szkoły , jak ty sobie to wyobrażasz ? -Zapytałem

- Przecież w pierwszy dzień szkoły , nauczyciele będą nam tłumaczyć co będziemy robić na lekcjach , a po za tym nie przeszkadzasz , ja bym sie nawet cieszyła gdybyś został - Cmoknęła mnie w usta na co się uśmiechnąłem , choć dalej nie byłem przekonany tym planem ale w końcu sie zgodziłem.

Ona zeszła na dół , po chwili rozmowy ze swoją mamą , wróciła z wielkim uśmiechem na buzi co uznałem że jej matka się zgodziła . jeszcze chwile gadaliśmy , tak gdzieś o 1 uznaliśmy że pora sie położyć , zdjąłem koszulkę i już miałem ściągnąć spodnie gdy ktoś mi przerwał

- Zostań w spodniach - powiedziała Luna , której głowa była schowana pod kołdrą .

- Nie chowaj sie i tak już widziałem twoje rumieńce . Wskoczyłem do łóżka obok niej i objąłem ją ramieniem .

Po chwili zasnąłem ...

***OCZAMI LUNY***

Myślałam , że mi sie to przyśniło , lecz gdy otworzyłam oczy i ujrzałam uśmiechniętą twarz bruneta wiedział ze to nie fikcja . Szybko wyskoczyłam z łóżka i udałam sie do łazienki ze strojem przygotowany na dzisiaj .

- Masz może jakąś koszulkę na mnie , bo ta jest ubrudzona krwią - krzyknął z pokoju Justin

- Tak , za chwile przyniosę ci jakąś mojego taty .-  Uszykowałam sie i udałam do sypialni rodziców , pogrzebałam ich komodę i spostrzegłam szarą bluzkę z dekoltem w serek , nawet nie wiedziałam że mój ojciec takie nosi .

Weszłam do pokoju i rzuciłam bluzką w Biebera . gdy już oboje byliśmy w zupełności gotowi zeszliśmy na dół .

- Dzień dobry - powiedzieliśmy prawie równo i usiedliśmy wokół kuchennej wysepki .

- Dzień dobry - odezwała sie moja mama podsuwając nam talerze ze świeżymi naleśnikami z czekoladą i bitą śmietaną .

- Dla kogo dobry , dlatego dobry - powiedział naburmuszony mój tata czytający gazetę .

- Tato - upomniałam go i lekko tyrpnęłam .

Ten ni nie odpowiedział i zaczął pić swoją kawę .Po skończonym posiłku razem z Justinem udaliśmy sie do wyjścia

- Do zobaczenia - krzyknęłam i wyszłam z nim za rękę .

Przez całą drogę sie śmialiśmy . Pod szkołą , każdy , ale to każdy bez wyjątku zaczął sie na nas gapić . Zapowiada się świetny dzień...
*******************
Następny rozdział w piątek :)

sobota, 13 lipca 2013

Rozdział 13 ''Chcesz żeby nasze dziecko nie miało ojca ?''

Nie , nie , nie to nie może być prawda !

- A niby skąd możesz to wiedzieć , że Justin jest ojcem ? - zapytałam chcąc być spokojna  ale sie nie udało

- Przestań krzyczeć ! Hmm , pomyślmy - udawała że sie zastanawia

- Może dlatego że spaliśmy ze sobą - syknęła i prosto w twarz .

To już było dla mnie za wiele . Nie chciałam dużej przebywać w ich towarzystwie i po prostu wyszłam ze szkoły . No i co ja teraz zrobię , przecież układało sie tak dobrze , a ona musiała wszystko zepsuć .

***OCZAMI JUSTINA***

Przecież zabezpieczaliśmy sie , to nie możliwe . Gdy tylko Luna udała sie do wyjścia próbowałem ją zatrzymać lecz , Kate złapała mnie za rękę .

- I co teraz zostawisz mnie z dzieckiem , samą ? - zapytała , a w jej głosie można było wyczuć rozpacz .

Przecież nie mogłem jej tak zostawić z tym wszystkim , nie wykluczone że to dziecko jest moje .

- Słuchaj - przyłożyłem palce do skroni - Jeżeli okaże sie że ja jestem ojcem to oczywiście pomogę ci finansowo , ale na nic więcej nie możesz liczyć . Ja nic do ciebie nie czuje...kocham Lunę - wyznałem prosto z mostu .

- Chcesz żeby nasze dziecko nie miało ojca ?! - krzyknęła wyraźnie wściekła

- Jeszcze w ogóle nie wiadomo czy to moje dziecko , więc na razie nie muszę sie tym martwić - powiedziałam i udałem sie do wyjścia w pogoni za Luną.

Oczywiście mój pech chciał że już dawno udała sie w drogę do swojego domu . Postanowiłam dać jej trochę czasu , żeby ochłonęła . Ja też muszę sobie parę spraw przemyśleć . Wsiadłem do swojego auta i pojechałem do domu . Dopiero na miejscu dotarło do mnie co się stało . Wewnętrzny lęk nie dawał mi spokoju . A co jak sie okaże że to moje dziecko ? . Nie mogłem w to uwierzyć , modliłem sie żeby to nie była prawda . Jestem na to za młody . Nawet nie chce  myśleć co moi rodzice na ten temat powiedzą , pewnie nie będą sie tym interesować , jak zawsze . Od gromadzących sie myśli , rozbolała mnie głowa więc poszedłem do kuchni po jakieś proszki . Przeszukałem każdą szufladę , ale nic nie znalazłem . Udałem sie do mojego pokoju i uciąłem sobie małą drzemkę .

***OCZAMI LUNY***

No i stało się , naszą piękną sielankę musiało coś ( ładnie powiedziawszy) rozwalić . Wiem że nie powinnam go zostawiać w takiej sytuacji , ale po prostu nie widziałam  innej opcji. Nie byłam w stanie prowadzić samochodu dlatego zamówiłam taksówkę . Jeszcze w ogóle nie wiadomo czy to jego dziecko , a ty się martwisz  -powtarzałam to sobie w myślach myśląc że to mnie uspokoi , niedoczekanie. Droga dłużyła sie w nieskończoność , aż w końcu dojechaliśmy . Zapłaciłam kierowcy i wyszłam z samochodu . Już miałam zamiar udać sie do swojego pokoju , ale oczywiście moi rodzice mnie zauważyli

- Córciu co się stało ? - zapytała moja mama , widocznie zmartwiona

- Czy to przez tego chłopaka ? - odezwał się mój tata , już miałam coś powiedzieć gdy mi przerwał

- Wiedziałem , że on nie wróży nic dobrego - wstał z kanapy zdenerwowany

- Jak go spotkam , to nie wiem co z nim zrobię

- Tato ! Daj mi dość do słowa - krzyknęłam , bo on wogóle nie chciał mnie słuchać

-Justin nic mi nie zrobił - W pewnym sensie zrobił ale nie chciałam im mówić szczegółów . Ojciec zakłopotany swoim zachowaniem znowu usiadł koło mamy .

- Po prostu spotkałam Kate - Tak, powiedziałam rodzicom co ona nam zrobiła .

Chcieli zgłaszać to na policję ale przekonałam ich że lepiej odesłać ją do tego psychiatryka . Nic nie odpowiedzieli , co uznałam za koniec rozmowy . Udałam sie do pokoju przebrałam sie i postanowiłam zadzwonić do Justina zapytać jak sie czuje . Wiem że normalnie wkurzyłabym sie na niego , ale przecież robili TO jak jeszcze nie był ze mną . Wiem że jakby on i Katrin mieli dziecko to troszkę czułabym sie jak piąte koło u wozu , no ale ja go kocham i nie mam zamiaru z niego rezygnować .

- Hej - odezwał sie lekko zaspany głos Justina

- Obudziłam cię ? Przepraszam...

- Nie , nic sie nie stało po prostu głowa mnie rozbolała i sie położyłem

- W porządku...- przerwałam na chwilę- Jak sie trzymasz ? - zapytałam , choć domyślałam się

- No wiesz , jestem troszkę , a może więcej niż troszkę w szoku . Nie chce cie stracić , wiec jeśli chcesz to mogę w ogóle nie interesować sie nią i tym dzieckiem - zatkało mnie , jak on może tak mówić , przecież to może być jego dziecko a on chce sie go wyprzeć . Ciekawe gdybym ja zaszła w ciąże , co nie chce żeby na razie sie stało , ale jeśli to ciekawe czy by mnie zostawił

- Nie wierze że to powiedziałeś...

