środa, 31 lipca 2013
Rozdział 22 ''Od dzisiaj zostaniesz jedną z nas...''
Obudziłam się nic nie widząc przez zakryte oczy , usta także miałam zaklejone taśmą . Ręce unieruchomione za plecami . Każdy nawet najmniejszy ruch sprawiał mi ból . Byłam oszołomiona , nie wiedziałam gdzie jestem i co się ze mną stanie . Nagle usłyszałam huk otwieranych drzwi i parę rąk szarpiących mną we wszystkie strony . Po chwili mnie puścił i zaszedł od tyłu . Czułam jak odwiązuje supeł z tyłu mojej głowy . Zdezorientowana zaczęłam się rozglądać , nie było kompletnie nic . Na środku szarego pokoju znajdowała się zardzewiała rura do której byłam przyczepiona . Zza moich pleców wyłonił się Tom . Nie mogłam w to uwierzyć , moje oczy rozszerzyły się , a oddech przyśpieszył . On tylko złowieszczo się uśmiechnął i jednym ruchem ręki oderwał taśmę . Poprzez niemiłosierny ból , niekontrolowanie syknęłam , a po policzku spłynęła łza .
- Nie sądziłem , że będziesz aż tak głupia by nabrać się na tego SMSa - Powiedział patrząc prosto w moje oczy .
- Dlaczego to robisz ? - zapytałam nie mając siły ustać na własnych nogach
- Dlaczego ? Bo podobasz mi się - szepnął mi do ucha , moje ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz .
Nagle sięgnął do kieszeni swoich jeansów , wyciągnął mały scyzoryk który przybliżył do mojego gardła , przez co wstrzymałam oddech , a mój poziom przerażenia wzrósł .
- A teraz posłuchaj mnie uważnie - warknął przy okazji mnie plując
- Jeżeli będziesz próbowała uciec , lub wywiniesz nam jakiś numer , będę musiał cię zabić rozumiesz ? - Przytaknęłam głową
- Odpowiedz ! - Krzyknął i przycisnął lekko ostrze do mojej skóry na co się zlękłam
- Rozumiem - szepnęłam , na co on wrednie się zaśmiał
- Grzeczna dziewczynka - powiedział i głośno trzaskając metalowymi drzwiami wyszedł .
Nie wiedziałam co robić , nie było żadnej ucieczki , żadnego ratunku . Przypomniałam sobie że przecież w kieszeni mam mój telefon . Przez zakute dłonie nie miałam go jak wyciągnąć dlatego zaczęłam się niemiłosiernie wiercić , żeby tylko komórka wyleciała ze spodni . Udało się lecz narobiło to tyle hałasu , że jeden z ochroniarzy wparował do pokoju , na co ja schowałam iPhone pod butem . Gdy mężczyzna zobaczył że nic się nie dzieję , wyszedł . W tamtej chwili dziękowałam bogu , że mój telefon miał bardzo czuły dotyk . Jeździłam po ekranie czubkiem moich trampek , z trudem wybrałam kontakty , lecz nie dane mi było wykonać połączenia , ponieważ do pokoju wszedł Thomas z kanapką i szklanką wody w ręku . Szybko ukryłam komórkę i patrzyłam na niego ze strachem w oczach . Odłożył jedzenie na parapet zakratowanego okna i podszedł do mnie . Dzięki Bogu uwolnił mnie od nie wygodnych kajdanek , lecz nadal mocno trzymał moje ramiona .
- Masz być grzeczna , bo inaczej pożałujesz - Syknął w moim kierunku podając mi zakurzoną kanapkę i kranówę .
- Dobrze - Wzięłam od niego posiłek i choć był okropny to musiałam go zjeść .
Gdy wypiłam ostatni łyk wody Tom wyszedł z pokoju . Wreszcie gdy miałam wolne ręce chwyciłam za telefon i szybko wybrałam numer Justina , dopiero po ostatnim sygnale odebrał .
- Hallo - powiedział lekko zaspanym głosem
- O mój boże , jak się cieszę że cię słyszę - wyznałam ze łzami w oczach
- Luna , co się stało !? - nabrał bardziej poważny ton
- Proszę , pomóż porwano mnie , nie wiem co ze mną zrobią - Szepnęłam załamana
- Kto , cię porwał ?!- krzyknął do słuchawki
- T... - I jak na złość w tym momencie , wszedł rozwścieczony Thomas wyrywając mi komórkę z rąk .
W kompletnej furii rzucił telefonem o ścianę , a ten roztrzaskał się na drobne kawałki . Podszedł do mnie i popchnął na ścianę zgniatając moje nadgarstki .
- Mówiłem coś do ciebie - opluł mnie w twarz
- Przepraszam... - wybełkotałam dławiąc się łzami
- Szykuj się , niedługo wyjeżdżamy - Oznajmił i opuścił pokój .
Nie mogłam w to uwierzyć , nigdy nie miałam już zobaczyć rodziców , przyjaciół , Justina... To było dla mnie za dużo , skuliłam się w kłębek i na dobre się rozpłakałam .
***OCZAMI JUSTINA***
To nie możliwe ! Nie zastanawiając się długo pobiegłem na dół po kluczyki do mojego samochodu , po drodze dzwoniąc do Luny , na marne . Ruszyłem w drogę na najbliższy komisariat policji . Wpadłem do budynku jak poparzony i nie zwracając uwagi na wszystkich znajdujących się tam ludzi , wparowałem do pierwszego lepszego gabinetu . Zdezorientowany policjant wskazał gestem ręki żebym usiadł na przeciwko jego .
- A więc co się stało ? - spytał komisarz obojętnym tonem
- Moja dziewczyna, została porwana , nie wiadomo gdzie jest , nie wiadomo kto ją porwał , proszę mi pomóc ! - krzyknąłem na cały głos w kompletnej rozpaczy
- Może uda nam się zlokalizować poprzez numer telefonu gdzie znajduje sie ta dziewczyna - wyjaśnił na co przytaknąłem i podałem mu komórkę .
Wpisał coś do swojego komputera i cierpliwie czekał na wyniki .
- Niestety karta uległa zniszczeniu , przykro mi - wyjaśnił ze spuszczoną głową .
Nie mogłem w to uwierzyć , przecież to jakiś chory żart , najgorszy koszmar z którego się za chwilę obudzę.
- Wyśle najlepszych policjantów żeby zacząć poszukiwania .- Nic już się nie odzywając wyszedłem z posterunku .
Ja się nie poddam , będę ją szukał na własna rękę chociażby do końca życia .
***OCZAMI LUNY***
Tak jak powiedział Tom , dwóch ochroniarzy zabrali mnie do czarnego auta z przyciemnianymi szybami którym pojechaliśmy na lotnisko . Panika ogarniała całe moje ciało , ręce zaczęły się pocić , a nogi się trząść . Przeszliśmy przez cały pas startowy , nie spuszczali mnie z oka nawet na chwilę . Wsiedliśmy do prywatnego samolotu Toma . Zajęłam miejsce przy oknie a koło mnie jakiś mężczyzna . Cały czas płakałam przez co nie raz mnie uderzono , ale to znosiłam . Moje oczy stawały się z każdą łzą cięższe , zasnęłam. Obudziłam się dosłownie wyszarpana z siedzenia i wyciągnięta z samolotu . Znowu wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy w długą drogę do ogromnej willi w której bodajże mieliśmy zamieszkać . Już nawet nie próbowałam uciec , no bo niby gdzie ? Przeszliśmy przez dużą bramę zabezpieczoną przez kod i weszliśmy do środka domu . Wnętrze było ciepłe i przytulnie , zupełnie inne niż to sobie wyobrażałam .
- Witaj w domu , kochanie - odezwał się do mnie Thomas z szyderczy uśmiechem na buzi .
Nic nie odpowiedziałam , nawet na niego nie spojrzałam . Nie miałam odwagi .
- Chodź zaprowadzę cię do NASZEJ sypialni - wziął nacisk na ''naszej'' i chwycił mnie za ramię .
Na piętrze był korytarz , z każdej strony były po 4 drzwi . Przeszliśmy na sam koniec i otworzyliśmy jedne z nich . W środku znajdowało się ogromne łóżko z baldachimem , dwie komody z ciemnego drewna , garderoba i łazienka . Nie zrobiło to na mnie żadnego wrażenia , cały czas próbowałam mieć kamienną twarz lecz emocje wzięły górę i po moich czerwonych policzkach znów zaczęły płynąć niezliczone litry łez . Tom zostawił mnie samą w pokoju . Przez około godzinę leżałam bezsensownie na łózko , aż usłyszałam wołanie mojego imienia . Szybko zerwałam się na równe nogi i troszkę chwiejnym krokiem podążałam za donośnym głosem . W salonie siedziała cała grupa umięśnionych mężczyzn niewiele starszych ode mnie , w ich gronie był Tom który poklepał miejsce obok siebie . Niepewnie usiadłam na wskazanym miejscu . Każda para oczu była zwrócona na mnie .
- Czego jeszcze ode mnie chcesz ? - zapytałam patrząc prosto w brązowe tęczówki Thomasa
- Od dzisiaj zostaniesz jedną z nas...
******************************
DAM , DAM , DAM :) Ale się dzieje ! PISZCIE SWOJE OPINIE , CZY WAM SIĘ PODOBA, CZY MOŻE NIE ! KOCHAM WAS I DO NASTĘPNEGO :*
wtorek, 30 lipca 2013
Rozdział 21 ''Podobało ci się wczoraj ?''
Ponownie nasze wargi się spotkały , lecz ten pocałunek wyrażał to czego słowa nie mogły opisać . Pod wpływem emocji oplotła swoje nogi wokół moich bioder nie odrywając się ode mnie . Nie mogłem już wytrzymać , moja potrzeba bycia z nią jeszcze bliżej wygrała . Ruszyłem w stronę dużego łóżka . Zwinnym ruchem położyłem ją na nim , pozbawiliśmy się ubrań,a potem poszło już z górki...
***OCZAMI LUNY***
Obudziłam się w nie swoim pokoju u boku nagiego Justina . Pamiętałam wszystko nawet najmniejszy szczegół . Nie mogłam po prostu uwierzyć że wczoraj w klubie przeżyłam swój pierwszy raz , ale jeżeli mam być szczera było idealnie . Nie zamieniłabym tego na żaden inny . Brunet jeszcze słodko spał , postanowiłam go na razie nie budzić . Wstałam z łóżka lecz tego pożałowałam , moje podbrzusze niemiłosiernie bolało , ale to przecież normalne . Z trudem pozbierałam leżące na podłodze moje ubrania i udałam się do łazienki . Wyglądałam co najmniej okropnie . Moje włosy rozczochrane i rozmazany makijaż . Wzięłam odprężającą kąpiel , ubrałam się w wczorajszą sukienkę i uczesałam włosy zostawiając je rozpuszczone . Ból powoli znikał ale nadal miałam problem z poruszaniem się . Zmyłam makijaż i wyszłam z pomieszczenia . Mój królewicz już wstał i siedząc na skrawku łózka przyglądał mi się ze słodkim uśmieszkiem
- Hej , skarbie - przywitał się przytulając mnie czule
- Cześć - cmoknęłam go w usta
- Jak się czujesz ? - zapytał z troską trzymając moją dłoń .
- Troszkę boli , ale da się znieść
- Przejdzie , zobaczysz - uśmiechnął się uwodzicielsko i udał się do łazienki .
Nie wiem czemu ale jakoś teraz widok nagiego Justina onieśmielał mnie . Gdy zniknął za drzwiami , chwyciłam za mój telefon który wczoraj wyłączyłam żeby nikt nam nie przeszkadzał . Błagałam tylko żeby przypadkiem rodzice do mnie nie dzwonili . A jednak . 18 nieodebranych połączeń od mamy , a on taty 24 oraz 1 od Carmen . Właśnie do niej postanowiłam zadzwonić jako pierwszej .
- No hej!- usłyszałam jej zaspany głos , domyślałam się że ona i Simon też się wczoraj nie nudzili .
- Przepraszam że nie odebrałam , ale...
- Nie musisz się tłumaczyć , domyślam się - zachichotała , na co ja zarumieniłam się
- A gdzie ty w ogóle jesteś ? - zapytała
- Nadal w klubie , a ty ? - Odpowiedziałam przecierając oczy
- W domu... - powiedziała i zaczęła sie niepohamowanie śmiać , nie wiedziałam o co jej chodzi
- Co tam sie dzieję ?- zapytałam z uśmiechem na ustach
- Słuchaj Luna odezwiemy się jeszcze do ciebie , a teraz paaaaaa - Krzyknął rozbawiony Simon , nie wytrzymałam i także się zaśmiałam i rozłączyłam .
Akurat w tym momencie wszedł Biebs . Przytulił mnie od tyły i szepnął do ucha
- Podobało ci się wczoraj ?
- Yhmmm - jęknęłam kołysząc się w jego ramionach
- To dobrze - Pocałował mnie w policzek
- A tobie ? - z zaciekawionym wyrazem twarzy popatrzyłam w jego czekoladowe oczy
- Ujdzie - odpowiedział obojętnie .
Ja natomiast z miną typu WTF? uderzyłam go w ramie
- No przecież żartuję - zbliżył się do mnie - To była najlepsza noc w moim życiu
- Na pewno - odburknęłam obrażona .
- Oj , kicia nie obrażaj się , ja mówię prawdę - cmoknął mnie w usta , nie odwzajemniłam . Kolejny raz mnie pocałował ale ja byłam nie ugięta . Dopiero jak zachłannie wpił się w moje usta uległam . Zaśmialiśmy się obydwoje
- Dobra trzeba się zbierać - Powiedziałam pakując do mojej torebki telefon , postanowiłam na razie nie dzwonić do rodziców .
Prawda jest taka że się cholernie bałam . Wolałam stanąć z nimi twarzą w twarz , chociaż to wydaję się gorsze ale zawsze można użyć miny kota ze Shreka . Gotowi wyszliśmy z małego pokoiku i udaliśmy się do wyjścia . W klubie nadal było czuć dym papierosowy i alkohol . Wyjście na świeże powietrze bardzo dobrze mi zrobiło . Chwyciłam Justina za rękę i ruszyliśmy do stojącej na parkingu fury Biebsa . W drodze w ogóle sie nie odzywaliśmy , miałam czas na wymyślenie dobrej wymówki dla moich rodziców . Dojechaliśmy a moje przerażenie wzrosło
- Nie przejmuj się - odezwał się chłopak
- Łatwo ci mówić , ciebie rodzice nie zabiją na miejscu - uśmiechnęłam się smutno , odwzajemnił gest
- Dobra ja lecę , spotkamy się jutro w szkole - pocałowałam go w policzek i ruszyłam wolnym krokiem do piekła które zwie się domem .
Stanęłam na wycieraczce i niechętnie chwyciłam za klamkę . Niepewnym krokiem przekroczyłam próg domu . Nie minęła minuta , gdy ojciec z wściekłością wymalowaną na twarzy stanął parę kroków przede mną . Wpatrywałam się chwilę w jego pełne agresji oczy .
- Gdzie byłaś ? - Wysyczał przez zaciśnięte zęby .
Przełknęłam głośno ślinę
- Na imprezie
- A potem ?
- Potem... Byłam u Carmen , ponieważ mnie o to poprosiła - niezłe kłamstwo , ale mój tatuś tak łatwo nie uwierzył
- Dlaczego nie odbierałaś telefonu? - powoli ściągnęłam szpilki ze stóp i położyłam obok szafki .
- Wyładował mi się - uśmiechnęłam się do niego a on tylko ze łzami w oczach podszedł do mnie i zamknął w niedźwiedzim uścisku .
- Tak bardzo się martwiliśmy córeczko - wybełkotał w moje włosy , a u mnie od razu ''włączyło'' się poczucie winy
- Ale przecież nic mi się ie stało , a tak poza tym to mnie dusisz - wydyszałam , a on mnie niechętnie wypuścił
- Nie rób nam tego więcej
- Ok - Już chciałam pójść do swojego pokoju ale nie , druga strona mojego ojca musiała się ujawnić
- Nie myśl sobie że tak po prostu ujdzie ci to na sucho - przerwał , wyciągając w moją stronę otwartą dłoń
- Po proszę telefon , laptop , iPod i inne niszczące umysł urządzenia - O nie !!! Tylko nie to .
- Dobrze dam ci wszystko oprócz telefonu , Proszę !!!! - Błagałam robiąc najsłodsze miny na świecie , po pierwszych trzech próbach przekonywania go nic nie wskórałam , ale gdy zagroziłam że ucieknę z domu , ożenię się z murzynem i wychowam 10 dzieci , jakoś się zgodził .
- Dziękuję , dziękuje , dziękuję - rzuciłam się mu na szyję , on nic nie odpowiedział tylko gestem ręki zasygnalizował żebym udała się do swojego pokoju .
Wybrałam luźne dresy i jakąś koszulkę i poszłam do łazienki . Gorący prysznic zawsze poprawiał mi humor . Związałam włosy w kitkę i wyszłam . Położyłam się na łóżku i zaczęłam oglądać jakiś program . Gdy mama wróciła z pracy zjedliśmy obiad , oczywiście ona także miała do mnie wyrzuty . Nawet wydawało mi się że ona wiedziała że nie byłam z Car . Rozmawialiśmy jeszcze chwilę a potem znowu poszłam do pokoju . Nudziłam się cholernie , aż w końcu zasnęłam .
- Luna , wstawaj bo się spóźnisz ! - krzyknęła moja mama z dołu .
Zerwałam się na równe nogi widząc która godzina . 7.46 , na pewno nie zdążę ! szybko wygrzebałam jakiś strój z szafy i pomknęłam do łazienki . Ekspresowy prysznic , lekki makijaż , rozpuszczone włosy i byłam gotowa . Zbiegłam na dół . Od razu biorąc zielone jabłko ucałowałam rodziców w policzek i ruszyłam do szkoły . Czekał już tak na mnie Justin .
- Spóźniona - Powiedział przytulając mnie do siebie i chwyciwszy mnie za rękę prowadził w stronę klasy .
- Wiem , wiem - wywróciłam oczami , i uśmiechnęłam się .
Zauważyłam że w szkole nie było Toma . Zastanawiałam się czy ma mi za złe że go wtedy zostawiłam . Poczucie winy , zżerało mnie od środka . Nadszedł czas na lunch . Jak zwykle stolik wypełniony przyjaciółmi czekał na nas . Wzięłam sałatkę idąc w ich kierunku . Reszta godzin minęła bardzo szybko . Dzisiaj Justin nie mógł mnie odwieść do szkoły ponieważ , coś się stało w jego domu i musiał się zwolnić godzinę wcześniej . Już miałam ruszyć w stronę domu gdy dostałam SMSa , nie sprawdzałam od kogo .
''Córciu , po szkole idź do sklepu kup kilogram ziemniaków . Mama :*''
I super , jeszcze mam dźwigać ciężką siatkę . Ruszyłam w drogę do najbliższego marketu który znajdował się za niewielkim parkiem . Ruszyłam na skróty przez zarośnięty las . Cały czas czułam się obserwowana . Gdy się odwracałam , nikogo nie było . Na pewno to zwierzęta... Odczuwałam wewnętrzny niepokój , przyśpieszyłam kroku . Już widziałam wyjście z lasu , gdy nagle parę silnych ramion przywarła mną do drzewa...
*****************
Hej ! Pewnie ciekawi was co będzie w następnym ? Mogę wam tylko podpowiedzieć , że to zmieni wszystko...:) KOCHAM WAS I KOMENTUJCIE <3 DO NASTĘPNEGO
niedziela, 28 lipca 2013
Rozdział 20 ''Na pewno tego chcesz ?''
Obudziły mnie jasne promienie słoneczne , bezczelnie wpadające do mojego pokoju . Przetarłam zaspane oczy i rozglądając się wokół szukałam telefonu . 13 , no to nieźle sobie pospałam . Wzięłam stare dresy i niebieską bokserkę , udałam się do łazienki . Wzięłam poranny prysznic , wysuszyłam i ubrałam się .Postanowiłam sie nie malować . Zeszłam na dół na śniadanie . Omlety , mmm. Usiadłam koło kuchennej wysepki i zajadałam .
- Kochanie , Justin zostawił u nas kurtkę - odezwała się moja mama
- Dzisiaj idziemy na imprezę , to jak przyjdzie po mnie to mu ja dam - uśmiechnęłam się i kontynuowałam posiłek .
- Kolejna impreza- westchnął mój tata
- Tato , jest weekend trzeba się odstresować - wytłumaczyłam upijając łyk soku pomarańczowego .
- Yhmm - Dlaczego mój tata , nie może choć raz się wyluzować , powoli zaczyna mnie to denerwować .
- Harry , daj jej spokój , jak byłeś w jej wieku nie byłeś lepszy - broniła mnie moja mama , od razu zaciekawił mnie ten temat
- Taaak , a co takiego mój kochany tatuś robił ? - zapytałam z cwanym uśmieszkiem na buzi , a ojciec wiercąc się nerwowo na krześle , piorunującym wzrokiem lekko wystraszył mamę .
- Jak będziesz starsza to może ci opowiem - wywinął się sprytnie .
- Mam prawie 18 lat
- Prawie , i niech tak zostanie - wywróciłam oczami .
Dokończyłam śniadanie i zerwałam się z krzesła idąc do pokoju . Wysłałam SMSa Carmen że wszyscy wychodzimy dzisiaj na imprezę , oczywiście się zgodziła . Spojrzałam na moje kontakty w telefonie chcąc znaleźć także Matta , natrafiłam niestety na Toma . Od wczoraj się nie odezwał , troszkę szkoda mi się go zrobiło , w szkole będę musiała z nim porozmawiać . Gdy już wysalałam do Matta wiadomość ze zgodą , postanowiłam wybrać się samotnie do centrum handlowego kupić jakąś kieckę na dzisiaj , bo moja szafa świeciła pustkami . Chyba przez pół godziny musiałam prosić tatę o trochę gotówki , lecz moja mina słodkiego szczeniaczka zawsze zadziała .
Wzięłam moje auto i ruszyłam . Jak zwykle po parunastu przymiarkach i radach sprzedawczyni wybrałam moje cudo . Nie wiem co się ze mną ostatnio stało ale bardzo polubiłam sukienki , może dlatego że Justinowi się podobam . Butów nie musiałam kupować bo miałam jedną idealnie pasujących parę czarnych szpilek w domu . Kupiłam ową sukienkę i ruszyłam w stronę mojego samochodu . Troszkę zleciało mi na te zakupy dlatego przycisnęłam pedał gazu . Znalazłam się w domu po dziesięciu minutach . Jak zwykle po pobycie w centrum handlowym muszę się pochwalić mamie swoją zdobyczą . Podobała jej się , chociaż ona gustuje w raczej klasycznych kolorach. Tata natomiast nic nie mówił , bo nie znał się na modzie . Szybko pomknęłam z siatkami do pokoju. Weszłam do łazienki , szybki prysznic , makijaż składający się z eyelinera , tuszu , podkładu , pudru , włosy w niedbały kok i byłam gotowa . Spojrzałam na godzinę , 19.24 . Spakowałam do małej , czarnej kopertówki , telefon , pomadkę , chusteczki i inne duperele . Ubrałam szpilki i zeszłam do rodziców .
- Usiadłam na kanapie na przeciwko mamy i taty , oczywiście już otwierał usta lecz go wyprzedziłam .
- Tak , tato będę uważać na siebie - On tylko się uśmiechnął , co odwzajemniłam
- Grzeczna dziewczynka - I tak zleciał czas na oglądaniu jakiś dennych romansideł które uwielbia moja matka .
Usłyszałam pukanie do drzwi , otworzyłam , a tam Justin , cóż za zaskoczenie .
- Hej - pocałowałam go w usta ,co odwzajemnił
- Hej - zaprosiłam go do środka .
- Zostawiłeś kurtkę , to ja pójdę po nią - poinformowałam go i ruszyłam do salonu gdzie czekała jego zguba .
Wzięłam ową kurtkę i wręczyłam mu ją
- Dzięki
- To idziemy ? - zapytałam już się powoli niecierpliwiąc .
Przytaknął i chwycił mnie za rękę
- Do widzenia - pożegnał się a ja zamknęłam drzwi .
Ruszyliśmy w stronę auta . Na tylnich siedzeniach siedzieli wszyscy , ale zdziwiłam się ponieważ koło Matta siedziała jakaś ruda laska , pewnie na jedną noc . Otworzyłam drzwi i wsiadłam .
- Hej wszystkim - przywitałam się na co mi zawtórowali , natomiast ta dziewczyna jakby od niechcenia podała mi rękę
- Sam - przedstawiła się z obojętnym wyrazem twarzy . Uścisnęłam jej dłoń .
- Luna - powiedziałam z większym entuzjazmem niż ona .
Bez większych problemów ruszyliśmy . Nikt się nie odzywał , ciszę zagłuszało jedynie radio . Klub był nawet duży , lecz mało znany . Zawsze jest problem z ochroniarzami , ale jakoś sobie radzimy . Przecisnęliśmy się niezauważalni i od razu ruszyliśmy do baru . Każdy poprosił jakiś drink , Justin mógł wypić tylko jednego bo prowadzi . Po opróżnieniu kieliszków każda para poszła na parkiet . Akurat leciała piosenka do której trzeba było się ''ocierać'' , kiedyś sprawiało mi to problem lecz z Justem jest inaczej . Zaczęłam rytmicznie ruszać biodrami koło jego krocza , w ten sposób przetańczyliśmy kolejne cztery piosenki . W końcu zaczęły mnie nogi boleć .
Razem z Bieberem ruszyliśmy napić się jeszcze po jednym , a co nam szkodzi . Po następnym , już zapomniałam o bożym świeci i zaczęłam się dobrze bawić . Mam słabą głowę dlatego już po trzecim nie mogłam ustać w pionie . Justin nadal się jakoś trzymał , w moich oczach stał się jakiś taki bardziej ... seksowny , pociągający . Oczywiście nie mówię że normalnie nie jest , ale teraz mam ochotę się na niego rzucić . Siedział na barowym krześle . Przybliżyłam się do niego i usiadłam na nim okrakiem . Widać było że mu nie wygodnie dlatego posadził mnie przed sobą na blacie baru . Teraz jego głowa znajdowała się między moimi nogami . Bez ostrzeżenia wpiłam się w jego usta , namiętnie i stanowczo , odwzajemnił to . Po chwili zapomniałam o bożym świecie , liczyliśmy się tylko my . Robiło się coraz goręcej , on oblizał moją dolną wargę prosząc mnie o dostęp , od razu mu go dałam , nasze języki toczyły walkę o dominację . Powoli traciłam oddech , dlatego musieliśmy się od siebie oderwać , lecz nie na długo .
***OCZAMI JUSTINA***
Całowaliśmy się coraz śmielej , nie mogłem wytrzymać dłużej i moje ręce powędrowały na jej biodra , wiem że jak posuniemy się jeszcze dalej to nie wiem czy dam radę przestać .
- Nie możemy - wydusiłem , czując jej oddech na moich wargach .
- Dlaczego ? - Spojrzała prosto w moje oczy .
- Nie tu ...
- To chodź - zeskoczyła z blatu i chwyciła mnie za rękę .
Przepychaliśmy się przez tłum spoconych nastolatków . Doszliśmy do schodów prowadzących do pokoi . Nawet nie wiedziałem że w tym klubie można wypożyczyć pokój . Weszliśmy do pierwszego lepszego i zamykając drzwi , złączyliśmy nasze usta ponownie .
- Na pewno tego chcesz ? - zapytałem gdy się od siebie oderwaliśmy , nie chciałem jej do niczego zmuszać , mogę poczekać aż będzie gotowa , bo wiem że to byłby jej pierwszy raz .
- Chcę - zapewniła mnie a zarówno na jej jak i na mojej twarzy zagościł uśmiech...
sobota, 27 lipca 2013
Rozdział 19 ''Będę walczył ...''
- Wszystko w porządku - zapytał patrząc w moje oczy .
- Nie dotykaj mnie ! - wrzasnęłam i strzepnęłam jego dłoń .
- Ja właśnie w tej sprawie... - zaczął troszkę speszony , nie był już w stanie patrzyć w moje oczy które były pełne mordu .
Oddaliłam się nieco od niego i ze skrzyżowanymi rękami na piersi zachęciłam go do kontynuowania. Ten tylko podrapał się po karku .
- Może porozmawiamy na osobności ?
- Nigdzie z tobą nie pójdę , już raz mi sie zdarzyło - prychnęłam na niego , westchnął i odpuścił .
- No to na początek chciałem cię przeprosić... - wywróciłam oczami , i przeniosłam ciężar ciała na prawą nogę .
- Wiesz... - widać , że nie wiedział jak ma się do tego zabrać .
- Nie wiem , oświeć mnie człowieku - stawałam się coraz bardziej zdenerwowana
- I radzę się pośpieszyć bo za chwilę zadzwoni dzwonek - dodałam
- Byłem pod wpływem alkoholu , nie panowałem nad sobą , nie wiedziałem co robię - wydusił z siebie ani na chwilę nie przerywając - Gdybym był trzeźwy nigdy ale to nigdy w życiu bym nie zrobił ci krzywdy , zależy mi na tobie jesteś moją przyjaciółką - zaczął się do mnie przybliżać , na co ja sie cofałam
- To teraz ty mnie posłuchaj - oblizałam suche wargi - Gdyby Justin wtedy nie powstrzymał cię to byś mnie... zgwałcił , i ty myślisz że jak usprawiedliwisz się alkoholem to tak po prostu ci wybaczę i wszystko będzie w porządku ? Jeżeli tak to się grubo mylisz ! Jestem osobą która nie łatwo komuś ufa , a ty nawet dobrze nie zdobyłeś mojej przyjaźni a już ją straciłeś .- w moich oczach zaczęły zbierać się łzy , postanowiłam być twarda . - I jeszcze jedno... Nie odzywaj się do mnie więcej , po prostu zapomnij że mnie znałeś - Szybko się oddaliłam zanim by zobaczył moje mokre policzki , a miałam być twarda .
Usiadłam na ławce przed klasą i czekałam na lekcję . Kolejne trzy godziny zleciały mi na nudzeniu się i bawieniu się telefonem . Nadszedł czas lunchu . Ruszyłam w stronę dużej stołówki . Wzięłam tackę i nałożyłam apetycznie wyglądającą sałatkę . Wzięłam swój posiłek i dosiadłam się do Justina , Simona , Carmen i Matta . Czyli tam gdzie od jakiegoś czasu . Przywitałam się z każdym uśmiechem . Zaczęliśmy jeść , przez cały czas czułam na sobie wzrok Toma który siedział dwa stoliki za mną . Odechciało mi się jeść . Po pół godzinie chwyciłam za rękę Biebsa i wyszłam z sali . Odprowadził mnie pod salę do angielskiego , którego nie chciałam mieć z powodu jednej osoby . Pożegnałam go całusem , Angielski to ostatnia godzina więc umówiliśmy się od razu pod jego autem .
Dzwonek zadzwonił ,co znaczy że trzeba było wejść do klasy . Zajęłam miejsce które zajął już Thomas ( Przypominam że jak się poznali to on sie do niej przysiadł i są w jednej ławce ) . Nie obdarzając go spojrzeniem usiadłam na krześle . Dopiero się rok szkolny zaczął a ta babka zapowiedziała kartkówkę , zajebiście kurwa . Na początku mój ''kolega'' z ławki w ogóle się nie odzywał . Lecz wygrzebał ze swojego plecaka kartkę z zeszytu i zaczął coś bazgrać , gdy skończył podsunął mi ją .
Spotkajmy się dzisiaj w parku , proszę :)
Przewróciłam oczami , wzięłam w dłoń długopis .
NIE! Mówiłam ci już ...
Przez chwilę nic nie pisał , ale to nie trwało długo .
PROSZĘĘĘĘĘ ! Tylko na pięć minut :)
Jezu, czy ten człowiek nie rozumie jak mu się powie jeden raz ?
Tylko na pięć minut...
Zauważyłam już tylko jego wielki zaciesz , ponieważ zadzwonił dzwonek , nareszcie .
- To tak jakoś za godzinę - krzyknął za mną , przytaknęłam . Nie byłam zadowolona z tego spotkania , ale gdybym się nie zgodziła to by mnie nękał . Wybiegłam przed budynek , od razu wsiadłam do auta . Just natomiast odpalił silnik , jechaliśmy w ciszy , mi ona nie przeszkadzała . Podjechaliśmy pod mój dom .
- Wyjdziemy gdzieś dzisiaj ? - zaproponował
- Wiesz co , dzisiaj nie mam ochoty , może jutro pójdziemy na jakąś imprezę całą piątką ?
- Nie ma sprawy , to jutro podjadę po ciebie o 20 - oznajmił i pocałował mnie namiętnie w usta .
Przytaknęłam i wyszłam z samochodu . Skierowałam się w stronę domu , przywitałam rodziców i udałam się do mojego pokoju . Jutro jest sobota także nie muszę odrabiać zadania domowego . Nie przebierałam się tylko narzuciłam sweterek na moje lekko odkryte ramiona . Wyszłam z domu kierując sie w stronę Central Parku . Nie śpieszyłam się , ale też nie szłam za wolno . Przyznam się szczerze że bałam się , nie wiedziałam co może mu odbić . Jeden plus jest taki że wybrał na nasze spotkanie miejsce publiczne . Po dziecięciu minutach doszłam i usiadłam na pierwszej lepszej ławce . Wysłałam do niego SMSa gdzie jestem , żeby mnie nie szukał . Po chwili zjawił się z pojedynczą pięknie przystrojoną różą . I on myśli że da się mnie przekupić jakimś tandetnym kwiatkiem , niedoczekanie . Gdy mnie zobaczył ruszył w moją stronę .
- Hej
- Cześć , to dla ciebie - Podał mi dużego kwiatka , żeby nie być niegrzeczna przyjęłam go
- To o czym chciałeś jeszcze porozmawiać - usiedliśmy oboje na ławce .
- Będę walczył ...
- Co ? - zapytałam zdezorientowana , patrząc na niego jak na idiotę
- Będę walczył o naszą przyjaźń , nie pozwolę żeby jeden błąd to zniszczył - Patrzył w moje oczy przez co poczułam się niezręcznie .
- Dlaczego ci tak na tym zależy ? - Szczerze mówiąc bardzo mnie to ciekawiło .
- Szczerze... - przytaknęłam - Czuję do ciebie coś więcej niż przyjaźń...- Zaraz , zaraz , zaraz czy on właśnie wyznał że się we mnie zakochał ?! Nie , musiało mi się przesłyszeć .
Przecież tak nie może być , ja nigdy nie obdarzę go takim uczuciem jakim on mnie . Siedziałam tak zszokowana , przez chwilę , lecz po chwili wstałam i ruszyłam w stronę domu . Tak po prostu go tam zostawiłam go tam , nie chciałam tego ale tak wyszło . No i co teraz?...
********************
Proszę bardzo komentujcie , bo dzięki waszym opiniom wiem że nie piszę na marne !!!! KOCHAM WAS I DZIĘKUJĘ ŻE TO W OGÓLE CZYTACIE <3
piątek, 26 lipca 2013
Rozdział 18 ''Przecież to nie twoja wina...''
Nie miałam pojęcia co się teraz ze mną stanie , w głowie miałam najgorsze scenariusze. Kopałam go , biłam gdzie popadnie ale był o wiele silniejszy . Zaczepiałam ludzi i prosiłam o pomoc ale byli zbyt pijani żeby cokolwiek pojąć . Moje nadgarstki zaczęły piec . Tom brutalnie otworzył drzwi męskiej toalety , popychając mnie na ścianę . Od razu poczułam ból , niekontrolowanie krzyknęłam . W jego oczach można było ujrzeć pożądanie , w moich natomiast przerażenie . Powoli zaczął się zbliżać do mnie , próbowałam uciec lecz zamknął drzwi na klucz . Mogłam oficjalnie stwierdzić że jestem w dupie . Zaczęłam płakać , po moich rozpalonych policzkach spływał wodospad łez , przez co straciłam widoczność . Nawet nie zauważyłam gdy chłopak zbliżył się do mnie , i chwycił mnie za biodra po chwili namiętnie całując . Gdy próbowałam się uwolnić on stawał się agresywniejszy . Poddałam się , tak po prostu się poddałam .
***OCZAMI JUSTINA***
Wybiegłem z budynku chcąc zabrać z bagażnika kilka skrzynek piwa . Ciężkie pudła chwyciłem w dłonie i powoli ruszyłem w kierunku sali gimnastycznej . Położyłem alkohol na dużym stoliku obok ściany . Wszyscy świetnie się bawili . Zauważyłem że moja księżniczka gdzieś zniknęła , zmartwiłem się , choć miałem cichą nadzieję że poszła z kimś potańczyć lub po prostu poszła do łazienki i zaraz wróci . Postanowiłem trzymać się tej wersji .
Otworzyłem jedno piwo , drugie a Luna nadal nie wracała , teraz cholernie się o nią bałem . Pytałem ludzi czy gdzieś jej nie wiedzieli , połowa nie była w stanie mi odpowiedzieć ale za to reszta , powiedziała że poszła gdzieś z jakimś facetem . I już wszystko było jasnej . Czym prędzej pobiegłem w stronę łazienki . Otwieram drzwi i widzę moja dziewczyna leży na podłodze w samej bieliźnie , a nad nią ten skurwiel rozpinający spodnie . Krew momentalnie trafiła do mojego mózgu . Całą złość jaką miałem w sobie uwolniłem . Chwyciłem tego gnoja za bluzkę i podciągnąłem do góry . Nie czekając długo zacząłem go okładać pięściami , krew była wszędzie , nie przejmowałem się tym teraz liczyła się tylko zemsta . Gdy zobaczyłem że Tom osuwa się po ścianie tracąc przytomność opamiętałem się i zostawiłem go . Podbiegłem do zapłakanej Luny , która trzęsła się z zimna i strachu . Przytuliłem ją mocno do swojego ciała i okryłem moją marynarką . Zaczęła niepohamowanie płakać w moje ramie , w moich oczach także zbierały się łzy . Jak mogłem do tego dopuścić ? Jak mogłem stracić ją z oczu ? Nie mogłem sobie tego wybaczyć że prze zemnie jest w takim stanie .
- Wszystko w porządku ? - zapytałem , delikatnie głaszcząc jej plecy .
Nie uzyskałem odpowiedzi co było spowodowane jej ciężkim płaczem , po chwili nieco się uspokoiła i spojrzała na mnie
- Jak ma być w porządku !?- uniosła ton głosu , w jej oczach można było wyczytać ból .
- Przepraszam - Szepnąłem nie móc na nią patrzeć .
- Przecież to nie twoja wina...
- A własnie że moja , bo gdybym cię nie zostawił nie doszło by do tego - przytuliłem ją mocniej do siebie .
Nastała cisza przerywana jedynie cichym szlochem Lu .
- Zadzwoń po pogotowie - Odezwała się po chwili .
- Dlaczego ? - zapytałem , ona wskazała tylko na Toma nadal nieprzytomnego , całego we krwi .
- Niech zdechnie tutaj , należy mu się - dodałem i oplułem miejsce obok którego leżał .
- Zadzwoń , nie chce żebyś trafił przez niego za kratki - wyjaśniła wyciągając z mojej kieszeni telefon , odebrałem jej go i wystukałem numer alarmowy .
Po chwili konsultacji z funkcjonariuszką rozłączyłem sie . Pomogłem Lunie wstać i ubrać sukienkę . Jak gdyby nigdy nic wyszliśmy z ubikacji , zostawiając tego dupka na zimnej podłodze. Mi i Lunie przeszła ochota na zabawę dlatego postanowiłem ją odwieść do domu .
Pożegnałem się i ruszyłem do swojego mieszkania .
***OCZAMI LUNY***
Nie mam pojęcia co bym zrobiła gdyby Justin mnie wtedy nie uratował . Myślałam że Tom jest inny , że będziemy przyjaciółmi , a jednak pozory mylą . Najgorsze jest to że nie umiałam sama siebie obronić , po prostu się poddałam i dałam mu zajść tak daleko . Do niczego nie doszło , ale ja mam taki wstręt do siebie i czułam sie ... brudna . Rodzice już dawno spali , więc żeby ich nie obudzić bezszelestnie udałam sie do swojego pokoju , by wziąć piżamę . Po odprężającym prysznicu , przebrałam się i położyłam bezwładnie na łóżko .
Kocham Cię Justin .
Zasnęłam .
Obudziłam się za pomocą budzika , wyłączyłam go i z zamkniętymi jeszcze oczami udałam się z odzieżą na dzisiaj do łazienki . Wszystkie czynności zajęły mi pół godziny , po czym zeszłam na dół na śniadanie . Przy stole czekała mama widocznie nie wyspana , sądząc po podkrążonych oczach i tata który jak zwykle czytał gazetę .
-Dzień dobry - przywitałam się z nimi buziakiem w policzek .
- Witaj córeczko - Tata wyłonił głowę zza magazynu i się uśmiechnął , tak samo jak i mama .
- Co ty dzisiaj taka niewyspana ? - zapytałam się prawie nieprzytomnej matki .
- W nocy miałam zlecenie w pracy że jakieś obliczenia się nie zgadzają i musiałam wszystko od nowa poprawiać . - Moja mama jest księgową , dlatego takie papierkowe roboty to jej działka .
- No i wszystko jasne - westchnęłam i zaczęłam spożywać posiłek .
W miedzy czasie wysłałam SMSa do Justina , żeby przyjechał po mnie za dziesięć minut . Po skończeniu śniadania , udałam się do przedpokoju w celu założenia mojego płaszczyku i botków . Jesień dawała o sobie coraz bardziej znać . Usłyszałam dzwięk klaksonu samochodowego , pożegnałam rodziców i wybiegłam z domu . Otworzyłam drzwi od auta i wsiadłam .
- Hej - przywitałam Biebsa cmoknięciem w usta .
- Część , jak się czujesz ?- zapytał z troską
- W porządku , jedźmy już bo się spóźnimy - Uśmiechnęłam się do niego a on odpalił silnik .
Tak naprawdę to nie było w porządku , bałam się spotkania Thomasa w szkole , bałam się m u spojrzeć w oczy . Z moich zamyśleń wyrwał mnie głos Justa .
- Jesteśmy - nic nie odpowiedziałam tylko powoli wysiadłam z samochodu , chwyciłam rękę chłopaka i kierując sie do szkoły rozglądałam , sie za naszymi przyjaciółmi .
Przekroczyliśmy próg szkoły . Rozdzieliliśmy się , ja poszłam do swojej szafki on do swojej . Wyciągnęłam potrzebne książki , zamknęłam szafkę i wtedy zobaczyłem GO . Szedł w moją stronę z jakąś paczką chłopaków , z jego wyrazu twarzy nic nie mogłam wyczytać , zauważyłam tylko że ma obklejony nos , pewnie po tej bójce z Justinem . On się przybliżał , a ja zaczęłam się cofać . W końcu natrafiłam na śmietnik , przez który się przewróciłam . Tom podbiegł do mnie i wystawił dłoń żeby mi pomóc...
***************************
Słuchajcie ludzie , tak patrze na tego mojego bloga i zastanawiam sie co z nim jest nie tak ??? Dlaczego nie komentujecie ? Nie mam nawet jednego komentarza na przykład z jakimiś bazgrołami :( Dlatego proszę was chociaż o ten jeden komentarz !!! Z góry bardzo dziękuję . DO NASTĘPNEGO :)
wtorek, 23 lipca 2013
Rozdział 17 ''Bałam się...''
-A-ale jak to ?- zająknąłem się . Przełknęła ślinę i wytarła mokre poliki .
- Pamiętasz twoją imprezę w wakacje - popatrzyła na mnie wyczekująco , na co przytaknąłem , jej głos stawał się coraz cichszy .
- Wtedy ja zostałam... wykorzystana - opuściła głowę , przed oczami miałem obraz z tamtego wieczora .
- I co w związku z tym ? - zapytałem , do końca nie rozumiejąc o co tu chodzi .
- Bo to dziecko , jest właśnie z tego gwałtu.. - Kate całkiem się rozpłakała , a ja nie mogłem uwierzyć że okłamała mnie w tak ważnej sprawie jaką jest dziecko .
Zerwałem się na równe nogi i odwróciłem się do niej plecami .
- Dlaczego wmawiałaś mi że to moje dziecko ?- mój poziom wściekłości powoli rósł .
Ona także wstała i położyła niepewnie rękę na moim ramieniu którą szybko zepchnąłem
- Bałam się... bałam się że zostanę z dzieckiem sama i nikt mi nie pomoże , nie chciałam niszczyć twojego związku z Luną , ale zrozum też mnie nie wiesz jak to jest być w ciąży z powodu gwałtu i do tego nie wiesz kto jest ojcem .
Po prostu to wszystko zadziałało na moją psychikę , stałam się bardziej agresywna i czasem sama siebie nie poznawałam . Gdy sie tylko dowiedziałam o tym dziecku łudziłam się że jest twoje i właśnie dlatego...- Wzięła głęboki oddech a ja odwróciłem się i spojrzałem w jej oczy .- zraniłam cię i Lunę . Przez te groźby które jej wysyłałam chciałam żeby z tobą zerwała żebyś mógł zając sie dzieckiem , ale widzę ze wasza miłość jest silniejsza niż myślałam . Zagubiłam się , zrobiłam rzeczy których nigdy sama sobie nie wybaczę , ale proszę ciebie o wybaczenie...- Nie wiedziałem co powiedzieć , czy mam jej wybaczyć , czy może dalej żywić do niej urazę . Byłem w kropce.
- Muszę to przemyśleć
- Rozumiem - oddaliła się nieco ode mnie
- Lepiej już pójdę - powiedziałem to i udałem się do wyjścia
- Przeproś ode mnie Lunę , i powiedz że za nią tęsknie - poprosiła na co przytaknąłem i wyszedłem z jej domu .
Pojechałem do domu i od razu pomknąłem do mojej szafy żeby wybrać gustowne ubranie na jutrzejszą dyskotekę . Lekcję są odwołane także jest czas kupienie jakiś procentów , bo pewnie na szkolnej zabawie nie będzie a co to za impreza bez alkoholu , no właśnie. Nie umiałem wybrać dlatego zawołałem mamę żeby mi trochę pomogło po paru przymiarkach nareszcie znaleźliśmy . Według mnie był taki sobie , ale dla mamy wprost idealny . Postanowiłem się już położyć lecz przed tym umówiłem się z Simonem żeby jechać do tego sklepu . Podłączyłem do telefonu słuchawki i powoli zasnąłem .Obudziłem się po 13 , zauważyłem że słuchawki wypadły mi z uszy a w nich nadal leciała muzyka , szybko ją wyłączyłem . Zwlokłem się z łóżka i poszedłem do łazienki z luźnym T-shertem ( nie wiem czy to tak się piszę :) ) i spodniami . Wziąłem prysznic , umyłem zęby i zszedłem na dół . Czekała na mnie mama ze śniadaniem , ojca oczywiście nie było przy stole . Tak szczerze to miałem to głęboko . Godziny przed telewizorem mijały aż w końcu trzeba było się zbierać . Już całkowicie gotowy pożegnałem się z mamą .
- Dobrej zabawy !- krzyknęła kiedy wsiadałem do swojego auta
- Dzięki - Pod jechałem pod sklep przed którym stał odpicowany Simon .
Weszliśmy do budynku i kupiliśmy to co było potrzeba . Wysłałem SMSa Lunie żeby już wychodziła , bo po nią podjadę razem z Simem . Wpakowaliśmy reklamówki do bagażnika i ruszyliśmy .
***OCZAMI LUNY***
Przygotowania trwały bardzo długo , razem z Carmen wyglądałyśmy naprawdę pięknie . Tak , z Carmen ponieważ się pogodziłyśmy , zostałyśmy dobrymi przyjaciółkami i nie chciałam żeby to się zakończyło . A wracając do naszych strojów , to założę się że jak nas chłopaki zobaczą normalnie oniemieją . Dokończyłyśmy nasz makijaż , spakowałyśmy to co każda dziewczyna powinna mieć w torebce i zeszliśmy na dół .
- Harry , spójrz jakie ślicznotki - mama wskazała na nas na co się zarumieniłam
- Tylko masz tam uważać - jak zwykle mój tatuś prawił kazania , przewróciłam tylko oczami nie chcąc sie z nim kłócić .
Pocałowałam obojga rodziców w policzek gdy usłyszałam klakson samochodu i wyszłam z Carmen na zewnątrz . Nawet jak zbliżałam się do auta widziałam jak Justinowi szczęka opadła . Otworzyłam drzwi i wsiadłam obok kierowcy .
- Hej - powiedziałam i cmoknęłam go w usta .
- Ślicznie wyglądasz - wlepiał wzrok we mnie jakbym miała za chwilę zniknąć .
- Dziękuje , ty też niczego sobie - uśmiechnęłam sie , odwzajemnił gest .
- Dobra gołąbeczki ruszajcie sie bo nie zdążymy - ponaglił nas Simon .
Just odpalił silnik i ruszył w kierunku szkoły . Podjechaliśmy na parking szukając wolnego miejsca gdy owe się znalazło , wszyscy wyszliśmy na zewnątrz . Przez okna sali gimnastycznej przedostawały się różnokolorowe światła , a muzyka była tak głośna że nie słyszałam własnych my śli . Justin chwycił mnie za rękę i ruszyliśmy do środka tak samo jak nasi przyjaciele . Gdy tylko przekroczyliśmy próg budynku , każdy się na nas patrzył i szeptał do osoby towarzyszącej . Troszkę czułam się nieswojo ale ukrywałam to. Weszliśmy na sale i zajęliśmy wolny stolik .
- O kurde , zapomniałem alkoholu z bagażnika za chwilę wracam , skarbie - Odezwał się Justin i od razu pomknął do wyjścia .
Zostałam sama , ponieważ Simon i Carmen poszli potańczyć na parkiet . Po chwili stania bezczynnie pod ścianą , podszedł do mnie Tom . Wiedziałem że jest już troszkę pijany wnioskując po sposobie poruszania sie jak i smrodu piwa z jego ust .
- No cześć , księżniczko - wymamrotał ledwo słyszalnie , przez tą głośną muzykę
- Hej - uśmiechnęłam się do niego sztucznie
- Gdzie jest twój chłopaczek - zapytał patrząc sie na mnie tępą
- Wyszedł , za chwilę wróci - wytłumaczyłam nawet na niego nie patrząc , za to on przybliżył sie do mnie .
-Będziesz dzisiaj moja - Szepnął mi do ucha i zaczął namiętnie całować , oczywiście próbowałam go odepchnąć ale był silniejszy .
Każdy był zajęty zabawą , nikt nie mógł mi pomóc . Po paru próbach wreszcie go odepchnęłam i spoliczkowałam
- Co ty sobie wyobrażasz !?- wrzasnęłam , nie uzyskałam odpowiedzi , więc chciałam się oddalić , ale mocno chwycił mnie za nadgarstki sprawiając mi tym ból .
- Puść , to boli - Nie zareagował tylko zaczął ciągnąć mnie w kierunku toalety .
Szarpałam się i krzyczałam lecz nikt nie zareagował . Nie miałam pojęcia co się teraz ze mną stanie , w głowie miałam najgorsze scenariusze...
niedziela, 21 lipca 2013
Rozdział 16 ''W porządku...''
- Córciu , poznaj to jest pani Berska , a to jej dzieci , Tom i Natalie .- przedstawiła nas moja mama , uściskiem dłoni powitałam gości a Toma obdarzyłam znaczącym uśmiechem .
Rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę aż zadzwonił mój telefon .
- No , gdzie ty jesteś ?!- krzyknęła do słuchawki zdenerwowana Carmen , kompletnie zapomniałam że się umówiłyśmy .
- O Jezu , przepraszam , już jadę - powiedziałam i rozłączyłam się .
Poszłam na górę ogarnąć się troszkę , gdy miałam ściągnąć przepocona koszulkę do pokoju wszedł Tom .
- O mój Boże - powiedział i zakrył oczy dłońmi .
- Mama nie nauczyła cię pukać - popatrzyłam na niego złowrogim spojrzeniem , choć tego nie zauważył .
Poszłam do łazienki z ciuchami i przebrałam się , makijażu poprawiać nie musiałam dlatego wyszłam . Zastałam Toma siedzącego na moim łóżku widocznie speszonego . Podeszłam do niego , gdy tylko mnie zobaczył od razu wstał
- Słuchaj...- nie dokończył bo mu przerwałam .
- W porządku , przecież nic wielkiego się nie stało - uspokoiłam go .
On tylko odetchnął z ulgą i przytulił mnie , trochę zdziwiona odwzajemniłam gest
-Tylko następnym uprzedzaj jak chcesz wejść do pokoju - dodałam gdy mnie puścił
- Obiecuje - przyłożył sobie rękę na serce , na co sie uśmiechnęłam .
- Wiesz co... ja muszę iść bo umówiłam sie z koleżanką - Otworzyłam drzwi i spojrzałam na niego
- Ok , to ja zejdę na dół do naszych mam - przytaknęłam i też udałam się na dół , tak się akurat stało że pani Mary , musi już iść .
- Dokąd sie wybierasz - zapytała moja mama
- Na zakupy z Carmen , nowo poznaną koleżanką - wytłumaczyłam i ubrałam swoją skórzaną kurtkę .
- To może zabierzesz się z nami , mamy po drodze do centrum handlowego - zaproponowała mama Toma , nie zdążyłam odpowiedzieć ponieważ ''ktoś'' mnie wyręczył .
- Tak , ona pojedzie z nami - powiedział Tom i pociągnął mnie w stronę jego auta , spojrzałam na niego zdezorientowaną miną i wsiadłam do środka .
Siedziałam pomiędzy Natalią , a Tomem . Jechaliśmy w dość niezręcznej ciszy . Dojechaliśmy na miejsce , wysiadłam z samochodu i podziękowałam za podwiezienie , za mną wyszedł Thomas .
- Spotkamy się jutro na przyjacielskim lunchu ? - spytał przybliżając sie do mnie blisko , za blisko .
- Pewnie , powiem ci jutro o której - odpowiedziałam , na co on pocałował mnie w kąciki ust , szybko odwróciłam głowę , zauważył to
- Przepraszam - nic nie powiedziałam tylko machnęłam ręką na znak że nic sie nie stało , choć tak na prawdę dużo się stało .
Wsiadł do auta i odjechał , a na jego miejscu stanęła Carmen z miną jakbym zabiła jej rodzinę .
- Co to miało do cholery być !?- krzyknęła wskazując palcem na odjeżdżający samochód .
- Ale o co ci chodzi ?- powolnym krokiem skierowałam się w strunę centrum a ona za mną .
- No nie wiem , czekaj pomyśle - podrapała się po głowie - Może to że miziałaś się z Tomem - krzyknęła wymachując rękoma .
- Wcale nie ! - Stanęłam w miejscu , czułam się coraz bardziej zdenerwowana .
- To co to było ?- założyła dłonie na piersi
- To on mnie pocałował to raz , to nie twoja sprawa to dwa , a trzy , odczep sie ode mnie ! - nie zwracając uwagi na nią weszłam do pierwszego sklepu.
Nie poszła już za mną , i dobrze. Nie przejęłam się nią tylko szukałam tej jedynej sukienki . Po paru długich przymierzeniach znalazłam ją , nie jest zbyt wyzywająca i też nie zbyt grzeczna , jednym słowem idealna . Wybrałam jeszcze buty i udałam się do kasy . Wszystkie swoje oszczędności wydałam na te cudeńka , ale nie żałowałam . Po bardzo udanych zakupach trzeba było wracać do domu . Zamówiłam taksówkę i pojechałam . Odłożyłam nabyte rzeczy do pokoju , oczywiście przedtem pokazując je mamie . Była zachwycona i tak mi sie wydawało że miała ochotę podkraść mi te buty . Porozmawiałam z nią jeszcze chwilkę i udałam sie do łazienki . Przebrałam sie w piżamkę i położyłam na łóżku . Zasnęłam . Obudził mnie budzik sygnalizujący pobudkę . Przyznam szczerze że nie wyspana jakaś jestem . Uszykowany strój zaniosłam do łazienki , a tam jak codziennie do szkoły zrobiłam sie na bóstwo . Uszykowana ruszyłam do szkoły , przed nią zobaczyłam woźnych wieszających wielkie logo szkoły ozdobione serpentynami i balonami na jutrzejszą dyskotekę . Już nie mogę się doczekać .
****** OCZAMI JUSTINA*****
Obudziłem się i biorąc przypadkowy T-shirt i spodnie udałem się do łazienki . Po porannej toalecie zszedłem na dół na śniadanie . Od czasu mojej dużej kłótni z ojcem nie gadam z nim , nawet na siebie nie patrzymy . Matka próbuje nas pogodzić ale jakoś jej to nie wychodzi . Zjadłem to co mi naszykowała , pocałowałem ją w policzek i nadal nie zwracając uwagi na tatę pojechałem do szkoły . Przygotowania do powitalnej imprezy idą pełną parą , sala gimnastyczna jest już w pełni wystrojona . Szukałem wzrokiem mojej pięknej , dziewczyny i ją znalazłem stała w jakiejś grupce dziewczyn . Podszedłem do niej i czule przytuliłem , po chwili dając też buziaka .
- Hej , skarbie - powiedziała patrząc mi w oczy
- Hej - odpowiedziałem ponownie ją całując .
Naszą chwilę przerwał Simon z Carmen .
- Siema - przywitali się równo z nami , na co wszyscy się zaśmiali .
Zauważyłem że Car i Lu jakoś dziwnie na siebie patrzą , tak jakby się nie lubiły , nie wiem . Po paru minutowej rozmowie nadszedł czas na lekcje , na całe szczęście mam pierwszą lekcję z Luną , a mianowicie biologie , oprócz niej mamy tak w ogóle jeszcze tylko matematykę razem i to już wszystko .
Od jakiegoś czasu nie widziałem Kate , może coś jej sie stało ?. Wiem że nie powinno mnie to interesować , ale jakby coś sie stało dziecku i to jeszcze chyba mojemu , nie wiem co bym zrobił . Zacząłem się martwić i postanowiłem że po lekcjach zajrzę do niej sprawdzić co sie dzieje . Kolejne godziny mijały dość szybko i wreszcie nadszedł czas na lunch . Zajęliśmy nasz stolik i zaczęliśmy jeść , niestety nie trwało to długo bo przysiadł sie do nas Thomas . Gdy pocałował Lunę w policzek już miałem mu zkopać tą jego brzydką mordę ale ona mnie powstrzymała . Obdarzyłem go tylko najbardziej przerażającym spojrzeniem na jaki było mnie stać i kontynuowałem spożywanie posiłku . Nareszcie koniec zajęć , odwiozłem Lunę i ruszyłem w stronę domu Katrin . Troszkę się denerwowałem ale bardziej bałem , bałem o dziecko . Szybko wysiadłem z samochodu i zapukałem do drzwi . Otworzyła mi mama Kate z nieciekawym wyrazem twarzy . Już wtedy wiedziałem że coś jest nie tak . Kobieta zaprosiła mnie do środka , a z każdą minutą jej oczy coraz bardziej wypełnione zostawały łzami . Pokierowała mnie do pokoju swojej córki . Zapukałem , a gdy usłyszałem ciche ''proszę'' otworzyłem drewniane drzwi . Ujrzałem ją , leżącą na łóżku . Oczy miała podpuchnięte od płaczu , a jej policzki były aż czerwone . Usiadłem na skrawku łóżka i przyglądałem się jej .
- Co się stało ? - zapytałem , po chwili .
- Możemy o tym nie rozmawiać ? - jej głos się łamał
- Nie , nie możemy ! Co się do cholery stało , czy coś nie tak z dzieckiem ?!- uniosłem trochę ton głosu i wstałem z łóżka .
- To nie twoja sprawa - spojrzała w moje oczy , jedna łza spłynęła po jej policzku .
- Jak to nie moja ? Przecież to moje dziecko ! - zacząłem się wydzierać i chodzić nerwowo po pokoju .
- Nie ! To nie było twoje dziecko !...
piątek, 19 lipca 2013
Rozdział 15 ''Kto to jest?''
- No to do zobaczenia na matmie - powiedział i cmoknął mnie przelotnie w usta
- Pa - odwróciłam się na pięcie i ruszyłam pod klasę do angielskiego .
Jak szłam korytarzem to chyba każdy powiedział do mnie coś w stylu ''cześć'' lub ''co tam u ciebie''. Trochę mnie to zdziwiło , bo połowy z nich nie znałam . Usiadłem na ławce przed klasą sprawdzając swojego Iphona . Chwile potem usłyszałam dzwonek na lekcję . Wzięłam moją torbę i zajęłam miejsce w ostatniej ławce .
- Hej mogę się przysiąść - zapytał , wysoki , nieźle zbudowany szatyn .
- Hmm , pewnie - powiedziałam z uśmiechem do nieznajomego
- Nowy jesteś ?
- Tak , przeprowadziłem się tu nie dawno , jestem Tom - wyciągnął w moją stronę dłoń .
Uścisnęłam ją .
- Luna , miło mi cie poznać i witaj w Nowym Yorku - Resztę lekcji przegadaliśmy , on opowiedział mi dużo o sobie , między innymi że jego rodzice sie rozwiedli , a on razem z mamą i siostrą przeprowadził się tu z Polski .
Nie jest im łatwo , ponieważ on musi pracować żeby wyżywić rodzinę . Jego siostra ma zaledwie 9 lat i bardzo ją kocha chociaż czasami go denerwuje . Z mamą ma dobry kontakt , a z ojcem nie chce mięć nic wspólnego .
- To teraz ty mi coś opowiedz.
- A co chcesz wiedzieć ?
- Wszystko - uśmiechnął się .
Już miałam zacząć mu opowiadać gdy dzwonek zasygnalizował koniec lekcji .
-To może kiedy indziej , co masz następne ? - zapytałam , wpatrując się w jego brązowe oczy
- W-F , to raczej się nie spotkamy , ale może na lunchu ?
- Ok , muszę cie z kimś poznać - Spakowałam wszystko do torby już miałam wychodzić , gdy Tom niespodziewanie pocałował mnie w policzek
- To do zobaczenia - Zarumieniłam się tak samo jak on i poszliśmy w swoje strony .
Tak normalnie to bym mu dała z liścia , ale tak jakoś nie mogłam , a to dziwne. Po następnej lekcji wreszcie nadszedł czas na zasłużony posiłek . Zauważyłam , zajęty stolik przez Justina ,Mata, Simona i bodajże jego nową dziewczynę . Wzięłam swoją tackę i ruszyłam w ich kierunku .
-Hej , kochanie - odezwał się Justin , przesuwając sie by zrobić mi miejsce obok niego.
- Cześć - odezwałam sie do wszystkich i przybiłam piątkę z Simonem nie zwracając uwagi na Mata .
- Luna, poznaj to jest Carmen moja dziewczyna - Car wstała i uścisnęła ze mną dłoń .
Wydawała się być naprawdę fajna , tylko żeby Sim nie bawił się jej uczuciami . Wszyscy wzięli sie za spożywanie swojego posiłku , a ja wyszukiwałam wzrokiem Toma . Po paru próbach wreszcie go spostrzegłam i gestem ręki zaprosiłam go do nas .
- Kto to jest ? - zapytał Just patrząc na człowieka zmierzającego w naszą stronę .
- To jest nowy uczeń z którym już zdążyłam zamienić parę słów , jest naprawdę w porządku - Posłałam mu ( Justinowi ) ciepły uśmiech .
Nic już nie zdążył powiedzieć bo koło mnie usiadł chłopak .
-Simon , Carmen , poznajcie to jest Tom - Wstali i uścisnęli ze sobą dłonie coś do siebie mówiąc.
- Tom , a to jest mój chłopak Justin - zauważyłam że na twarzy Toma zagościło ogromne zdziwienie , ale wyciągnął do Biebera swoją dłoń .
Niestety Justin nie zamierzał przyjąć jego gestu , chłopak zmieszany cofnął rękę i usiadł na miejscu nic nie mówiąc . Zrobiło mu się trochę głupio ale próbował to ukryć . Natomiast Jus nic sobie z tego nie robił tylko , przyciągnął mnie do siebie bliżej i zaczął zachłannie całować . Próbowałam go odepchnąć ale był silniejszy . Po paru próbach wreszcie mi się udało i szybko obdarowałam go zabójczym spojrzeniem i udałam sie do łazienki . Może jemu się to podobało , ale mi nie zbyt . Jestem pewna że zrobił to tylko dlatego żeby Tom był zazdrosny . Jeżeli myśli , że może ze mną robić co tylko chce i traktować mnie jak jakąś dziwkę to sie myli . Po chwili w łazience pojawiła sie Carmen
- Ej , co się stało - powiedziała i stanęła obok mnie przed dużym lustrem .
- A co , nie widziałaś sytuacji na stołówce , po prostu potraktował mnie jak rzecz - wyznałam na jednym wydechu
- Wiesz, on po prostu jest o ciebie chorobliwie zazdrosny , przez to co zrobił na pewno nie chciał cie urazić , tylko zaznaczyć że jesteś jego i nikogo innego - położyła dłoń na moim ramieniu .
Może ona ma racje ? Może troszkę przesadziłam ... nie wiem
- Dobra ,a teraz choć bo zostawiłaś ich tam samych , nie wiadomo co może sie stać , nie uważasz ? - Uśmiechnęła sie do mnie
- Masz rację - powiedziałam i pociągnęłam ją za rękę
- Dziękuję
- Za co ?
- Za to że mi pomogłaś - Teraz na pewno wiem że mogłybyśmy sie zaprzyjaźnić .
Ona w odpowiedzi mnie przytuliła i ciepło uśmiechnęła . Nic nie mówiąc usiadłam na swoim poprzednim miejscu zaczęłam spożywać posiłek . Nikt nie miał odwagi przerwać ciszy która między nami panowała , postanowiłam to zmienić
- Carmen , co robisz dzisiaj po południu ? - spojrzałam na blondynkę
- A nic szczególnego , a co ?
- Może pójdziemy na zakupy , kupić sobie jakąś kieckę na tą dyskotekę powitalną ?- zaproponowałam , nie zwracając uwagi na przeszywający mnie na wylot wzrok Justina .
- Ok , to spotkajmy się pod centrum handlowym o 16
- To jesteśmy umówione - uśmiechnęłam sie i wzięłam swoją tace by nie potrzebną zawartość wyrzucić do kosza .
Postanowiłam ignorować Justina , do czasu w którym mnie nie przeprosi , na szczęście nie mamy dzisiaj wspólnych lekcji . Reszta czasu zleciała szybko . Gdy już miałam wychodzić ze szkoły natrafiłam na mojego chłopaka .
- Co się stało , że sie do mnie nie odzywasz ?- chwycił mnie za rękę którą wyrwałam
- Sam nie możesz sie domyślić ?
- Chodzi , o ten pocałunek ? - zapytał patrząc w moje oczy
- Może...
- Słuchaj , jeżeli sprawiłem ci tym przykrość czy coś w tym stylu to przepraszam . Chciałem żeby ten dupek przestał się na ciebie patrzyć - wyjaśnił powoli sie do mnie przybliżając .
- Ten dupek to tylko mój kolega , nie bądź przez niego zazdrosny
- Przepraszam... - powiedział i przytulił mnie , nie opierając sie odwzajemniłam ten gest .
- Mój kochany zazdrośnik... - powiedziałam i cmoknęłam jego usta , lecz on musiał go pogłębić .
Justin podwiózł mnie do domu czuje sie ze mną żegnając , gdy już miałam przekroczyć próg domu , zatrzymał mnie jeszcze na chwilę .
- A słuchaj... - podrapał sie po karku - Poszłabyś ze mną na tą dyskotekę ? - zapytał nieśmiało jak na niego
- No nie wiem , nie wiem - droczyłam sie z nim a jak tylko zobaczyłam jego smutną minkę od razu sie zgodziłam .
- To świetnie , a i kup sobie jakąś ładną sukienkę , ale nie zbyt seksowna żeby nikt sie za moim skarbem nie oglądał . - zaśmiał się a ja razem z nim
- Tak , tak tato - pocałowałam go w policzek i weszłam do domu .
Postanowiłam sie przyszykować na wspólne zakupy z Carmen , gdy weszłam do salonu żeby przywitać się z moimi rodzicami , czekała na mnie niespodzianka...
****************
Jak widzicie mamy nowych bohaterów między innymi Toma , którego historie k skrócie już znacie a o to on :
Jest także Carmen która ma 18 lat jest miła i mądra , taki typ w ogóle nie pasuję do Simona a jednak są razem . Lubi pomagać ludzią ale jak ktoś zajdzie jej za skóre to nie ma lekko . Ma pazurek i nie lubi kłamstwa . A oto ona :
Następny rozdział nie wiem kiedy będzie więc uzbojcie się w cierpliwość :) KOCHAM WAS I KOMENTUJCIE !!! <3
wtorek, 16 lipca 2013
Rozdział 14 ''Co ona tu robi?''
***OCZAMI LUNY***
Tak się przestraszyłam , że zepchnęłam Justina z tego małego łóżka .
- Aooooo - Jęknął pocierając obolałe miejsce
- Przepraszam - powiedziałam i zakryłam ręką usta
- Co tu sie do cholery wyprawia ?! - Krzyknął , tak myślę , tata Justina .
Na moim ciele zagościły nie przyjemne dreszcze . Justin powoli wstał z podłogi , podszedł do ojca , drapiąc sie po karku
- Tato ... to moja dziewczyna Luna - wskazał palcem na mnie - Luna , to mój tata , Jeremy . Wstałam z łóżka i z wystawioną ręką podeszłam do Jeremiego
- Miło mi pana poznać - z uśmiechem czekałam , aż uściśnie moją dłoń .
Jednak tego nie zrobił , troszkę speszona popatrzyłam na Biebera i opuściłam rękę .
- Co ona tu robi? - Zwrócił sie do Justa , z wściekłym wyrazem twarzy .
- To może ja już , pójdę - udałam sie w stronę drzwi lecz Justin chwycił mnie za ręke
- Nigdzie , nie idziesz - Powiedział całkiem poważnie , co troszkę mnie przeraziło
- Puść , Jus- powiedziałam błagalnym tonem , bo po wyrazie miny taty Justina , nie był zadowolony z mojej wizyty , tylko nie wiem co ja mu takiego zrobiłam
- Niech idzie , nie zmuszaj jej - powiedział Jeremi takim groźnym tonem jakiego nigdy nie słyszałam .
Nim Justin zdążył zareagować wybiegłam z jego domu . Czułam , że w moich oczach zbierają sie łzy
***OCZAMI JUSTINA***
Nie tego już , za wiele . Co ona mu takiego zrobiła ? No ja sie kurwa pytam !
- I widzisz co narobiłeś ! - Krzyknąłem mu prosto w twarz , na co dostałem w prawy policzek .
Po chwili poczułem niemiłosierne szczypanie , przyłożyłem do niego moją zimną dłoń .
- Nie będziesz robił z mojego domu jakiegoś , burdelu ! - Krzyknął i popchnął mnie dzięki czemu przewróciłem się .
- Przecież nic nie robiliśmy - wstałem z podłogi i otrzepałem swoje ciuchy .
- Gdybym nie wrócił do domu wcześniej , nie wiadomo co by sie tu stało .Mam tego dość codziennie nowe dziewczyny do domu sprowadzasz ! - wytknął mi , a w jego oczach można było ujrzeć czystą nienawiść
- Ona jest dla mnie kimś więcej ... Ja ją kocham - przyznałem sie choć było mi trudno .
On tylko prychnął i odwrócił sie do mnie plecami
- Ciekawe na ile ? Na miesiąc , czy na tydzień ? - chwycił za klamkę lecz spojrzał jeszcze na mnie .
- Nie chce już żadnych dziwek w moim domu - powiedział i już miał wychodzić , ale moje nerwy już nie wytrzymały .
Nikt nie będzie obrażał mojej dziewczyny , nie obchodziło mnie czy poniosę za to jakieś konsekwencje , po prostu musiałem , to było silniejsze ode mnie . Wycelowałem swoją zaciśniętą pięść prosto w jego nos . Chwycił się za niego i upadł na kolana . Skorzystałem z jego chwilowej nie uwagi i wziąłem kluczyki do auta.
Wsiadłem do samochodu , odpalając go . Nie oglądając sie za siebie ruszyłem w drogę . Nie wiedziałem gdzie jadę , już w ogóle nie myślałem . Teraz do mnie dotarło że pierwszy raz w swoim życiu podniosłem rękę na własnego ojca , z jednej strony mu sie należało , ale z drugiej to w końcu mój rodzic . Zbyt zajęty rozmyślaniem , nawet nie zauważyłem jak straciłem panowanie nad samochodem i wpadłem do sporego rowu . Uderzyłem głową o kierownice i na chwilę straciłem przytomność . Ocknąłem sie nadal siedząc w samochodzie . Zauważając dym , pośpiesznie wysiadłem i oddaliłem sie jak najdalej powoli płonącego obiektu . Poczułem krew spływającą z mojego czoła , która ubrudziła mi mój jasny T-shirt
-No pięknie - powiedziałem do siebie i ruszyłem przed siebie .
Nie miałem pojęcia co teraz zrobić , do domu przecież nie wrócę... Jedynym wyjściem jest dom Luny . Ruszyłem w drogę do jej domu , rozmyślając jak jej to wszystko wytłumaczyć . Po 15 minutach byłem przed jej drzwiami . Zapukałem , niepewnie bojąc sie jej reakcji . Niestety otworzyła jej mama .
-Matko Boska , Justin co się stało ! - Po minie matki Luny wnioskuje że wyglądałem okropnie .
- To nic takiego...miałem wypadek samochodowy - wytłumaczyłem jakby to było najnormalniejsza rzecz na świecie .
Ona nic nie odpowiedziała tylko zaprosiła mnie do środka . Razem z nią poszedłem do kuchni i usiadłem na jednym z barowych krzeseł .
- Poczekaj tu idę poszukać wacików i wody utlenionej
-Nie musi pani tego robić
- Ale chce - uśmiechnęła sie i zniknęła za rogiem .
Po chwili czekania usłyszałem kroki dochodzące ze schodów .
- O mój Boże , co ci sie stało ? - zapytała Luna podchodząc do mnie i przyglądając sie bliżej mojej ranie na głowie .
- Miałem wypadek
- To to ja widzę , ale co sie dokładnie stało
- Skomplikowana historia opowiem ci może potem - Dokończyłem i właśnie w tym momencie przyszła mama Lu z tym po co poszła .
- teraz może trochę zaboleć - powiedziała i przyłożyła mokrą watę do mojego czoła , syknąłem z bólu .
- Dobrze że tata poszedł do pracy - westchnęła Luna , na co jej mama przytaknęła .
Nic nie odpowiedziałem bo wiedziałem że pan Harry nie specjalnie za mną przepada .
- Na moje oko rana nie jest do szycia , więc może Luna zaprosisz Justina do swojego pokoju - zaproponowała pani Kunis .
Przytaknęła i chwyciła mnie za rękę . Weszliśmy do jej pokoju , usiadłem na łóżku i spojrzałem na nią . Miała wyraz twarzy oczekujący wyjaśnień. Westchnąłem i poklepałem miejsce obok siebie , sygnalizując żeby usiadła . Gdy już to uczyniła , dotknąłem jej ręki i szczegół po szczególe opowiedziałem jej wszystko ąż do momentu pojawienia sie w jej domu . Ona tylko zszokowana , patrzyła na mnie tymi swoimi dużymi , ciemnymi oczami . Po chwili sie ocknęła .
- Jeżeli chcesz mogę zapytać mamy , czy nie mógł byś u nas nocować - Zaproponowała
- Nie chce robić kłopotu i nie mam niczego na jutro do szkoły , jak ty sobie to wyobrażasz ? -Zapytałem
- Przecież w pierwszy dzień szkoły , nauczyciele będą nam tłumaczyć co będziemy robić na lekcjach , a po za tym nie przeszkadzasz , ja bym sie nawet cieszyła gdybyś został - Cmoknęła mnie w usta na co się uśmiechnąłem , choć dalej nie byłem przekonany tym planem ale w końcu sie zgodziłem.
Ona zeszła na dół , po chwili rozmowy ze swoją mamą , wróciła z wielkim uśmiechem na buzi co uznałem że jej matka się zgodziła . jeszcze chwile gadaliśmy , tak gdzieś o 1 uznaliśmy że pora sie położyć , zdjąłem koszulkę i już miałem ściągnąć spodnie gdy ktoś mi przerwał
- Zostań w spodniach - powiedziała Luna , której głowa była schowana pod kołdrą .
- Nie chowaj sie i tak już widziałem twoje rumieńce . Wskoczyłem do łóżka obok niej i objąłem ją ramieniem .
Po chwili zasnąłem ...
***OCZAMI LUNY***
Myślałam , że mi sie to przyśniło , lecz gdy otworzyłam oczy i ujrzałam uśmiechniętą twarz bruneta wiedział ze to nie fikcja . Szybko wyskoczyłam z łóżka i udałam sie do łazienki ze strojem przygotowany na dzisiaj .
- Masz może jakąś koszulkę na mnie , bo ta jest ubrudzona krwią - krzyknął z pokoju Justin
- Tak , za chwile przyniosę ci jakąś mojego taty .- Uszykowałam sie i udałam do sypialni rodziców , pogrzebałam ich komodę i spostrzegłam szarą bluzkę z dekoltem w serek , nawet nie wiedziałam że mój ojciec takie nosi .
Weszłam do pokoju i rzuciłam bluzką w Biebera . gdy już oboje byliśmy w zupełności gotowi zeszliśmy na dół .
- Dzień dobry - powiedzieliśmy prawie równo i usiedliśmy wokół kuchennej wysepki .
- Dzień dobry - odezwała sie moja mama podsuwając nam talerze ze świeżymi naleśnikami z czekoladą i bitą śmietaną .
- Dla kogo dobry , dlatego dobry - powiedział naburmuszony mój tata czytający gazetę .
- Tato - upomniałam go i lekko tyrpnęłam .
Ten ni nie odpowiedział i zaczął pić swoją kawę .Po skończonym posiłku razem z Justinem udaliśmy sie do wyjścia
- Do zobaczenia - krzyknęłam i wyszłam z nim za rękę .
Przez całą drogę sie śmialiśmy . Pod szkołą , każdy , ale to każdy bez wyjątku zaczął sie na nas gapić . Zapowiada się świetny dzień...
*******************
Następny rozdział w piątek :)
sobota, 13 lipca 2013
Rozdział 13 ''Chcesz żeby nasze dziecko nie miało ojca ?''
- A niby skąd możesz to wiedzieć , że Justin jest ojcem ? - zapytałam chcąc być spokojna ale sie nie udało
- Przestań krzyczeć ! Hmm , pomyślmy - udawała że sie zastanawia
- Może dlatego że spaliśmy ze sobą - syknęła i prosto w twarz .
To już było dla mnie za wiele . Nie chciałam dużej przebywać w ich towarzystwie i po prostu wyszłam ze szkoły . No i co ja teraz zrobię , przecież układało sie tak dobrze , a ona musiała wszystko zepsuć .
***OCZAMI JUSTINA***
Przecież zabezpieczaliśmy sie , to nie możliwe . Gdy tylko Luna udała sie do wyjścia próbowałem ją zatrzymać lecz , Kate złapała mnie za rękę .
- I co teraz zostawisz mnie z dzieckiem , samą ? - zapytała , a w jej głosie można było wyczuć rozpacz .
Przecież nie mogłem jej tak zostawić z tym wszystkim , nie wykluczone że to dziecko jest moje .
- Słuchaj - przyłożyłem palce do skroni - Jeżeli okaże sie że ja jestem ojcem to oczywiście pomogę ci finansowo , ale na nic więcej nie możesz liczyć . Ja nic do ciebie nie czuje...kocham Lunę - wyznałem prosto z mostu .
- Chcesz żeby nasze dziecko nie miało ojca ?! - krzyknęła wyraźnie wściekła
- Jeszcze w ogóle nie wiadomo czy to moje dziecko , więc na razie nie muszę sie tym martwić - powiedziałam i udałem sie do wyjścia w pogoni za Luną.
Oczywiście mój pech chciał że już dawno udała sie w drogę do swojego domu . Postanowiłam dać jej trochę czasu , żeby ochłonęła . Ja też muszę sobie parę spraw przemyśleć . Wsiadłem do swojego auta i pojechałem do domu . Dopiero na miejscu dotarło do mnie co się stało . Wewnętrzny lęk nie dawał mi spokoju . A co jak sie okaże że to moje dziecko ? . Nie mogłem w to uwierzyć , modliłem sie żeby to nie była prawda . Jestem na to za młody . Nawet nie chce myśleć co moi rodzice na ten temat powiedzą , pewnie nie będą sie tym interesować , jak zawsze . Od gromadzących sie myśli , rozbolała mnie głowa więc poszedłem do kuchni po jakieś proszki . Przeszukałem każdą szufladę , ale nic nie znalazłem . Udałem sie do mojego pokoju i uciąłem sobie małą drzemkę .
***OCZAMI LUNY***
No i stało się , naszą piękną sielankę musiało coś ( ładnie powiedziawszy) rozwalić . Wiem że nie powinnam go zostawiać w takiej sytuacji , ale po prostu nie widziałam innej opcji. Nie byłam w stanie prowadzić samochodu dlatego zamówiłam taksówkę . Jeszcze w ogóle nie wiadomo czy to jego dziecko , a ty się martwisz -powtarzałam to sobie w myślach myśląc że to mnie uspokoi , niedoczekanie. Droga dłużyła sie w nieskończoność , aż w końcu dojechaliśmy . Zapłaciłam kierowcy i wyszłam z samochodu . Już miałam zamiar udać sie do swojego pokoju , ale oczywiście moi rodzice mnie zauważyli
- Córciu co się stało ? - zapytała moja mama , widocznie zmartwiona
- Czy to przez tego chłopaka ? - odezwał się mój tata , już miałam coś powiedzieć gdy mi przerwał
- Wiedziałem , że on nie wróży nic dobrego - wstał z kanapy zdenerwowany
- Jak go spotkam , to nie wiem co z nim zrobię
- Tato ! Daj mi dość do słowa - krzyknęłam , bo on wogóle nie chciał mnie słuchać
-Justin nic mi nie zrobił - W pewnym sensie zrobił ale nie chciałam im mówić szczegółów . Ojciec zakłopotany swoim zachowaniem znowu usiadł koło mamy .
- Po prostu spotkałam Kate - Tak, powiedziałam rodzicom co ona nam zrobiła .
Chcieli zgłaszać to na policję ale przekonałam ich że lepiej odesłać ją do tego psychiatryka . Nic nie odpowiedzieli , co uznałam za koniec rozmowy . Udałam sie do pokoju przebrałam sie i postanowiłam zadzwonić do Justina zapytać jak sie czuje . Wiem że normalnie wkurzyłabym sie na niego , ale przecież robili TO jak jeszcze nie był ze mną . Wiem że jakby on i Katrin mieli dziecko to troszkę czułabym sie jak piąte koło u wozu , no ale ja go kocham i nie mam zamiaru z niego rezygnować .
- Hej - odezwał sie lekko zaspany głos Justina
- Obudziłam cię ? Przepraszam...
- Nie , nic sie nie stało po prostu głowa mnie rozbolała i sie położyłem
- W porządku...- przerwałam na chwilę- Jak sie trzymasz ? - zapytałam , choć domyślałam się
- No wiesz , jestem troszkę , a może więcej niż troszkę w szoku . Nie chce cie stracić , wiec jeśli chcesz to mogę w ogóle nie interesować sie nią i tym dzieckiem - zatkało mnie , jak on może tak mówić , przecież to może być jego dziecko a on chce sie go wyprzeć . Ciekawe gdybym ja zaszła w ciąże , co nie chce żeby na razie sie stało , ale jeśli to ciekawe czy by mnie zostawił
- Nie wierze że to powiedziałeś...
- Ale co ? - zapytał , jakby nigdy nic
- Mnie też byś zostawił w takiej sytuacji jak ona - W moich oczach zaczęły zbierać się łzy
- Nie , ale...
- Tu nie ma żadnego ale - podniosłam ton głosu - Masz jej pomóc i bez względu na wszystko wychowywać to dziecko
- Ale zawsze pamiętaj , że tylko ciebie kocham , ja do niej nie wrócę nie bój sie . - powiedział , a mi w pewnym sensie ulżyło
- Też cie kocham , jak chcesz to mogę do ciebie przyjechać ale nie na długo bo jutro pierwszy dzień szkoły...
- Dzięki , że mi o nim przypomniałaś - powiedział z sarkazmem i jęknął do słuchawki - Ale , pewnie przyjeżdżaj , posiedzimy sobie - powiedział a ja mogłam wyczuć że sie uśmiecha
- Nie nakręcaj sie Bieber - zaśmiałam sie - Będę za pięć minut - rozłączyłam sie . Zeszłam na dół , zabrałam parasol bo zbierało sie na deszcz
- Wychodzę , niedługo będę
- Uważaj na siebie
- Tak , tak
***OCZAMI JUSTINA***
Byłem bardzo zadowolony , że Lu sie na mnie nie gniewa . Zdziwiła mnie jej reakcja jak powiedziałem że dla niej jestem w stanie zostawić Kate . Przekonała mnie tylko w tym że jest wyjątkowa i za to ją właśnie kocham . Postanowiłem ogarnąć trochę dom . Modliłem sie w duchu żeby rodzice nie wrócili do domu zbyt wcześnie . Nie jestem jeszcze gotowy by przedstawić im Lunę .Punktualnie do drzwi ktoś zapukał .
- Wchodź - zaprosiłem ją do środka i zaprowadziłem do swojego pokoju .
- Wow - powiedziała gdy zobaczyła mój pokój , kompletnie nie wiedziałem dlaczego
- Co się stało ? - zapytałem zdezorientowany
- Myślałam że twój pokój będzie.. taki bardziej ... chaotyczny - ujęła , a ja spojrzałam na nią pytającym wzrokiem
- Dobrze... - nic już nie powiedziała tylko usiadła na łóżku
- Nie za małe to łóżko ? - zapytała patrząc w moje oczy
- Zależy o co ci chodzi - uśmiechnąłem się uwodzicielsko , a ona rzuciła we mnie poduszką
- Zbok - wywróciła oczami
- Co powiedziałaś ? - zapytałem z uśmieszkiem na buzi i ruszyłem w jej kierunku
- Powiedziałam Z.B.O.K - przeliterowała żebym zrozumiał .
Położyłem ją na łóżku i usiadłem na nią okrakiem i zacząłem gilgotać
- Przeproś
- Nigdy- krzyknęła śmiejąc sie
- Przeproś - powtórzyłem
- Nie - wybełkotała , powoli sie dusząc
- Ostatnia szansa...
- No dobra dobra tylko przestań - z jej oczu płynęły łzy .
Przestałem i popatrzyłem w jej piękne ciemne oczy
- Przepraszam - powiedziała , najbardziej słodko jak umiała .
Nie mogłem sie już powstrzymać i zacząłem ją całować . Ona wszystko odwzajemniała . Postanowiłem na dalszy krok , więc wsunąłem jej język do ust . Po chwili nasze języki tańczyły w wspólnym rytmie . Robiło sie coraz goręcej , lecz nie dane nam było dokończyć ponieważ ...
*****************************
Siema Ludziska !!!!!!!!!! Jak już wiecie możecie się ze mną kontaktować poprzez gg : 42142286 lub obserwować konto na tt @OpowiadanieJiB TAM BĘDĘ POWIADAMIAŁA O ROZDZIAŁACH !!!! Pozdrowionka i do nn <3
czwartek, 11 lipca 2013
Rozdział 12 " Będziesz musiał się postarać"
Ona , powoli podeszła do mnie i swoje usta przyłożyła do mojego ucha
- No, nie wiem... będziesz się musiał bardzo postarać - szepnęła z uwodzicielskim uśmiechem na buzi .
- Co masz na myśli - zapytałem przybliżając się do niej bliżej jeżeli to w ogóle możliwe .
- Może , kolacja... zaskocz mnie - odsunęła sie lekko ode mnie by spojrzeć mi w oczy .
- Okej , to przygotuj sie i za 2 godziny będę po ciebie - uśmiechnąłem sie i udałem sie w stronę okna .
*****OCZAMI LUNY*****
Kompletnie sie tego nie spodziewałam . Gdyby jeszcze chwile tu został , rzuciłabym mu sie w ramiona i wybaczyła mu wszystko , postanowiłam sie jednak trochę z nim podroczyć .
Oczywiście jak każda nastolatka przed randką , stoję przed szafą i mówię : Nie mam co na siebie włożyć . Po długich poszukiwaniach odnalazłam tą jedyną , piękną , krótką sukienkę . Poszłam sie odświeżyć , postanowiłam zostawił włosy rozpuszczone . Po ostatnich poprawkach makijażu byłam gotowa. Wzięłam małą kopertówkę i założyłam czarne szpilki . Zeszłam na dół poinformować rodziców że wychodzę . Oczywiście nie obyło sie bez kazań mojego tatusia , który był przeciwny temu wszystkiemu . Na szczęście mam po swojej stronie mamę która jakoś przekonuje ojca do Justina . Usłyszałam dźwięk dzwonka do drzwi . Otworzyłam je i ujrzałam osobę na którą czekałam . Z wrażenia aż mi szczęka opadła.
- Hej - powiedział i pocałował mnie w policzek , ja nic nie mówiąc gestem ręki zjechałam od góry do dołu i zaśmiałam sie .
- Wow - wydusiłam z siebie i biorąc go za ręke udałam sie do jego wozu .
- A jak sie zapytam dokąd jedziemy to powiesz mi ? - zapytałam z nadzieją wpatrując sie w jego piękne brązowe oczy
- A jak sądzisz - uśmiechnął sie wrednie i dotknął dłonią mojego odkrytego kolana
- No to ja siedzę cicho - zażartowałam i zwróciłam wzrok na jezdnie .- resztę drogi jechaliśmy w ciszy , spoglądając czasem na siebie . Zauważyłam że za oknem zniknęły domy a zastąpiły je wzgórza i lasy .
- Nigdy wcześniej tu nie byłam - odezwałam sie po chwili , podziwiając krajobraz
- To dobrze - powiedział i dodał gazu , nagle zatrzymał sie i popatrzył na mnie .
- Musisz założyć opaskę na oczy - wyciągnął z kieszeni swojej marynarki białą szmatkę .
- Okej - przeciągnęłam literkę ''j'' i włożyłam opaskę na oczy . Po chwili znowu ruszyliśmy , jeżeli mam być szczera to troszkę sie bałam , chociaż ufałam Justinowi i wiedziałam że nie da mnie nikomu skrzywdzić . Jechaliśmy jeszcze trochę , aż w końcu samochód sie zatrzymał . Spokojnie czekałam aż chłopak otworzy mi drzwi i pomoże wysiąść . Pod obcasami poczułam ziemie , nie było to wygodne ze względu szpilek wbijających sie w podłoże . Musiałam mocno trzymać sie ramienia Biebera żeby nie upaść . Po chwili męczarni , zdjęłam buty i poczułam trawę łaskoczącą moje stopy .
- Gdzie my jesteśmy ?- zapytałam bardzo podekscytowana . Usłyszałam tylko cichy śmiech .
- Kotku, wytrzymaj jeszcze chwilę , musimy dojść do naszego celu - zarumieniłam sie kiedy nazwał mnie kotkiem . Westchnęłam i po chwili ruszyłam przed siebie nadal trzymając bruneta .
- Okej ... mażesz zdjąć opaskę - Nareszcie , pomyślałam i zaczęłam rozwiązywać supeł z tyłu głowy .
- O... Mój .... Boże - powiedziałam gdy tylko zobaczyłam przede mną ogromną paralotnie dla dwóch osób , normalnie oniemiałam , a chłopak z mojej reakcji zaczął sie bardzo głośno rechotać
- Jak na to wpadłeś ? - zapytałam zbliżając sie do wielkiego przedmiotu .
- Wiesz ma sie te sposobu - wyjaśnił bardzo pewny siebie co mnie rozbawiło . Nawet nie zauważyłam mężczyzny obok paralotni który jak mniemam ma nas bezpiecznie na niej umieścić . Usiadłam wygodnie na dwuosobowym krzesełku razem z Justinem . Przypięci i gotowi do startu chwyciliśmy sie za ręce i ruszyliśmy . Widok był po prostu powalający , oglądałam to wszystko z zapartym tchem w piersi . Lecieliśmy dobre pół godziny , aż w końcu Justin sie odezwał
- Podoba ci sie? - zapytał , zafascynowany tak jak ja tym wszystkim dookoła nas
- I ty sie jeszcze pytasz - odpowiedziałam z ironią
- To jak wybaczysz mi teraz - zapytał patrząc intensywnie w moje oczy . Rozpłynęłam sie w jego tęczówkach które widoczne były nawet nocą
- Myślę że tak - oznajmiłam z ogromnym uśmiechem na ustach . Nic nie powiedział tylko z wielkim zacieszem próbował zbliżyć sie do pocałunku . Niestety , byliśmy tak mocno przypięci do siedzeń że nie było takiej opcji Zaśmialiśmy sie razem z naszych zmagań , ale po chwili odpuściliśmy
- Może na ziemi - powiedziałam trochę speszona
- Tak... - powiedział . resztę lotu trzymaliśmy sie za ręce i coś do siebie mówiliśmy .
Niestety trzeba było wracać . Gdy moje nogi znów mogły poczuć delikatną trawę otaczającą nas Biebs zaszedł mnie od tyłu , obrócił wokół własnej osi i złożył na moich ustach soczysty pocałunek . Oczywiście odwzajemniłam go .
Od tamtej pory staliśmy sie nie rozłączni , chodziliśmy na kolejne randki . Oczywiście nie obyło by sie bez małych kłótni , które szybko rozwiązywaliśmy i tak płyną czas , ja i Justin jesteśmy parą z humorkami . Tak , tak jesteśmy parą . Justin na pewnej randce poprosił mnie o chodzenie . Nadszedł najbardziej znienawidzony dzień wśród nastolatków , mianowicie : ROZPOCZĘCIE ROKU SZKOLNEGO .
Wszyscy galowo ubrani zbierali sie koło szkoły , ja już dawno czekałam na Justina . A zapomniałam powiedzieć że Kate wypisali z psychiatryka bo przecież musi sie uczyć , ale nadal będzie obserwowana . Dzisiaj spotkamy ją pierwszy raz od tamtego cholernego wypadku . Nadszedł czas na wejście na sale gimnastyczną , siedziałam obok Jusa i Victorii , dziewczyny z klasy za którą mało przepadam . Zaczęło sie , dyrektor wygłosił jakąś nudną mowę . Po godzinie udaliśmy sie do klas przywitać sie z nauczycielami , nadal sie zastanawiam po co . Zobaczyłam ją , a moje serce o mało nie stanęło . Katrin jest w ciąży ! Na początku myślałam że misie przewidziało , ale nie ,ona naprawdę jest w ciąży . Od razu przez głowę mignęły mi najgorsze scenariusze . Zaczęła sie do nas zbliżać . gdy zobaczyłam minę Justina wiedziałam że to nie wróży nic dobrego .
- No witam - odezwała sie chamsko i popatrzyła na nas złowieszczym wzrokiem
- Jesteś w ciąży ? - zapytałam , a po chwili zdałam sobie sprawę że to bezsensowne pytanie
- A co nie widać - powiedziała wywracając przy tym oczami , Justin nadal sie nie odzywał i stał w miejscu , wyglądał jak manekin
- A mogę zapytać , kto jest ojcem ? -cholernie bałam sie odpowiedzi .
- No jak to kto ? , nasz kochany Justinek - Powiedziała , a mi momentalnie serce stanęło...