czwartek, 11 lipca 2013

Rozdział 12 " Będziesz musiał się postarać"

-Wybaczysz mi ...? - powiedziałem z nadzieją w głosie .

Ona , powoli podeszła do mnie i swoje usta przyłożyła do mojego ucha

- No, nie wiem... będziesz się musiał bardzo postarać - szepnęła z uwodzicielskim uśmiechem na buzi .

- Co masz na myśli - zapytałem przybliżając się do niej bliżej jeżeli to w ogóle możliwe .

- Może , kolacja... zaskocz mnie - odsunęła sie lekko ode mnie by spojrzeć mi w oczy .

- Okej , to przygotuj sie i za 2 godziny będę po ciebie - uśmiechnąłem sie i udałem sie w stronę okna .

*****OCZAMI LUNY*****

Kompletnie sie tego nie spodziewałam . Gdyby jeszcze chwile tu został , rzuciłabym mu sie w ramiona i wybaczyła mu wszystko , postanowiłam sie jednak trochę z nim podroczyć .

Oczywiście jak każda nastolatka przed randką , stoję przed szafą i mówię : Nie mam co na siebie włożyć . Po długich poszukiwaniach odnalazłam tą jedyną , piękną , krótką sukienkę . Poszłam sie odświeżyć  , postanowiłam zostawił włosy rozpuszczone . Po ostatnich poprawkach makijażu byłam gotowa. Wzięłam małą kopertówkę i założyłam czarne szpilki . Zeszłam na dół poinformować rodziców że wychodzę . Oczywiście nie obyło sie bez kazań mojego tatusia , który był przeciwny temu wszystkiemu . Na szczęście mam po swojej stronie mamę która jakoś przekonuje ojca do Justina . Usłyszałam dźwięk dzwonka do drzwi . Otworzyłam je i ujrzałam  osobę na którą czekałam . Z wrażenia aż mi szczęka opadła.

- Hej - powiedział i pocałował mnie w policzek , ja nic nie mówiąc gestem ręki zjechałam od góry do dołu i zaśmiałam sie .

- Wow - wydusiłam z siebie i biorąc go za ręke udałam sie do jego wozu .

- A jak sie zapytam dokąd jedziemy to powiesz mi ? - zapytałam z nadzieją wpatrując sie w jego piękne brązowe oczy

- A jak sądzisz - uśmiechnął sie wrednie i dotknął dłonią mojego odkrytego kolana

- No to ja siedzę cicho - zażartowałam i zwróciłam wzrok na jezdnie .- resztę drogi jechaliśmy w ciszy , spoglądając czasem na siebie . Zauważyłam że za oknem zniknęły domy a zastąpiły je wzgórza i lasy .

- Nigdy wcześniej tu nie byłam - odezwałam sie po chwili , podziwiając krajobraz

- To dobrze - powiedział i dodał gazu , nagle zatrzymał sie i popatrzył na mnie .

- Musisz założyć opaskę na oczy - wyciągnął z kieszeni swojej marynarki białą szmatkę .

- Okej - przeciągnęłam literkę ''j'' i włożyłam opaskę na oczy . Po chwili znowu ruszyliśmy , jeżeli mam być szczera to troszkę sie bałam , chociaż ufałam Justinowi i wiedziałam że nie da mnie nikomu skrzywdzić . Jechaliśmy jeszcze trochę , aż w końcu samochód sie zatrzymał . Spokojnie czekałam aż chłopak otworzy mi drzwi i pomoże wysiąść . Pod obcasami poczułam ziemie , nie było to wygodne ze względu szpilek wbijających sie w podłoże . Musiałam mocno trzymać sie ramienia Biebera żeby nie upaść . Po chwili męczarni , zdjęłam buty i poczułam trawę łaskoczącą moje stopy .

- Gdzie my jesteśmy ?- zapytałam bardzo podekscytowana . Usłyszałam tylko cichy śmiech .

- Kotku, wytrzymaj jeszcze chwilę , musimy dojść do naszego celu - zarumieniłam sie kiedy nazwał mnie kotkiem . Westchnęłam i po chwili ruszyłam przed siebie nadal trzymając bruneta .

- Okej ... mażesz zdjąć opaskę - Nareszcie , pomyślałam i zaczęłam rozwiązywać supeł z tyłu głowy .

- O... Mój .... Boże - powiedziałam gdy tylko zobaczyłam przede mną ogromną paralotnie dla dwóch osób , normalnie oniemiałam , a chłopak z mojej reakcji zaczął sie bardzo głośno rechotać

- Jak na to wpadłeś ? - zapytałam zbliżając sie do wielkiego przedmiotu .

- Wiesz ma sie te sposobu - wyjaśnił bardzo pewny siebie co mnie rozbawiło . Nawet nie zauważyłam mężczyzny obok paralotni który jak mniemam ma nas bezpiecznie na niej umieścić . Usiadłam wygodnie na dwuosobowym krzesełku razem z Justinem . Przypięci i gotowi do startu chwyciliśmy sie za ręce i ruszyliśmy . Widok był po prostu powalający , oglądałam to wszystko z zapartym tchem w piersi . Lecieliśmy dobre pół godziny , aż w końcu Justin sie odezwał

- Podoba ci sie? - zapytał , zafascynowany tak jak ja tym wszystkim dookoła nas

- I ty sie jeszcze pytasz - odpowiedziałam z ironią

- To jak wybaczysz mi teraz - zapytał patrząc intensywnie w moje oczy . Rozpłynęłam sie w jego tęczówkach które widoczne były nawet nocą

- Myślę że tak - oznajmiłam z ogromnym uśmiechem na ustach . Nic nie powiedział tylko z wielkim zacieszem próbował zbliżyć sie do pocałunku . Niestety , byliśmy tak mocno przypięci do siedzeń że nie było takiej opcji  Zaśmialiśmy sie razem z naszych zmagań , ale po chwili odpuściliśmy

- Może na ziemi - powiedziałam trochę speszona

- Tak... - powiedział . resztę lotu trzymaliśmy sie za ręce i coś do siebie mówiliśmy .

 Niestety trzeba było wracać . Gdy moje nogi znów mogły poczuć delikatną trawę otaczającą nas Biebs zaszedł mnie od tyłu , obrócił wokół własnej osi i złożył na moich ustach soczysty pocałunek . Oczywiście odwzajemniłam go .

Od tamtej pory staliśmy sie nie rozłączni , chodziliśmy na kolejne randki . Oczywiście nie obyło by sie bez małych kłótni , które szybko rozwiązywaliśmy i tak płyną czas , ja i Justin jesteśmy parą z humorkami . Tak , tak jesteśmy parą . Justin na pewnej randce poprosił mnie o chodzenie . Nadszedł najbardziej znienawidzony dzień wśród nastolatków , mianowicie : ROZPOCZĘCIE ROKU SZKOLNEGO .

Wszyscy galowo ubrani zbierali sie koło szkoły , ja już dawno czekałam na Justina . A zapomniałam powiedzieć że Kate wypisali z psychiatryka bo przecież musi sie uczyć , ale nadal będzie obserwowana . Dzisiaj spotkamy ją pierwszy raz od tamtego cholernego wypadku . Nadszedł czas na wejście na sale gimnastyczną , siedziałam obok Jusa i Victorii , dziewczyny z klasy za którą mało przepadam . Zaczęło sie , dyrektor wygłosił jakąś nudną mowę . Po godzinie udaliśmy sie do klas przywitać sie z nauczycielami , nadal sie zastanawiam po co . Zobaczyłam ją , a moje serce o mało nie stanęło . Katrin jest w ciąży ! Na początku myślałam że misie przewidziało , ale nie ,ona naprawdę jest w ciąży . Od razu przez głowę mignęły mi najgorsze scenariusze . Zaczęła sie do nas zbliżać . gdy zobaczyłam minę Justina wiedziałam że to nie wróży nic dobrego .

- No witam - odezwała sie chamsko i popatrzyła na nas złowieszczym wzrokiem

- Jesteś w ciąży ? - zapytałam , a po chwili zdałam sobie sprawę że to bezsensowne pytanie

- A co nie widać - powiedziała wywracając przy tym oczami , Justin nadal sie nie odzywał i stał w miejscu , wyglądał jak manekin

- A mogę zapytać , kto jest ojcem ? -cholernie bałam sie odpowiedzi .

- No jak to kto ? , nasz kochany Justinek - Powiedziała , a mi momentalnie serce stanęło...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz