niedziela, 29 grudnia 2013

Rozdział 64 '' O mój Boże..''

Zdezorientowani spojrzeli w dół...

*** 3 TYGODNIE PÓŹNIEJ ***


- Ale na pewno wszystko w porządku ? - Justin spytał po raz tysięczny mocno mnie trzymając.

- Justin, uspokój się, dziecko po prostu się poruszyło, to wszystko - Spojrzałam na niego uśmiechając sie uspokajająco.

- Ale..

- Justin !

- No dobrze..po prostu się martwię - zmniejszył siłę z jaką mnie trzymał.

- Rozumem i nawet nie wiesz jakie to jest słodkie...i troszkę denerwujące - Pocałowałam go delikatnie w usta.

- A teraz daj mi dokończyć śniadanie - Ponownie usiadłam na krześle z którego zostałam dosłownie wyszarpana.

Nic już nie mówiąc przysiadł się do mnie i obserwował każdy mój ruch. gdy wreszcie byliśmy gotowi do wyjścia, wyszliśmy z domu, upewniając sie czy jest zamknięty. Wsiadłam na miejsce pasażera od razu zapinając pasy.

- Kiedy mamy przyjechać po Emily ?

- Pattie mówiła że jeżeli chcemy to ona dzisiaj może się nią zająć. - Silnik auta został odpalony, po chwili ruszyliśmy.

- Świetnie - Westchnęłam.

Przyda nam się chociaż jeden dzień odpoczynku. Bez płaczu, pieluszek, karmienia, tych wszystkich rzeczy które codziennie obciążają mnie i Justina. ie mam pojęcia jak my sobie poradzimy z drugim dzieckiem. Niby teraz jest w miarę dobrze, ale z dwójką ? Dwójka małych dzieci to jest ogromne wyzwanie, nie mam pojęcia czy uda mi się wychować dwójkę dzieci. Tym bardziej, ze teraz Justin poszedł do pracy, potrzebne nam pieniądze, ale to wiąże się także z tym że nie będzie go przy mnie teraz cały czas. Wiem że stara się jak może żeby troszkę odebrać mi tej pracy, ale tak się nie da. Justin nie jest w stanie wykonać wszystkich prac domowych, pójść do pracy, zajmować się dziećmi. Podsumowując, wszystko za szybko się dzieje. To wszystko zaczyna mnie coraz bardziej przerażać, czasem nie wytrzymuje, płacze w poduszkę, myśląc że przez to moje problemy znikną, ale kogo ja chce oszukać.

- Jesteśmy - Głos Justina przerwał moje przemyślenia, informując że znajdujemy się własnie przed kliniką ginekologiczną.

Dzisiaj wizyta w której zobaczymy naszego maluszka. Byłam już na jednej, ale jak na złość nie mogliśmy zobaczyć dziecka, przez zepsute USG. Mam nadzieje że tym razem jednak się uda. W końcu w czwartym miesiącu powinno już widać dzidziusia. Bieber otworzył mi drzwi, chwycił za rękę i prowadził w stronę kliniki. Nie musieliśmy czekać, już dawno byliśmy umówieni.

- Hej, co u ciebie ? - Anthony pocałował mnie w policzek, po chwili podając Justinowi rękę.

- W porządku, mdłości już zniknęły, a dzisiaj mam nadzieje że wreszcie go zobaczę- położyłam się na specjalnej kozetce, uśmiechając się do nich.

- Spokojnie, wszystko już pięknie działa, także twoje marzenie się spełni - Zaśmiał się i usiadł na małym krześle przed monitorem, uprzednio dając przejść Biebsowi który za wszelką cenę chciał być bok mnie.

Thony, posmarował mi brzuch jakąś mazią przejeżdżając po niej małym urządzeniem. Bieber chwycił mnie mocno za rękę widząc że na ekranie coś sie pojawiło.

- Jest, widać wszystko, tu jest główka, jeśli się wsłuchacie usłyszycie cichutkie bicie tego malutkiego serduszka - Doskonale słyszałam, zobaczyłam moje dziecko, mojego maluszka które będę kochać ponad życie.

- O mój Boże- Wymamrotał Justin, całując mnie w rękę.

- Dziękuje Ci - Spojrzał na mnie, ukazując łzy zgromadzone w jego oczach.

 Nic nie powiedziałam, on widział że przeżywałam tą chwile razem z nim.

- No Justin, gratuluje, tym razem będzie to syn...

*****************************
Hejoo <33
Przepraszam że znowu tak długo musieliście czekać na rozdział, ale wiecie jak to jest ogarnąć cały dom po wizycie całej rodziny na święta ;D 
Mam nadzieje że rozdział wam się spodobał i wyrazicie swoje opinie w komentarzu <33
DO NASTĘPNEGO ;**

6 komentarzy:

  1. Super cudowny! !! Moglbybyc dluzszy ale jest super :) :) :) Nie moge doczekac sie nastepnego! !! Kiedy nastepny?

    OdpowiedzUsuń
  2. Omomomom. Świetny rozdział. Zresztą jak zwykle :)))) Czekam na nn.

    OdpowiedzUsuń
  3. o jest dziecko - syn, jak się cieszę <3
    Jeśli jest taka możliwość informuj mnie o nowych rozdziałach
    Pozdrawiam xd

    Zapraszam też do siebie
    http://you-are-the-life-to-my-soul.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Ona nie moze umrzec, moze ten rak jakos zniknie?? Fajnie by bylo!

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział.Czekam na następny.
    Zapraszam też do siebie:http://opowiadaniaojbieberze.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. cudowny rozdział, super że syn
    zawaliłam 2 dni ale się opłacało<3

    OdpowiedzUsuń