- Chcę - zapewniła mnie a zarówno na jej jak i na mojej twarzy zagościł uśmiech.
Ponownie nasze wargi się spotkały , lecz ten pocałunek wyrażał to czego słowa nie mogły opisać . Pod wpływem emocji oplotła swoje nogi wokół moich bioder nie odrywając się ode mnie . Nie mogłem już wytrzymać , moja potrzeba bycia z nią jeszcze bliżej wygrała . Ruszyłem w stronę dużego łóżka . Zwinnym ruchem położyłem ją na nim , pozbawiliśmy się ubrań,a potem poszło już z górki...
***OCZAMI LUNY***
Obudziłam się w nie swoim pokoju u boku nagiego Justina . Pamiętałam wszystko nawet najmniejszy szczegół . Nie mogłam po prostu uwierzyć że wczoraj w klubie przeżyłam swój pierwszy raz , ale jeżeli mam być szczera było idealnie . Nie zamieniłabym tego na żaden inny . Brunet jeszcze słodko spał , postanowiłam go na razie nie budzić . Wstałam z łóżka lecz tego pożałowałam , moje podbrzusze niemiłosiernie bolało , ale to przecież normalne . Z trudem pozbierałam leżące na podłodze moje ubrania i udałam się do łazienki . Wyglądałam co najmniej okropnie . Moje włosy rozczochrane i rozmazany makijaż . Wzięłam odprężającą kąpiel , ubrałam się w wczorajszą sukienkę i uczesałam włosy zostawiając je rozpuszczone . Ból powoli znikał ale nadal miałam problem z poruszaniem się . Zmyłam makijaż i wyszłam z pomieszczenia . Mój królewicz już wstał i siedząc na skrawku łózka przyglądał mi się ze słodkim uśmieszkiem
- Hej , skarbie - przywitał się przytulając mnie czule
- Cześć - cmoknęłam go w usta
- Jak się czujesz ? - zapytał z troską trzymając moją dłoń .
- Troszkę boli , ale da się znieść
- Przejdzie , zobaczysz - uśmiechnął się uwodzicielsko i udał się do łazienki .
Nie wiem czemu ale jakoś teraz widok nagiego Justina onieśmielał mnie . Gdy zniknął za drzwiami , chwyciłam za mój telefon który wczoraj wyłączyłam żeby nikt nam nie przeszkadzał . Błagałam tylko żeby przypadkiem rodzice do mnie nie dzwonili . A jednak . 18 nieodebranych połączeń od mamy , a on taty 24 oraz 1 od Carmen . Właśnie do niej postanowiłam zadzwonić jako pierwszej .
- No hej!- usłyszałam jej zaspany głos , domyślałam się że ona i Simon też się wczoraj nie nudzili .
- Przepraszam że nie odebrałam , ale...
- Nie musisz się tłumaczyć , domyślam się - zachichotała , na co ja zarumieniłam się
- A gdzie ty w ogóle jesteś ? - zapytała
- Nadal w klubie , a ty ? - Odpowiedziałam przecierając oczy
- W domu... - powiedziała i zaczęła sie niepohamowanie śmiać , nie wiedziałam o co jej chodzi
- Co tam sie dzieję ?- zapytałam z uśmiechem na ustach
- Słuchaj Luna odezwiemy się jeszcze do ciebie , a teraz paaaaaa - Krzyknął rozbawiony Simon , nie wytrzymałam i także się zaśmiałam i rozłączyłam .
Akurat w tym momencie wszedł Biebs . Przytulił mnie od tyły i szepnął do ucha
- Podobało ci się wczoraj ?
- Yhmmm - jęknęłam kołysząc się w jego ramionach
- To dobrze - Pocałował mnie w policzek
- A tobie ? - z zaciekawionym wyrazem twarzy popatrzyłam w jego czekoladowe oczy
- Ujdzie - odpowiedział obojętnie .
Ja natomiast z miną typu WTF? uderzyłam go w ramie
- No przecież żartuję - zbliżył się do mnie - To była najlepsza noc w moim życiu
- Na pewno - odburknęłam obrażona .
- Oj , kicia nie obrażaj się , ja mówię prawdę - cmoknął mnie w usta , nie odwzajemniłam . Kolejny raz mnie pocałował ale ja byłam nie ugięta . Dopiero jak zachłannie wpił się w moje usta uległam . Zaśmialiśmy się obydwoje
- Dobra trzeba się zbierać - Powiedziałam pakując do mojej torebki telefon , postanowiłam na razie nie dzwonić do rodziców .
Prawda jest taka że się cholernie bałam . Wolałam stanąć z nimi twarzą w twarz , chociaż to wydaję się gorsze ale zawsze można użyć miny kota ze Shreka . Gotowi wyszliśmy z małego pokoiku i udaliśmy się do wyjścia . W klubie nadal było czuć dym papierosowy i alkohol . Wyjście na świeże powietrze bardzo dobrze mi zrobiło . Chwyciłam Justina za rękę i ruszyliśmy do stojącej na parkingu fury Biebsa . W drodze w ogóle sie nie odzywaliśmy , miałam czas na wymyślenie dobrej wymówki dla moich rodziców . Dojechaliśmy a moje przerażenie wzrosło
- Nie przejmuj się - odezwał się chłopak
- Łatwo ci mówić , ciebie rodzice nie zabiją na miejscu - uśmiechnęłam się smutno , odwzajemnił gest
- Dobra ja lecę , spotkamy się jutro w szkole - pocałowałam go w policzek i ruszyłam wolnym krokiem do piekła które zwie się domem .
Stanęłam na wycieraczce i niechętnie chwyciłam za klamkę . Niepewnym krokiem przekroczyłam próg domu . Nie minęła minuta , gdy ojciec z wściekłością wymalowaną na twarzy stanął parę kroków przede mną . Wpatrywałam się chwilę w jego pełne agresji oczy .
- Gdzie byłaś ? - Wysyczał przez zaciśnięte zęby .
Przełknęłam głośno ślinę
- Na imprezie
- A potem ?
- Potem... Byłam u Carmen , ponieważ mnie o to poprosiła - niezłe kłamstwo , ale mój tatuś tak łatwo nie uwierzył
- Dlaczego nie odbierałaś telefonu? - powoli ściągnęłam szpilki ze stóp i położyłam obok szafki .
- Wyładował mi się - uśmiechnęłam się do niego a on tylko ze łzami w oczach podszedł do mnie i zamknął w niedźwiedzim uścisku .
- Tak bardzo się martwiliśmy córeczko - wybełkotał w moje włosy , a u mnie od razu ''włączyło'' się poczucie winy
- Ale przecież nic mi się ie stało , a tak poza tym to mnie dusisz - wydyszałam , a on mnie niechętnie wypuścił
- Nie rób nam tego więcej
- Ok - Już chciałam pójść do swojego pokoju ale nie , druga strona mojego ojca musiała się ujawnić
- Nie myśl sobie że tak po prostu ujdzie ci to na sucho - przerwał , wyciągając w moją stronę otwartą dłoń
- Po proszę telefon , laptop , iPod i inne niszczące umysł urządzenia - O nie !!! Tylko nie to .
- Dobrze dam ci wszystko oprócz telefonu , Proszę !!!! - Błagałam robiąc najsłodsze miny na świecie , po pierwszych trzech próbach przekonywania go nic nie wskórałam , ale gdy zagroziłam że ucieknę z domu , ożenię się z murzynem i wychowam 10 dzieci , jakoś się zgodził .
- Dziękuję , dziękuje , dziękuję - rzuciłam się mu na szyję , on nic nie odpowiedział tylko gestem ręki zasygnalizował żebym udała się do swojego pokoju .
Wybrałam luźne dresy i jakąś koszulkę i poszłam do łazienki . Gorący prysznic zawsze poprawiał mi humor . Związałam włosy w kitkę i wyszłam . Położyłam się na łóżku i zaczęłam oglądać jakiś program . Gdy mama wróciła z pracy zjedliśmy obiad , oczywiście ona także miała do mnie wyrzuty . Nawet wydawało mi się że ona wiedziała że nie byłam z Car . Rozmawialiśmy jeszcze chwilę a potem znowu poszłam do pokoju . Nudziłam się cholernie , aż w końcu zasnęłam .
- Luna , wstawaj bo się spóźnisz ! - krzyknęła moja mama z dołu .
Zerwałam się na równe nogi widząc która godzina . 7.46 , na pewno nie zdążę ! szybko wygrzebałam jakiś strój z szafy i pomknęłam do łazienki . Ekspresowy prysznic , lekki makijaż , rozpuszczone włosy i byłam gotowa . Zbiegłam na dół . Od razu biorąc zielone jabłko ucałowałam rodziców w policzek i ruszyłam do szkoły . Czekał już tak na mnie Justin .
- Spóźniona - Powiedział przytulając mnie do siebie i chwyciwszy mnie za rękę prowadził w stronę klasy .
- Wiem , wiem - wywróciłam oczami , i uśmiechnęłam się .
Zauważyłam że w szkole nie było Toma . Zastanawiałam się czy ma mi za złe że go wtedy zostawiłam . Poczucie winy , zżerało mnie od środka . Nadszedł czas na lunch . Jak zwykle stolik wypełniony przyjaciółmi czekał na nas . Wzięłam sałatkę idąc w ich kierunku . Reszta godzin minęła bardzo szybko . Dzisiaj Justin nie mógł mnie odwieść do szkoły ponieważ , coś się stało w jego domu i musiał się zwolnić godzinę wcześniej . Już miałam ruszyć w stronę domu gdy dostałam SMSa , nie sprawdzałam od kogo .
''Córciu , po szkole idź do sklepu kup kilogram ziemniaków . Mama :*''
I super , jeszcze mam dźwigać ciężką siatkę . Ruszyłam w drogę do najbliższego marketu który znajdował się za niewielkim parkiem . Ruszyłam na skróty przez zarośnięty las . Cały czas czułam się obserwowana . Gdy się odwracałam , nikogo nie było . Na pewno to zwierzęta... Odczuwałam wewnętrzny niepokój , przyśpieszyłam kroku . Już widziałam wyjście z lasu , gdy nagle parę silnych ramion przywarła mną do drzewa...
*****************
Hej ! Pewnie ciekawi was co będzie w następnym ? Mogę wam tylko podpowiedzieć , że to zmieni wszystko...:) KOCHAM WAS I KOMENTUJCIE <3 DO NASTĘPNEGO
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz