poniedziałek, 13 stycznia 2014

Rozdział 66 ''Nie, Pattie ja nie mogę..''

Notka pod rozdziałem ! 

Nigdy nie wiadomo co się może wydarzyć, lepiej dmuchać na zimne..

***OCZAMI LUNY***

***PARĘ DNI PÓŹNIEJ***

- Będziesz w niej wyglądać bosko - Od paru godzin razem z Pattie i Anne wybieramy suknie w której miałam przeżyć ten najpiękniejszy dzień.

Obie matki cały czas kłóciły się o to która jest dla mnie najlepsza, która najlepiej opina moją talie, tak by zbytnio nie było widać małego brzuszka. Wszystko idzie pełną parą, nie nadążałam już za tym. Wiem że wszyscy chcieli dla mnie jak najlepiej ale mnie to już męczyło.

 - A mogłabym chociaż raz ja coś powiedzieć - Mój głos brzmiał troszkę bardziej surowo niż chciałam.

Obie zwróciły się w moją stronę ze zdziwionymi wyrazami twarzy.

- Chciałabym sama zdecydować o tym co ubiorę - Dodałam już nieco delikatniej.

- Oczywiście, skarbie - Anne uśmiechnął się w moją stronę, odkładając na miejsce sukienkę którą trzymała.

Na reszcie odetchnęłam z ulgą i przy pomocy jednej z pań stojących przy manekinach zaczęłam wybierać idealną suknie ślubną. Wybór był ogromny, cała hala zapełniona była sukniami każdego kroku, rozmiaru i dodatków. Gdzie tylko spojrzałam tam znajdowałam kreacje, przez co nie mogłam sie zdecydować. Kolejne godziny mijały, rady wszystkich wokół nie pomagały mi w ogóle. Wybranie tej jedynej, niepowtarzalnej sukienki jest nie lada wyzwaniem mając tyle do wyboru.

Chodziłam po między wąskimi alejkami pilnując by sie nie zgubić. Na każdym wieszaku, powieszona obok siebie była suknia za suknią i tak bez końca. Lecz to czego szukałam to skromna, prosta sukienka która nie będzie miała za dużo ani za mało ozdób czy dodatków. Tak na prawdę tej mojej idealnej sukienki mogłabym szukać przez cały dzień, albo i nawet dłużej. Za dużo ich było by znaleźć właściwą. Zrezygnowana usiadłam na malutkim krzesełku postawionym w kącie. Widocznie będę zdana na propozycje Anne i Pattie, które nie mówię że nie były dobre, ale wolałam coś sama wybrać.

Wtedy spojrzałam w górę, na najwyższym wieszaku, samotnie wisiała ona. Idealnie zbudowana, długa, z koronkowymi zakończeniami, własnie jej obraz cały czas krążył mi po głowie. Przywoływałam do siebie jednego z pracowników tego sklepu i poprosiłam o ściągnięcie sukni. Wykonał moją prośbę. Podał białą sukienkę. W dotyku była śliska, nieskazitelnie biała. Musiałam ją przymierzyć, wkroczyłam z nią w ręku do przebieralni. Była w moim rozmiarze więc założenie jej nie sprawiało mi żadnych problemów. Włosy przeniosłam na jeden bok by nie przykrywały pleców które zdobiła delikatna koronka. Spojrzałam na siebie w lustrze i aż mała łezka spłynęła po moim policzku.

Odwróciłam sie dumnie krocząc w stronę gdzie przebywały moja i Justina matka. Wzięłam głęboki oddech i wyszłam z pomieszczenia. Kobiety zajęte były pogawędką z innymi pracownicami, które słuchały ich jakby od niechcenia. Stanęłam na środku pokoju i cicho odchrząknęłam. Od razu ich głowy zwróciły się na mnie. Źrenice sie rozszerzyły a ogromny śmiech pojawił się na ich twarzach.

- O mój Boże, jest doskonała - Moja matka szybko zerwała sie z miejsca podchodząc do mnie.

Po chwili dołączyła do niej także Patricia. Wszyscy wokół, nawet nieznani mi ludzie zatrzymywali sie by przez chwile na mnie spojrzeć, przez co rumieniłam sie strasznie. Obie matki tak samo jak ja uroniły łzy które tylko potwierdzały to że własnie tak powinnam iść do ołtarza.

- Moja mała córeczka, niedługo ślub będzie brała - Anne przytuliła mnie mocno, przez co poczułam jej łzy na moim ramieniu.

- Mamuś, pobrudzisz tuszem sukienkę - Zaśmiałam sie, oddaliła sie ode mnie.

- Kocham Cię

- Wiem, ja ciebie też - Pocałowałam ja w policzek.

- Justin lepiej trafić nie mógł- Zaszlochała obok mnie Pattie.

Odwróciłam sie w jej stronę ocierając jej łzy uśmiechnęłam  sie serdecznie. Ona natomiast chwyciła moją dłoń. Położyła coś na niej, szybko zerknęłam w dół widząc srebrny naszyjnik, który mienił sie w świetle lamp.

- Nie, Pattie ja nie mogę..

- To jest prezent ode mnie, pamiątką rodzinna, przekażesz ją Emily, a ona swojej córce - Znowu łzy pokryły jej zaróżowione policzki.

Ze wzruszenia nie wiedziałam co powiedzieć, po prostu wykonałam jeden gest na który było mnie stać, po prostu ją przytuliłam.

- Idź sie przebierz i kupujemy tą suknie - Uśmiechnęła sie moja matka.

Przytaknęłam lekko i ruszyłam w stronę przebieralni. Mój makijaż całkiem się zmył zostawiając czarne ślady na moich policzkach. W lustrze wyglądało to okropnie. Powycierałam je wierchem dłoni, zaczynając rozpinać zamek sukienki.

W jednym momencie poczułam że mi słabo, nie wiedziałam co się dzieje. Straciłam panowanie nad ciałem i z towarzyszącym mi ogromnym bólem upadłam na podłogę...

*********************************

Hejoo <3
Chyba cały czas będę was przepraszać za to że rozdziału znowu tak długo nie było, ale ściągnęłam na siebie trzy opowiadania a do tego  zostałam adminką na jednej ze stron o Justinie, a do tego wszystkiego dochodzi jeszcze szkoła. Tak wiem, mogłam to przemyśleć, ale myślałam że dam sobie rade. Od razu mówię że pod żadnym pozorem nie opuszczałam tego opowiadania, ani innych, po prostu rozdziały pojawiać będą sie rzadziej. Przepraszam was strasznie za to ;( 
Mam nadziej że nie opuścicie mnie jak i tego opowiadania, strasznie mi na was zależy i nie chce was stracić, kocham pisać opowiadania, ale pewnie wiecie jak to jest, trzeba to wszystko razem pogodzić..Jeszcze raz was przepraszam, mam nadzieje ze rozdział wam się spodobał i wyrazicie opinie w komentarzu <33

4 komentarze:

  1. Nominowałam cię do kategorii " Liebster Award . Więcej szczegółów tutaj : http://jusandpolishbeliebers.blogspot.com/2014/01/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  2. No i piękny rodzialik :3 Kiedy następny? :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział i czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń