poniedziałek, 14 października 2013

Rozdział 48 ''Na co chora ?''

Przez chwile się nie ruszał lecz po chwili usłyszałam głośny trzask drzwi.

***OCZAMI JUSTINA***

Popatrzyłem na nią zdziwiony, nie chciałem się dłużej kłócić więc dla świętego spokoju wyszedłem z sali. Wsiadłem do windy, następnie opuściłem budynek. Odpaliłem silnik samochodu i ruszyłem odebrać moją córkę. Chwile potem byłem już na miejscu. Zapukałem w duże drewniane drzwi. Usłyszałem kroki, następnie drobna postać w drzwiach.

- Justin - uśmiechnęła się matka Luny.

- Przyszedłem po Emily - powiedziałem prosto z mostu robiąc krok w przód.

 Zdziwiło ją to ale bez słowa oddaliła się ode mnie. Poczekałem, aż zobaczyłem małą dziewczynkę. Uśmiechnąłem się i ostrożnie odebrałem maluszka z rąk kobiety.

- Czy coś się stało ? - Zapytała.

- Nie.. Nic się nie stało - słabo się uśmiechnąłem i wyszedłem z domu.

 Otwierając tylne drzwi, bezpiecznie umieściłem dziecko w foteliku. Sam po chwili wsiadłem za kierownicą i ruszyłem w przeciwną stronę. Wjechałem na podjazd, wyłączyłem samochód. Wziąłem dziewczynkę na ręce i ruszyłem w stronę drzwi. Tym razem bez pukania wszedłem do środka.

- O, Justin, co ty tu robisz ? - Zapytała Pattie wycierając mokre ręce w szmatkę.

- Muszę pogadać - powiedziałem poważnie.

 Kobieta od razu mnie zrozumiała i kończąc czynność którą dotychczas robiła usiadł naprzeciwko mnie.

- Słucham. - Westchnąłem, usadowiłem się wygodnie na kanapie i zacząłem opowiadać.

- Luna....jest chora, i to poważnie, bardzo poważnie.. - Przerwałem przymykając lekko powieki nie dając łzą wyjść na zewnątrz.

Moja matka natomiast otworzyła szeroko oczy.

- Na co chora ?

- ...nieważne, ważne jest to że ona nie chce się leczyć, a bez tego...umrze. - Spuściłem wzrok czując że już nie powstrzymam kilku stróżek wody płynących po moich policzkach.

 Kobieta wstała z miejsca, podeszła do mnie i po prostu przytuliła. W tamtym momencie właśnie tego potrzebowałem najbardziej. Gdy już się trochę uspokoiłem zacząłem dalej mówić.

- Ja nie chce żeby ona przestała się leczyć, ale ona uważa że zostając w szpitalu marnuje swój czas..

- Justin, ona ma racje, nigdy nie wiadomo co może się wydarzyć. Chcesz żeby cały czas przebywała z dala bliskich, żeby zmarnowała ostatnie chwile ? - Popatrzyła mi w oczy.

- Oczywiście że nie, ale...może leczenie coś da, ja nie chce jej stracić - Kolejne łzy spływały.

- Wiem synku - Pattie wycierała każdą krople pojawiającą się.

- Nikt tego nie chce, ale widocznie tak musiało być, musicie wykorzystać ten czas który wam pozostał. - Położyła dłoń na moim ramieniu.

Dziecko zaczęło płakać, Patricia dopiero wtedy zwróciła na nie uwagę.

- Musisz być silny, musisz dać rade, musisz jeszcze wychować Emily. -Pogładziła delikatny policzek maluszka.

Wstałem z kanapy i zacząłem kołysać się by uspokoić Em.

- Wiem, boję się że nie dam rady - spojrzałem na matkę.

- Nie możesz tak mówić, wszystko będzie dobrze. Co ma być to będzie...

- Mógłbym ją tu zostawić, padam na twarz a nie ma się kto nią zająć. - Spytałem lekko ziewając.

- Pewnie, jedź odpocznij. - Podziękowałem jej i ruszyłem w drogę do mojego domu.

 Przejechałem przez mały lasek, aż w końcu zatrzymałem się. Otworzyłem drzwi, ściągnąłem buty i od razu pomknąłem do sypialni. Położyłem się na łóżku, wziąłem telefon do ręki i zacząłem pisać smsa

Przyjadę jutro.

Wybrałem numer Luny i wysłałem. Chwile potem zasnąłem..

***OCZAMI LUNY***

No i zostałam sama, świetnie. Wyłożyłam się wygodnie na łóżku i zaczęłam oglądać jakiś denny program który puszczali w małym telewizorku. Chwile potem wcisnęłam mały guzik koło łóżka, a zaraz potem w sali pojawiła się pielęgniarka.

- W czymś pomóc ? - Zapytała z ogromnym uśmiechem.

- Proszę wezwać doktora Browna - Odezwałam się, wyszła z pokoju, a na jej miejscu stanął Anthony.

- Stało się coś ? - Usiadł na krawędzi mojego łóżka.

- Chce się wypisać...
*******************
SŁUCHALIŚCIE JUŻ PIOSENKI ALL THAT MATTERS ? Jeżeli nie to macie linka http://www.youtube.com/watch?v=zrzSHLmChfg . Zajebista jest ta piosenka :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz