- Jestem chora. - Spojrzałam najpierw na mame, następnie na tate który po moich słowach schował twarz w dłonie.
- Proszę, tylko nie mów mi że..
- Tak - wyszeptałam spuszczając wzrok.
Ojciec gwałtownie wstał z kanapy i wyszedł z pokoju. Moja matka siedziała w bezruchu patrząc na mnie, w jej oczach nie mieściły się już łzy które po chwili spłynęły po jej bladych policzkach.
- Luna... - Wyjąkała Sarah mocno mnie przytulając.
Wtuliłam się w nią, czułam jak moja koszulka staje się mokra zarówno od moich i jej łez. Do naszego uścisku dołączyła po chwili także Anne wręcz dławiąc się łzami. Nienawidziłam gdy moja rodzina była taka smutna, w dodatku przeze mnie. Teraz na pewno przed długi okres czasu uśmiech nie pojawi się na ich twarzach.
***TRZY MIESIĄCE PÓŹNIEJ***
Obudziłam się czując lekki pocałunek na moim policzku. Uśmiechnęłam się lekko i otworzyłam zaspane oczy.
- Witaj Księżniczko - Widok szczęśliwego Jusa był czymś wspaniałym.
- Hej - lekko ziewnęłam.
- Wyspana ? - Spytał z ogromnym uśmiechem.
- Tak, a co ty dzisiaj taki szczęśliwy ? - Zapytałam wstając z wygodnego łóżka.
- Mam swoje powody - Zaśmiał się cicho.
- Dobrzee - biorąc czystą bieliznę ruszyłam do łazienki.
Poranny prysznic orzeźwił moje zmęczone, blade ciało. Wysuszyłam włosy, ubrałam się i zeszłam na dół gdzie czekała już na mnie moja rodzina. Emily siedziała na specjalnym krzesełku dla dzieci, a Jus zaczął ją karmić moim mlekiem w butelce. Z racji tego że jestem chora uznałam że nie będę karmić piersią.
- Justin, trzeba zapraszać gości na chrzciny. - Odezwałam się wyciągając składniki na kanapki.
- Wiem, kogo wybieramy za chrzestnych ?
- Wiesz...myślałam nad tym i bardzo bym chciała żeby ojcem chrzestnym był.. Chris
- Kto ?
- Chris, chodziłeś z nim do podstawówki
- Skąd ty go znasz ? - Oderwał wzrok od Ems i spojrzał na mnie.
Nie mogłam mu powiedzieć prawdy, musiałam coś wymyślić.
- Poznaliśmy się..kiedyś - zaśmiałam się nerwowo.
- W sumie..dawno go nie widziałem, a masz do niego kontakt ?
- Gdzieś mam
- To dzwoń - przytaknęłam i zostawiając na stole uszykowane kanapki ruszyłam na górę.
Chwyciłam telefon i zaczęłam przeglądać kontakty, nie byłam do końca pewna czy mam jego numer. Na szczęście znalazłam go i bez zastanowienia nacisnęłam zieloną słuchawkę. Pierwszy sygnał, drugi..
- Halo ? - Usłyszałam jego zachrypnięty głos za którym bardzo tęskniłam.
- Hej.. - Zaczęłam nieśmiało.
- Kto mówi ? - Nabrał poważny ton głosu.
- Nie poznajesz ? - Zaśmiałam się delikatnie.
-...Luna ? - Zamilkł na chwile.
- Yhm
- O mój boże, Lu to naprawdę ty ?! - Wydarł się do słuchawki na co zachichotałam.
- Noo.
- Ale się za tobą stęskniłem.
- Ja też
- Coś się stało ? - Zapytał po chwili.
- Tak, mam do ciebie prośbę..
- Słucham.
- Zrobiłbyś mi tą przyjemność i został chrzestnym Emily ?..
-------------------------------
Przepraszam że rozdział jest taki beznadziejny ale szczerze mówiąc straciłam chęci na pisanie go, oczywiście napisze go do końca ale rozdziały nie będą zbyt ciekawe. Skończyły mi się już pomysły na to opowiadanie ale za to zaczęłam pisać kolejna, według mnie o wiele ciekawsze opowiadanie, jakby ktoś chciał zacząć czytać to zapraszam TUTAJ dopiero są bohaterowie, prolog i rozdział 1 ;) Także zapraszam i DO NASTĘPNEGO !! <3
świetny jak zwykle każdy rozdział jest ciekawy ;)
OdpowiedzUsuńDziękuje, naprawdę <33
Usuń