- Ale co ? - zapytał , jakby nigdy nic

- Mnie też byś zostawił w takiej sytuacji jak ona - W moich oczach zaczęły zbierać się łzy

- Nie , ale...

- Tu nie ma żadnego ale - podniosłam ton głosu - Masz jej pomóc i bez względu na wszystko wychowywać to dziecko

- Ale zawsze pamiętaj , że tylko ciebie kocham , ja do niej nie wrócę nie bój sie . - powiedział , a mi w pewnym sensie ulżyło

- Też cie kocham , jak chcesz to mogę do ciebie przyjechać ale nie na długo bo jutro pierwszy dzień szkoły...

- Dzięki , że mi o nim przypomniałaś - powiedział z sarkazmem i jęknął do słuchawki - Ale , pewnie przyjeżdżaj , posiedzimy sobie - powiedział a ja mogłam wyczuć że sie uśmiecha

- Nie nakręcaj sie Bieber - zaśmiałam sie - Będę  za pięć minut - rozłączyłam sie . Zeszłam na dół , zabrałam parasol bo zbierało sie na deszcz

- Wychodzę , niedługo będę

- Uważaj na siebie

- Tak , tak

***OCZAMI JUSTINA***

Byłem bardzo zadowolony , że Lu sie na mnie nie gniewa . Zdziwiła mnie jej reakcja jak powiedziałem że dla niej jestem w stanie zostawić Kate . Przekonała mnie tylko w tym  że jest wyjątkowa i za to ją właśnie kocham . Postanowiłem ogarnąć trochę dom . Modliłem sie w duchu żeby rodzice nie wrócili do domu zbyt wcześnie . Nie jestem jeszcze gotowy by przedstawić im Lunę .Punktualnie do drzwi ktoś zapukał  .

- Wchodź - zaprosiłem ją do środka i zaprowadziłem do swojego pokoju .

- Wow - powiedziała gdy zobaczyła mój pokój , kompletnie nie wiedziałem dlaczego

- Co się stało ? - zapytałem zdezorientowany

- Myślałam że twój pokój będzie.. taki bardziej ... chaotyczny - ujęła , a ja spojrzałam na nią pytającym wzrokiem

- Dobrze... - nic już nie powiedziała tylko usiadła na łóżku

- Nie za małe to łóżko ? - zapytała patrząc w moje oczy

- Zależy o co ci chodzi - uśmiechnąłem się uwodzicielsko , a ona rzuciła we mnie poduszką

- Zbok - wywróciła oczami

- Co powiedziałaś ? - zapytałem z uśmieszkiem na buzi i ruszyłem w jej kierunku

- Powiedziałam Z.B.O.K - przeliterowała żebym zrozumiał .

Położyłem ją na łóżku i usiadłem na nią okrakiem i zacząłem gilgotać

- Przeproś

- Nigdy- krzyknęła śmiejąc sie

- Przeproś - powtórzyłem

- Nie - wybełkotała , powoli sie dusząc

- Ostatnia szansa...

- No dobra dobra tylko przestań - z jej oczu płynęły łzy .

Przestałem i popatrzyłem w jej piękne ciemne oczy

- Przepraszam - powiedziała , najbardziej słodko jak umiała .

Nie mogłem sie już powstrzymać i zacząłem ją całować . Ona wszystko odwzajemniała . Postanowiłem na dalszy krok , więc wsunąłem jej język do ust . Po chwili nasze języki tańczyły w wspólnym rytmie . Robiło sie coraz goręcej , lecz nie dane nam było dokończyć ponieważ ...
*****************************
Siema Ludziska !!!!!!!!!! Jak już wiecie możecie się ze mną kontaktować poprzez gg : 42142286 lub obserwować konto na tt @OpowiadanieJiB   TAM BĘDĘ POWIADAMIAŁA O ROZDZIAŁACH !!!! Pozdrowionka i do nn <3     

czwartek, 11 lipca 2013

Rozdział 12 " Będziesz musiał się postarać"

-Wybaczysz mi ...? - powiedziałem z nadzieją w głosie .

Ona , powoli podeszła do mnie i swoje usta przyłożyła do mojego ucha

- No, nie wiem... będziesz się musiał bardzo postarać - szepnęła z uwodzicielskim uśmiechem na buzi .

- Co masz na myśli - zapytałem przybliżając się do niej bliżej jeżeli to w ogóle możliwe .

- Może , kolacja... zaskocz mnie - odsunęła sie lekko ode mnie by spojrzeć mi w oczy .

- Okej , to przygotuj sie i za 2 godziny będę po ciebie - uśmiechnąłem sie i udałem sie w stronę okna .

*****OCZAMI LUNY*****

Kompletnie sie tego nie spodziewałam . Gdyby jeszcze chwile tu został , rzuciłabym mu sie w ramiona i wybaczyła mu wszystko , postanowiłam sie jednak trochę z nim podroczyć .

Oczywiście jak każda nastolatka przed randką , stoję przed szafą i mówię : Nie mam co na siebie włożyć . Po długich poszukiwaniach odnalazłam tą jedyną , piękną , krótką sukienkę . Poszłam sie odświeżyć  , postanowiłam zostawił włosy rozpuszczone . Po ostatnich poprawkach makijażu byłam gotowa. Wzięłam małą kopertówkę i założyłam czarne szpilki . Zeszłam na dół poinformować rodziców że wychodzę . Oczywiście nie obyło sie bez kazań mojego tatusia , który był przeciwny temu wszystkiemu . Na szczęście mam po swojej stronie mamę która jakoś przekonuje ojca do Justina . Usłyszałam dźwięk dzwonka do drzwi . Otworzyłam je i ujrzałam  osobę na którą czekałam . Z wrażenia aż mi szczęka opadła.

- Hej - powiedział i pocałował mnie w policzek , ja nic nie mówiąc gestem ręki zjechałam od góry do dołu i zaśmiałam sie .

- Wow - wydusiłam z siebie i biorąc go za ręke udałam sie do jego wozu .

- A jak sie zapytam dokąd jedziemy to powiesz mi ? - zapytałam z nadzieją wpatrując sie w jego piękne brązowe oczy

- A jak sądzisz - uśmiechnął sie wrednie i dotknął dłonią mojego odkrytego kolana

- No to ja siedzę cicho - zażartowałam i zwróciłam wzrok na jezdnie .- resztę drogi jechaliśmy w ciszy , spoglądając czasem na siebie . Zauważyłam że za oknem zniknęły domy a zastąpiły je wzgórza i lasy .

- Nigdy wcześniej tu nie byłam - odezwałam sie po chwili , podziwiając krajobraz

- To dobrze - powiedział i dodał gazu , nagle zatrzymał sie i popatrzył na mnie .

- Musisz założyć opaskę na oczy - wyciągnął z kieszeni swojej marynarki białą szmatkę .

- Okej - przeciągnęłam literkę ''j'' i włożyłam opaskę na oczy . Po chwili znowu ruszyliśmy , jeżeli mam być szczera to troszkę sie bałam , chociaż ufałam Justinowi i wiedziałam że nie da mnie nikomu skrzywdzić . Jechaliśmy jeszcze trochę , aż w końcu samochód sie zatrzymał . Spokojnie czekałam aż chłopak otworzy mi drzwi i pomoże wysiąść . Pod obcasami poczułam ziemie , nie było to wygodne ze względu szpilek wbijających sie w podłoże . Musiałam mocno trzymać sie ramienia Biebera żeby nie upaść . Po chwili męczarni , zdjęłam buty i poczułam trawę łaskoczącą moje stopy .

- Gdzie my jesteśmy ?- zapytałam bardzo podekscytowana . Usłyszałam tylko cichy śmiech .

- Kotku, wytrzymaj jeszcze chwilę , musimy dojść do naszego celu - zarumieniłam sie kiedy nazwał mnie kotkiem . Westchnęłam i po chwili ruszyłam przed siebie nadal trzymając bruneta .

- Okej ... mażesz zdjąć opaskę - Nareszcie , pomyślałam i zaczęłam rozwiązywać supeł z tyłu głowy .

- O... Mój .... Boże - powiedziałam gdy tylko zobaczyłam przede mną ogromną paralotnie dla dwóch osób , normalnie oniemiałam , a chłopak z mojej reakcji zaczął sie bardzo głośno rechotać

- Jak na to wpadłeś ? - zapytałam zbliżając sie do wielkiego przedmiotu .

- Wiesz ma sie te sposobu - wyjaśnił bardzo pewny siebie co mnie rozbawiło . Nawet nie zauważyłam mężczyzny obok paralotni który jak mniemam ma nas bezpiecznie na niej umieścić . Usiadłam wygodnie na dwuosobowym krzesełku razem z Justinem . Przypięci i gotowi do startu chwyciliśmy sie za ręce i ruszyliśmy . Widok był po prostu powalający , oglądałam to wszystko z zapartym tchem w piersi . Lecieliśmy dobre pół godziny , aż w końcu Justin sie odezwał

- Podoba ci sie? - zapytał , zafascynowany tak jak ja tym wszystkim dookoła nas

- I ty sie jeszcze pytasz - odpowiedziałam z ironią

- To jak wybaczysz mi teraz - zapytał patrząc intensywnie w moje oczy . Rozpłynęłam sie w jego tęczówkach które widoczne były nawet nocą

- Myślę że tak - oznajmiłam z ogromnym uśmiechem na ustach . Nic nie powiedział tylko z wielkim zacieszem próbował zbliżyć sie do pocałunku . Niestety , byliśmy tak mocno przypięci do siedzeń że nie było takiej opcji  Zaśmialiśmy sie razem z naszych zmagań , ale po chwili odpuściliśmy

- Może na ziemi - powiedziałam trochę speszona

- Tak... - powiedział . resztę lotu trzymaliśmy sie za ręce i coś do siebie mówiliśmy .

 Niestety trzeba było wracać . Gdy moje nogi znów mogły poczuć delikatną trawę otaczającą nas Biebs zaszedł mnie od tyłu , obrócił wokół własnej osi i złożył na moich ustach soczysty pocałunek . Oczywiście odwzajemniłam go .

Od tamtej pory staliśmy sie nie rozłączni , chodziliśmy na kolejne randki . Oczywiście nie obyło by sie bez małych kłótni , które szybko rozwiązywaliśmy i tak płyną czas , ja i Justin jesteśmy parą z humorkami . Tak , tak jesteśmy parą . Justin na pewnej randce poprosił mnie o chodzenie . Nadszedł najbardziej znienawidzony dzień wśród nastolatków , mianowicie : ROZPOCZĘCIE ROKU SZKOLNEGO .

Wszyscy galowo ubrani zbierali sie koło szkoły , ja już dawno czekałam na Justina . A zapomniałam powiedzieć że Kate wypisali z psychiatryka bo przecież musi sie uczyć , ale nadal będzie obserwowana . Dzisiaj spotkamy ją pierwszy raz od tamtego cholernego wypadku . Nadszedł czas na wejście na sale gimnastyczną , siedziałam obok Jusa i Victorii , dziewczyny z klasy za którą mało przepadam . Zaczęło sie , dyrektor wygłosił jakąś nudną mowę . Po godzinie udaliśmy sie do klas przywitać sie z nauczycielami , nadal sie zastanawiam po co . Zobaczyłam ją , a moje serce o mało nie stanęło . Katrin jest w ciąży ! Na początku myślałam że misie przewidziało , ale nie ,ona naprawdę jest w ciąży . Od razu przez głowę mignęły mi najgorsze scenariusze . Zaczęła sie do nas zbliżać . gdy zobaczyłam minę Justina wiedziałam że to nie wróży nic dobrego .

- No witam - odezwała sie chamsko i popatrzyła na nas złowieszczym wzrokiem

- Jesteś w ciąży ? - zapytałam , a po chwili zdałam sobie sprawę że to bezsensowne pytanie

- A co nie widać - powiedziała wywracając przy tym oczami , Justin nadal sie nie odzywał i stał w miejscu , wyglądał jak manekin

- A mogę zapytać , kto jest ojcem ? -cholernie bałam sie odpowiedzi .

- No jak to kto ? , nasz kochany Justinek - Powiedziała , a mi momentalnie serce stanęło...

HEJ !!!!!!!!!!!

Siema ! Postanowiłam przenieść swojego bloga tutaj z powodów technicznych :) . Link do poprzednich rozdziałów znajdziecie TU <3 KOCHAM WAS I MYŚLĘ ŻE MOI CZYTELNICY NIE ZOSTAWIĄ MNIE !!!