sobota, 21 grudnia 2013

Rozdział 63 ''Żałujesz ?...''

- Twoje nazwisko kochanie.- Uśmiechnął się do mnie i delikatnie pocałował usta.

***NASTĘPNY DZIEŃ***

Tego ranka nie obudziłam się w swoim dziecinnym pokoiku w którym się wychowywałam, tym razem była to moja sypialnia, w moim własnym domu. Chyba czas tu wrócić, w końcu nie mieszkać ze swoim narzeczonym to troszkę dziwna rzecz. Od wczoraj Justin stał się moim przyszłym mężem, tak dziwnie to brzmi w moich ustach, trudno się przyzwyczaić. 

- Z ilu jajek, jajecznice sobie życzysz - Otworzyłam lodówkę wyjmując z niej potrzebne składniki. 

- Kochanie, powinnaś już to wiedzieć - Zaśmiał sie cicho Justin cały czas obserwując każdy mój ruch, nie było by w tym nic dziwnego gdyby nie fakt że byłam w bieliźnie a jedyne co mnie okrywało to jedwabny prześwitujący szlafrok. 

- Jeżeli myślisz ze jak będziemy małżeństwem to będę ci robić codziennie świeżutką jajeczniczkę to się mylisz mój drogi - Odwróciłam sie do niego na chwile przodem z zwycięskim uśmieszkiem.

- Pytam się jeszcze raz, z ilu chcesz jajek kochanie ? - Dodałam pieszczotliwie. 

- Z czterech - Mruknął pod nosem udając obrażonego, przez co zaśmiałam się cicho. 

- Jak dziecko - westchnęłam.

- Przynajmniej z synem się będę dogadywać - Rozmarzył się stukając palcami w blat. 

- Przepraszam bardzo, a kto powiedział ze będziesz miał syna, może to druga dziewczynka. - Wbiłam jajka na patelnie i zaczęłam doprawiać. 

- Czuje to...

- Luna ?  

- Tak..

- Wyobrażałaś sobie kiedyś ze takie będzie twoje życie, że będziesz moją narzeczoną, że będziesz matką mojego dziecka i z drugim w drodze ? Że będziesz dzielić każdą wolną chwile ze mną ? Wyobrażałaś to sobie ?

 - Szczerze ? Nigdy, nigdy nie pomyślałabym o tym że cokolwiek będzie nas łączyć - uśmiechnęłam się do niego.

 - A jednak - pocałował mnie w usta.

 - Jednak, jesteś moją narzeczoną - W jego ustach brzmiało to tak dziwnie.

Uśmiechnęłam się. Spojrzałam na córeczkę która trzymała bawiła się swoimi rączkami.

 - Niedługo będziesz miała braciszka, lub siostrzyczkę - zwróciła się do niej, łapiąc za rękę Justina.

Nie zwróciła na mnie w ogóle uwagi, była zbyt zajęta zabawą by chociaż na mnie spojrzeć.

 - Bardzo się ucieszyła - powiedziałam sarkastycznie.

 - W końcu ma dopiero dziewięć miesięcy, niewiele jeszcze rozumie - Jus spojrzał na nią.

 - Szybko się staramy o te dzieci, nie spodziewałam się że w wieku dwudziestu lat będziemy już rodzicami dwójki dzieci - troszkę posmutniałam, zauważył to.

 - Żałujesz ?

 - Nigdy ! Nie żałuje żadnej chwili spędzonej z tobą, z naszym dzieckiem. - Spojrzałam prosto w jego brązowe, głębokie oczy.

 - To o co chodzi ?

 - Po prostu...boję się że nie będę z nimi aż do mojej starości, że nie zobaczę wnuków, nie będę pomagać tobie w ich wychowaniu..- W tamtej chwili spuściłam wzrok.

 - Heej, kochanie, będziemy wychowywać ich razem, co by się nie działo będę wiedział że ty zawsze będziesz obok mnie - chwycił za moją rękę i mocno ścisnął.

 -Zawsze...

*** 2 DNI PÓŹNIEJ *** 

- No to o jaką niespodziankę wam chodziło ? - Pattie i moi rodzice już nie wytrzymywali z tej niepewności.

Spojrzałam z rozbawieniem na Justina, który tak samo jak oni był podekscytowany. Przeniosłam wzrok na moją dłoń, którą zdobił piękny pierścionek. Nic nie mówiłam, po prostu lekko wysunęłam dłoń by każdy mógł go zobaczyć. Zdezorientowani spojrzeli w dół...

***************************
Hejooo <333

Na początku chciałam wszystkim złożyć WESOŁYCH ŚWIĄT !! ;**
Życzę wam zajebistych prezentów pod choinką i niezapomnianego sylwestra <33
A i życzę też każdej Belieber by spotkała Justinka ;**

Mam nadzieje że rozdział przypadł wam do gustu i napiszecie swoją opinie w komentarzu ;**

DO NASTĘPNEGO <33

3 komentarze:

  1. http://justinbieberopowiadania147.blogspot.com/
    a co do bloga to świetny, pisz dalej ^.^

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny rozdział. :D Czekam na nn.

    OdpowiedzUsuń