sobota, 3 sierpnia 2013

Rozdział 24 ''Przecież ty nie żyjesz''

Nagle zjechali na parking przed...cmentarzem . Zdezorientowana ruszyłam za nimi w bezpiecznej odległości . Schowałam się za wielkim dębem , dyskretnie ich obserwowałam . Zatrzymali się przy nie wielkim grobie . Mama wyciągnęła z torebki znicza , a tata go odpalił . Natomiast moja siostra położyła bukiecik chryzantem . Po chwili modlitwy , matka zaczęła płakać , ojciec miał nadal grobową twarz ale zauważyłam małą łzę spływającą swobodnie po policzku . Nie miałam pojęcia o co tu chodzi , dopiero gdy po pół godzinie odjechali podeszłam do owego nagrobka .

Luna Kunis , zmarła 2.10.2013 , urodzona 14.12.1995 , Na zawsze w naszych sercach...

Nie mogłam w to uwierzyć . Wszyscy myślą że umarłam , dlatego przestali mnie szukać . Nawet nie chce myśleć jak moi rodzice przyjęli tą informacje . Miałam wyrzuty sumienia , choć przecież to nie była moja wina . Przecież nie prosiłam się żeby mnie porwano . Dotarło do mnie jaką krzywdę ta sytuacja wyrządziła moim bliskim . W tamtej chwili chciałam rzucić to wszystko w cholerę i wrócić do normalnego życia , lecz to nie jest takie łatwe . Nie jeden komisariat policji poszukuje mnie w Los Angeles i wrogowie którzy tylko czekają na idealny moment by ze mną skończyć . Upadłam na kolana i przed własnym grobem użalałam się nad swoim życiem, nienormalne . Nie mogłam pozwolić żeby więcej przeze mnie cierpieli , żeby co roku przychodzili na cmentarz i wspominali . Nie chciałam żeby wylewali  niezliczone ilości łez .

Postanowiłam że ta misja będzie ostatnią jaką dokonam . Pojadę do Toma i oznajmię że odchodzę , jako pełnoletnia osoba mogę sama decydować o swoim życiu . Będzie trudno , lecz wiedziałam że dam radę . Szybko pojechałam do domu . Wtargnęłam do magazynu z brońmy , wyciągnęłam jedną z najlepszych i schowałam w skórzanej kurtce . Zgarnęłam jeszcze kartkę z adresami moich ofiar i ruszyłam do pierwszego wyznaczonego domu . Hmm , nazwać ten budynek domem nie można było . Wyglądał jak jakaś melina od siedmiu boleści . Nie pukając weszłam do środka z pistoletem w ręku . Rozglądając sie na wszystkie strony szukałam mężczyzny którego mam zabić . Przeszłam na koniec korytarza , otworzyłam uchylone już drzwi i zobaczyłam chłopka lezącego na podłodze kompletnie schlanego i naćpanego . Nie miałam jak z nim porozmawiać więc po prostu pociągnęłam za spust . Umarł szybko , ponieważ celnie trafiłam w jego serce . Wyszłam z domu i wsiadając do auta skreśliłam adres . Z następnym było podobnie , tylko że ten obiecywał gotówkę na następny dzień , tylko że ja nie byłam taka głupia . Na szkoleniu uczyli nas że gdy odpuścimy ofierze ona ucieknie i będzie dalej nam zagrażać .

Pozostało jeszcze trzech . Dwóch z nich było w zmowie , dlatego musiałam ich szukać przez bardzo długi czas , ponieważ przemieszczali się z prędkością światła. Lecz ich przechytrzyłam i za pomocą źródeł czekałam już na nich w ich następnej kryjówce . Powrót miałam pojutrze dlatego szybko musiałam się uwinąć z ostatnim na liście . Ulica na której mieszkał była bardzo oddalona od Nowego Yorku . Na kompletnym odludziu , stał mały domek który był prawie że nie widoczny . Droga do niego prowadziła poprzez ciemny i wielki las . Zatrzymałam się nie daleko owego budynku . Drzwi były zamknięte . Obeszłam pare razy parcele , aż w końcu znalazłam drzwi prowadzące na mały taras które były uchylone . Przeskoczyłam przez płot i zbliżyłam się . Weszłam do środka wyciągają spluwę z kieszeni . Spokojnie kroczyłam po domu szukając mojej ofiary weszłam na piętro rozglądając się . Otworzyłam drzwi od łazienki , lecz nikogo tam nie było odwróciłam się , a za mną znajdował się chłopak . Chwycił mnie za ramiona , wyrywając mi broń z dłoni . Kompletnie się tego nie spodziewałam po chwili przywarł mną do podłogi i siedząc na mnie okrakiem żebym nie uciekła przybliżył pistolet do mojej głowy .

- Czego tu szukasz - warknął , mocniej przyciskając pistolet .

Czekaj , czekaj , ja znam ten głos .

- Puść mnie a sobie wszystko wyjaśnimy - Wybełkotałam trochę nie wyraźnie ponieważ twarz miałam zwróconą do podłogi .

Ten posłusznie ze mnie wstał lecz nadal trzymał broń . Spokojnie wstałam i odwróciłam do niego przodem , miał kaptur na sobie , przez co nie mogłam zobaczyć kto to jest . Gdy chciałam zsunąć go z jego głowy chwycił gwałtownie za mój nadgarstek .

- Co ty wyprawiasz - syknął . Ja na pewno znam ten głos , tylko skąd ?

Uniósł głowę do góry przez co jego twarz została odsłonięta . Wiedziałam , wiedziałam że skądś znam ten głos , ten rozkoszny głos . Ten za którym tak tęskniłam . Mimowolnie po moich policzkach zaczęły spływać łzy , łzy szczęścia . Gdy tylko on to zauważył od razu mnie puścił , widać było że mnie nie poznał . Chciałam rzucić się mu w ramiona wyznać że go kocham i już zawsze być razem... marzenia .

- J-justin - wyjąkałam nadal patrząc w jego już nie tak brązowe oczy , lecz nadal niesamowite .

Ten spojrzał na mnie zdezorientowany , a po chwili jego oczy rozszerzyły się , a usta otwarły . Nie był w stanie nic z siebie wydusić . Po woli zaczął się cofać , kręcąc przecząco głowa . Był w kompletnym szoku , nie mówiąc już o mnie . Szedł dalej tyłem gdy trafił na komodę przez którą się przewrócił . Szybko do niego podbiegłam , kucnęłam przy nim a nasze oczy się spotkały .

-L-luna ? - Wreszcie wydusił z siebie gwałtownie wstając , zrobiłam to samo .

Na jego pytanie tylko przytaknęłam głowa . Nie czekając długo przytulił mnie najmocniej jak potrafił .

- Przecież ty nie żyjesz  - wyszeptał w moje włosy

- Jak widzisz żyję - Trwaliśmy w uścisku , lecz nagle się od siebie oderwaliśmy

- Ja śnie , to najpiękniejszy sen na świecie - wpatrywał się w moje oczy próbując potwierdzić to że na prawdę tu jestem

- To nie sen , kochanie - na te słowa wpiłam się w jego usta .

Ten pocałunek , wyrażał wszystko , smutek , radość , tęsknotę , gniew . Wszystko to co chcieliśmy wyrazić . Czekałam na ten moment rok . Tak bardzo za nim tęskniłam , gdyby to było możliwe już dawno umarłabym z tęsknoty .

- Kocham cię - Wyznał ze łzami w oczach gdy się ode mnie oderwał .

- Ja ciebie też - Po jakimś czasie usiedliśmy w salonie , chcąc dowiedzieć się co się działo przez tamte 12 miesięcy .

- Szukałem cię przez cały czas , nie jadłem , nie piłem , nie spałem . Myśl o tym że mogłoby ci się coś stać odbierała mi chęć do wszystkiego . A gdy dowiedziałem się że nie ... żyjesz , załamałem się , byłem wrakiem człowieka , brałem narkotyki , piłem alkohol - opowiedział , a ja z mokrymi policzkami słuchałam uważnie .

- A ty , co się z tobą stało ? - zapytał przejęty

- Jak już wiesz zostałam porwana , wywieziono mnie do Los Angeles gdzie szkolono do bycia... morderczyniom , sprzedawałam narkotyki małolatą i w razie konieczności zabijałam je . Gdy ukończyłam szkolenie mogłam sama decydować co chce robić , lecz ja byłam zagubiona , zmieniłam się nie jestem już tą grzeczną dziewczynką jestem... sama nie wiem kim jestem , mogłabym się opisać jako wredną , nieczułą kryminalistka - rozkleiłam się , nie byłam w stanie dalej ciągnąć tej historii , ale Justin zasługiwał na wyjaśnienia

- Dopiero teraz gdy zobaczyłam rodziców , ciebie , zrozumiałam jaką krzywdę to wszystko wam zrobiło i chodź nie jest to moją winą czuję się cholernie winna . Postanowiłam z tym skończyć , ta misja ma być moją ostatnią - wtuliłam się w ciepły tors chłopaka który mnie pocieszał .

- Nie czuj się winna... . To co było minęło , teraz liczy się to co jest . Nawet nie wiesz jak się ciesze że do mnie wróciłaś , bardzo za tobą tęskniłem i nie wyobrażam sobie znów cię stracić . - Po jego policzkach także spływały łzy które otarłam koniuszkiem palca .

- Ale jest jeden problem... - zaczęłam

- Jaki ?

- No bo ja tu przyjechałam żeby cię ... zabić -  ostatni wyraz wyszeptałam niemal nie słyszalnie .

- Mam pomysł...  

*************************************
No i jak wam się podoba ? Komentujcie i jak wam coś nie pasuje to powiadomcie mnie o tym na GG : 42142286 . DO NASTĘPNEGO <3

1 komentarz: