czwartek, 10 października 2013

Rozdział 46 ''Nie zostawisz, obiecuje...''

-Mama...- Wyszeptała.

Otworzyłem szeroko oczy. Moja reakcja jej nie pomogła, po chwili zaczęła panikować wymachując przy tym telefonem.

- Uspokój się...odbierz - Chwyciłem ją za ramiona chcąc żeby się uspokoiła.

Popatrzyła mi w oczy.

- Boję się...

- Czego ?

- ....Nie wiem- Szeptała.

- Odbierz - Ponagliłem ją słysząc że dzwonek telefonu nadal dzwoni.

Przygryzła wargę i niepewnie przejechała palcem po ekranie.

***OCZAMI LUNY***

No i co tu robić ?! Kurwa, nie ma innej opcji..

- Halo...- Odezwałam się jako pierwsza.

- Boże, córciu co się stało ?! - Wydarła się do słuchawki.

- Spokojnie, wszystko...w porządku - Tak wiem, kłamałam...ale nie chce takiej rzeczy powiedzieć jej przez telefon.

- ....Nawet nie wiesz jak nam ulżyło - Szepnęła. Byłam pewna że w tamtym momencie płynęły jej łzy.

Czułam się okropnie że ją okłamałam, nie wyobrażałam sobie jej reakcje na wieść o chorobie.
- Mamuś, ja muszę kończyć bo...lekarz mnie wzywa, pa - Rozłączyłam się czując że nie wytrzymałabym. Policzki po chwili stały się mokre, Justin podszedł do mnie, zamykając mnie w uścisku.

- Nie dam rady...- Wybełkotałam.

- Dasz, my razem damy..

- Ale ty nie rozumiesz...

- To mi wytłumacz. - Popatrzył w moje oczy, nie wiedziałam czy lepiej mu powiedzieć, czy może siedzieć cicho.

Przez chwile nie odzywałam się.

- Oni drugiego razu nie zniosą..- Wydusiłam z siebie, on natomiast spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.

- Drugiego ? - Przytaknęłam.

Wyglądał jakby analizował wszystkie fakty, sporo mu to zajęło, bo dopiero po paru minutach rozszerzyły mu się źrenice, a jego głowa odwróciła się w moją stronę.

- Nie...

- Tak..

- Nie..

- Ta..

- Dlaczego mi nie powiedziałaś ? - Stał w bezruchu.

- A po co miałam ci mówić ? - Spuściłam wzrok.

- O mój boże, niewierze..- Chwycił się za głowę, przy okazji szarpiąc za włosy.

- To i tak już nie ma znaczenia. - Popatrzył na mnie.

- Nie ma znaczenia ?! - Jego głos wyrażał coś czego nie mogłem rozszyfrować, czy to był smutek, czy gniew..nie wiem.

- A czy to coś zmienia, byłam chora, zwyciężyła...i znowu przegrałam.

- Nie mów tak...wygramy to, rozumiesz ? Wtedy się udało to i teraz się uda - Przytulił mnie, całując czoło.

- Wszystko będzie dobrze, będziemy szczęśliwą rodziną, ja, ty i nasza córeczka...- Wtedy w mojej głowie zapaliła się czerwona lampeczka. Jak...umrę zostawię nie tylko Justina i rodziców, ale także moją córeczko, moją Emily.

- Jus, ja nie chce was zostawiać - Kolejna fala łez..

- Nie zostawisz, obiecuje....obiecuje...

********************************

Hej :) Wczoraj, albo przedwczoraj, bardzo miło mnie zaskoczyliście, ponieważ bardzo dużo było w tym dniu wyświetleń, ale niestety żadnego komentarza :( Bardzo się ciesze z tych wszystkich wyświetleń, ale żadna osoba nie napisała choćby jednego słówka... Także jeżeli byście mogli, zostawić po sobie nawet najmniejszy ślad to byłabym bardzo bardzo wdzięczna :) To motywuje mnie także do pracy i daje świadomość ile osób to czyta. To tyle, także DO NASTĘPNEGO <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz