poniedziałek, 18 listopada 2013

Rozdział 55 ''Mamy wielki, wielki problem...''

- Czyli jednak przyjechali...

- Co ? - Spytał Justin. Spojrzałam na niego.

- Nie nic..wiesz co, weź Emily i jedz do domu, ja jeszcze muszę coś załatwić..

- Luna, co się dzieje ?

- Nic, po prostu chce porozmawiać z księdzem

- Dobraa, ale pośpiesz się..- Przytaknęłam a on ruszył w drogę do samochodu. gdy już zniknął z mojego pola widzenia, powoli zbliżyłam się do czarnego samochodu.

Przez przyciemniane szyby nie mogłam nic zauważyć, lecz gdy się już wystarczająco byłam blisko drzwi się rozsunęły.

- O mój boże, Chris ! - Krzyknęłam i rzuciłam się na chłopaka.

- Hej mała - zaśmiał sie odwzajemniając uścisk.

- Ej, a my ? - Odezwał się Jacob za którym był Kevin, ale nie zauważyłam nigdzie Toma.

- Jeju, chłopaki jak ja się za wami stęskniłam - Przytuliłam każdego z osobna.

- Jak się tu dostaliście ?

- A czy to ważne ? Ważne że jesteśmy - Christian zaśmiał sie nerwowo.

- Ok, nawet boje sie wyobrazić sobie to co wy musieliście zrobić - Zaśmiałam się cicho.

- To chyba nie będziemy teraz tak tu stać, zapraszam do mnie

- Ale..

- Nie ma żadnego ''ale'', nikt was tu przecież nie zna. - Nic już nie mówiąc wsiadłam do auta.

Przez cała drogę musiałam im tłumaczyć jak dojechać do domu w którym mieszkałam. Byliśmy coraz bliżej, cały podjazd był zajęty przez samochody mojej rodziny.

- Wysiadamy - Powiedziałam gdy znaleźli jedno wolne miejsce na chodniku przed domem.

Ruszyli za mną, przeszliśmy przez furtkę, następnie kilka schodków. Pociągnęłam za klamkę i zaprosiłam moich gości. W całym domu roznosił się zapach różnych potraw, w tle leciała cicha muzyka, a zgromadzeni ludzie rozmawiali, śmiali się.

- Witam w moim domu - Odezwałam się w stronę trzech chłopaków..właśnie, tylko trzech,

- Dlaczego Tom nie przyjechał ? - Zapytałam nagle.

- Tom...Tom nie chciał przyjeżdżać, nie powiedział dlaczego- Odpowiedział mi Kevin.

Ja chyba wiedziałam dlaczego. Wtedy kiedy jeszcze byłam w Los Angeles, gdy miałam wyjeżdżać nie pożegnałam się z nim, on nawet nie wiedział że ja wyjeżdżam, po prostu go tak zostawiłam. Miał prawo nie mieć ochoty się ze mną widzieć.

- Rozgośćcie się, a ja poszukam Justina. - Uśmiechnęłam się do nich ostatni raz i ruszyłam w głąb domu.

Na dole nigdzie go nie było, jedynym miejscem w jakim mógł przebywać to albo nasza sypialnia, albo pokój Emily. Ruszyłam po schodach na górę. Głosy wszystkich zgromadzonych troszkę ucichły dając mi chwile wytchnienia. Najpierw otworzyłam drzwi prowadzące do naszej sypialni, lecz nikogo tam nie zastałam. Ostatnim wyjściem był pokoik Em. Powoli rozszerzyłam drzwiczki. Justin stał na środku pokoju bujając na rękach maluszka, który lekko skomlał.

- No już, cichutko, wiem że tata cie nie nakarmi, ale zawsze może rozśmieszyć - Uśmiechnął się słodko do dziecka które wymachiwało rączkami na wszystkie strony.

- Do akcji wkracza w takich sytuacjach mama - Weszłam do pokoju, udając superbohatera.

- No zobacz kto przyszedł - Chłopak zwrócił się do dziewczynki która na mój widok uśmiechnęła się lekko.

- Chyba jest głodna

- A mi się raczej wydaje że trzeba jej zmienić pieluszkę- Uśmiechałam sie do Jusa, odbierając od niego małą.

Położyłam ją na specjalnym stoliku i zmieniłam pieluchę.

- Nawet nie wiesz jak ja sie ciesze że cie mam, nie wiem co bym zrobił - Pocałował mnie w szyje oplatając rękami od tyłu.

- Dopełniamy się wzajemnie tworząc rodziców idealnych - Zaśmiałam się lekko, podnosząc malucha.

- No moja, kochana - Pocałowałam Emily w policzek wywołując wielki uśmiech na jej słodkiej twarzyczce.

- Muszę ją komuś pokazać

- Komu ?

- Chris i moi przyjaciele przyjechali

- Czyli jednak Chri s się zjawił

- Yhmm - Przytaknęłam i otwierając drzwi zeszłam na dół.

Wzrokiem odszukałam trójkę chłopaków którzy już pałaszowali różne dania. Podeszłam do jednego z nich, mianowicie Chrisa.

- Chris - Tyrpnęłam go lekko w ramie. Odwrócił się w moją stronę.

- Poznaj moją córeczkę, Emily - Uśmiechnęłam sie do niego.

Natomiast on przez chwile wlepiał wzrok w roześmiane dziecko.

- Jest strasznie do ciebie podobna - Wreszcie powiedział dotykając malutkiej rączki dziewczynki.

Bez słowa dałam mu ją na ręce.

- A jak ją upuszczę - Spanikowałam patrząc na mnie.

- Oj nie marudź, tylko trzymaj, bo to może być jedyna okazja, rzadko komu daje mojego skarba - Zachichotałam lekko.

Po chwili do nas podeszli Jacob z Kevinem, jak i Justin.

- Gratuluje stary - Christian zagadał do Biebera.

- Dzięki - Objął mnie w pasie.

Cały czas obserwowałam Chrisa który był tak bardzo zafascynowany maluszkiem że nie zwracał na nikogo więcej uwagi.

- Ej, chłopaki jak myślicie, jak ten szkrab dorośnie to dorówna urodzie mamie ? - Zapytał po chwili.

- Hrhmm- Odchrząknął Jus.

- Oo, przepraszam, nie chciałem - uśmiechnął sie niewinnie.

- No ja myślę.. - Nagle Kevinowi zadzwonił telefon.

- Przepraszam was na chwile.- Odszedł od nas odbierając połączenie.

Chwile to na pewno nie trwało.

- Mamy wielki, wielki problem...

2 komentarze:

  1. Mamy wielki, wielki problem
    - puenta :o
    no tego to się nie spodziewałam
    :) :) :)

    Mam nadzieje że nic się złego nie stanie

    no nic nie moge doczekać się nexta :****

    Anana
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze staram sie pisać jak najszybciej to możliwe <33 ;3

      Usuń