czwartek, 19 września 2013

Rozdział 40 ''Justin, nic nie widzę...''

Po chwili wzięła mnie za rękę i prowadziła do sypialni.

Obudziłem się czując że obok mnie nie ma Luny. Przetarłem zmęczone oczy i leniwie się przeciągnąłem. Wstałem z łóżka i wyciągając świeże ubrania udałem się do łazienki. Poranny prysznic orzeźwił moje ciało. Ubrany udałem się na dół. Lu stała przy kuchence smażąc jajecznice. Piękny zapach unosił się po całej kuchni.

- Dzień dobry, kochanie - Ucałowałem ją w policzek, wyciągnąłem szklankę z szafki i nalałem do niej soku pomarańczowego

- Dzień dobry - Powiedziała słabym głosem.

- Co się stało ? - Popatrzyłem na nią. Odwróciła się do mnie przodem, byłą strasznie blada.

- Nic, po prostu źle się dzisiaj czuje - Wymusiła lekki uśmiech.

Zauważyłem że kurczowo trzymała się blatu. Wstałem z krzesła i podszedłem do niej

- Na pewno ? - Chwyciłem delikatnie jej podbródek patrząc w jej podkrążone oczy.

- Na pewno - Wyrwała się z uścisku i wróciła do gotowania.

Nie chcąc dalej drążyć tematu poszedłem do salonu. Usiadłem na kanapie i włączyłem telewizor. Nie minęło nawet pięć minut gdy usłyszałem głośny huk. Pobiegłem w miejsce z którego dochodził. Cała jajecznica wylądowała na podłodze, A dziewczyna ledwo trzymała się na nogach. Chwyciłem ją, pilnując żeby nie upadła

- Justin, nic nie widzę - Szepnęła wpatrując się tępo w przestrzeń. Pomogłem jej usiąść na krześle. Wyciągnąłem telefon.

- Ann, przyjedz, musisz zająć się Emily - Zanim zdążyła coś powiedzieć, rozłączyłem się.

Wziąłem już ledwo przytomną Lunę na ręce i przeniosłem bezpiecznie do samochodu. Usiadłem na miejscu kierowcy, a gdy zobaczyłem że niedaleko nas parkuje znane mi auto, ruszyłem z piskiem opon. Jechałem tak szybko że niekiedy bałem się że spowoduje wypadek. Przez całą drogę już się do mnie nie odezwała, przez co przestraszyłem się jeszcze bardziej. Znowu szpital, znowu lekarze i to znowu ona musi tu trafić, dlaczego nie ja ? dlaczego... Zawieźli ją na noszach do pierwszej lepszej sali. Pierwszy raz nie musiałem długo czekać na lekarza, ponieważ już po chwili wyszedł z pokoju.

- Co się dzieje ? - Zapytałem próbując powstrzymać przyśpieszony oddech.

- Czeka ją mnóstwo badań, ale proszę być dobrej myśli i cierpliwie czekać - Powiedział i po chwili zniknął za rogiem.

Opadłem na krzesło na którym musiałem spędzić sporo czasu.

Wszystko tak szybko się dzieje, wydarzenie za wydarzeniem, nie ma czasu odetchnąć i choć na chwile zatrzymać się w miejscu, zapomnieć o całym świecie i żyć tą jedną chwilą. Kiedyś to było takie proste, żyłeś bez żadnych problemów, nic cie nie obchodziło, a teraz ? Kłopot za kłopotem. Tych pięknych chwil cały czas brakuje, a ty nic na to nie poradzisz...

Nawet nie zauważyłem jak obok mnie usiadł ten sam lekarz z którym rozmawiałem.

- Przeprowadziliśmy poszczególne badania...
**************************
Tak wiem wiem, krótki :( Przepraszam ale obiecuje że następny będzie o wiele dłuższy :) Dodaje dzisiaj bo... chcę :) W sobotę jeżeli mi się uda to też pojawi się rozdział, ale tego to dokładnie nie wiem :) To tyle, także DO NASTĘPNEGO <3

3 komentarze: