- Co się stało ?
- Znajomy z innego gangu poinformował mnie że jeżeli nie chcesz żeby policja zakłóciła ci przyjęcie to my musimy spadać.
- Co ?! Jaki kurwa gang ?! -Krzyknął Justin, na szczęście nikt go nie usłyszał zważając na wielki szum w całym domu.
- Spokojnie, wszystko ci później wytłumaczę - Spojrzałam na niego.
- Mam nadzieje że sie jeszcze kiedyś spotkamy - Odezwałam sie w ich stronę, każdego przytulając, oczywiście przy okazji także zabierając Emily z rąk zawiedzionego Chrisa.
Strasznie chciałabym się z nimi jeszcze kiedyś zobaczyć, normalnie porozmawiać, ale wie, że może to nigdy nie nastąpić, mogę nie zdążyć. Jedna łezka zakręciła mi się w oku na wspomnieniu o chorobie. Potrząsnęłam głową chcąc znowu zostawić sprawę w koncie. Pożegnałam sie z chłopakami, którzy od razu wyszli z domu.
- Co to miało znaczyć ?- Justin odwrócił mnie w swoją stronę.
- Powiedziałam że wszystko ci wytłumaczę, ale poczekajmy z tym do końca przyjęcia. - Poprosiłam lekko się uśmiechając.
Przytaknął tylko i zaprowadził mnie do jadalni w której każdy już zajmował swoje miejsce. Uśmiechnęłam się do nich serdecznie, co odwzajemnili. Usadowiłam Ems na foteliku dla dzieci, a następnie sama usiadłam na wolnym krześle obok Justina. Wszyscy zaczęli spożywać ciepłe dania które były przygotowane na stole. Gotowałyśmy je razem z moją mamą jak i mamą Jusa. Atmosfera w pokoju była bardzo miła, każdy się śmiał, rozmawiał.
-O mój boże, Luna ! - Krzyknęła moja mama, na co wszyscy goście spojrzeli w moją stronę.
Spojrzałam zdezorientowana w dół. Całą moja bluzka, obrus i wszystko co się wokół znajdowało było we krwi, mojej krwi. Szybko wzięłam serwetkę i przyłożyłam ją sobie do nosa z którego właśnie wypływała czerwona ciecz. Bieber patrzył na mnie jak osłupiały nie wiedział co ma robić. Nie mogłam dłużej siedzieć tam i straszyć gości. Wyszłam szybkim tempem z pokoju wchodząc do łazienki. Gdy się tylko zobaczyłam o mało co nie zwymiotowałam, wszędzie byłą krew. Usiadłam na klapie od ubikacji i przechyliłam głowę w tył. Czekałam aż to się skończy lecz z każdą chwilą było tego więcej.
- Lu, otwórz - Odezwał się Justin zza zamkniętych drzwi.
- Odejdź - Powiedziałam cicho mocniej dociskając wacik do nosa.
Słyszałam jak oparł się i zjechał po drzwiach. Po dziesięciu minutach w końcu krwawienie ustało. Gdy tylko wstałam z miejsca zakręciło mi się w głowie przez co upadłam na zimne kafelki.
- Luna nic ci nie jest ?- Odezwał się od razu Jus.
Nie odzywałam się przez chwile, po prostu nie mogłam, tak jakby odebrało mi zdolność do wypowiedzenia najmniejszego słówka. Biebs walił pięściami i nogami w drzwi, dopiero po paru minutach doszłam do siebie, podnosząc się z ziemi. Trzymając się z obolałą głowę otworzyłam drzwi.
- Kotku, nic ci nie jest ?! - Justin od razu uwięził mnie w ciasnym uścisku.
- W porządku - Wychrypiałam przymrużając oczy.
- Nie wyglądasz jakby było w porządku - Patrzył na mnie cały czas podtrzymując opiekuńczo.
- Chcę sie położyć - Pomógł mi dojść do łóżka, położył mnie na nim i przykrył grubą kołdrą.
- Mam zostać przy tobie ? - Zapytał z troską w głosie.
- Nie, idź do gości i przeproś ich
- Dobrze - Powiedział całując mnie w czoło.
Zgasił światło, zamknął drzwi i poszedł na dół. Zamknęłam oczy, od razu zmorzył mnie sen...
***OCZAMI JUSTINA***
*** 31 GRUDNIA***
Wszędzie śnieg, piękne krajobrazy, dużo alkoholu, piękna sala taneczna i ona, jedyna kobieta z którą chciałbym spędzić każdą chwile mojego życia.
- 10,9,8.. - Wszyscy zaczęli odliczać patrząc w piękne gwiaździste niebo.
- 3,2,1.. Szczęśliwego nowego roku ! - Nad nami rozbłysło tysiąc różnokolorowych fajerwerków przyjmujących rożne kształty.
Każdy wziął łyk swojego szampana.
- Chcę spędzić wszystkie sylwestry z tobą, kochanie - Szepnąłem Lunie na ucho.
- Ja też - Odezwała się odwracając sie do mnie przodem.
- Kocham Cię - Pocałowała mnie czule w usta, odwzajemniłem to dodając więcej namiętności.
Sztuczne ognie zabłysły ostatni raz na niebie kończąc swój pokaz. Każdy rozszedł sie w swoją stronę, ale nie my, mu nadal trwaliśmy w pocałunku który wyrażał nasze wszystkie uczucia.
-Chodźmy do środka, bo chłodno się robi - Odezwała się Luna przerywając pocałunek aż trzęsąc się z zimna.
Uśmiechnąłem się i biorąc ją pod swoje ramię zacząłem iść w kierunku wejścia do środka. Na sylwestra postanowiliśmy pojechać gdzieś razem, tylko we dwójkę. Wybraliśmy nieco oddalone miejsce od naszego miasta, a mianowicie niewielki zamek który był otwierany tylko na jakieś imprezy. Wynajęliśmy dla siebie pokój. Gdybyśmy już czui się zmęczeni od całonocnej zabawy możemy spokojnie odpocząć w nim. Przetańczyliśmy całą noc, gdzieś tak dopiero po szóstej nad ranem udaliśmy sie od pokoju.
- Naprawdę chce ci się spać, bo mi nie bardzo.. - Zagadała Lu uwodzicielskim tonem.
- Kusisz, kotku - Wychrypiałem kładąc ręce na jej biodrach.
- Pokaż jak bardzo...
" Kusisz, kotku
OdpowiedzUsuń-pokaż jak bardzo..."
i od razu temeratura wzrosła do maxa *.*
Kocham To *.* *.* *. <3<3<3<3
Weny kochana <3
Anana
;3 Dziękuje <33
UsuńŚwietny blog
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :http://justinbieberpewnadziewczyna.blog.onet.pl/
Dopiero zaczynam :-)
Jeżeli ktoś chciałby wypromować swojego bloga to niech napisze to w zakładce SPAM ;)
UsuńCudenko! Kiedy następny? Jak coś to pisz : ask.fm/domino2902 lub gg: 38772907
OdpowiedzUsuńjeju, ale świetny! ;3. CZEKAM NA NOWY ROZDZIAŁ A WOLNEJ CHWILI ZAPRASZAM DO MNIE :) http://prawdziwamiloscnieznagranic.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń