poniedziałek, 23 września 2013

Rozdział 41 ''Luna, to ty ?'

- Przeprowadziliśmy poszczególne badania, i nic nie wykryliśmy. Sądzimy że pani Kunis po prostu poczuła się słabo i straciła przytomność także proszę się nie martwić - Uśmiechnął się, a ja na jego słowa odetchnąłem z ulgą a ogromny kamień spadł mi z serca.

Podziękowałem lekarzowi i udałem się do Luny. Czekała na mnie z niewyraźnym wyrazem twarzy.

- Ale mi stracha napędziłaś - Usiadłem na skraju łóżka.

Ta tylko słabo się uśmiechnęła i delikatnie chwyciła moją dłoń.

- Przyprowadź doktora - Przytaknąłem i  po chwili wróciłem z Panem Brownem.

- Skoro to tylko osłabienie to mogę wyjść ze szpitala ? - Zapytała wpatrując się w mężczyznę.

- Tak, nie widzę najmniejszego problemu - Zaczął pisać coś w notesiku który trzymał w ręce, wyrwał kartkę i podarował ją Lu.

Pół godziny potem byliśmy już w domu.

Od razu po przekroczeniu progu przywitała nas zmartwiona Anne.

- No nareszcie jesteście, gdzie byliście, co się stało ? - Obrzuciła nas masą pytań.

- Spokojnie, to nic poważnego - Uśmiechnąłem się i zabrałem z rąk kobiety dziecko które trzymała.

- Dziękuje że przyjechałaś i przepraszam za kłopot - Odezwałem się.

- Ale to żaden problem tylko okropnie się martwiłam - Porozmawialiśmy jeszcze chwile aż An musiała jechać.

Luna postanowiła sie położyć więc zostałem sam z moją małą księżniczką.

- Co tak się na mnie patrzysz ? - Uśmiechnąłem się do dziewczynki która otworzyła szeroko swoje piękne czekoladowe oczka.

- Wiesz że cię kocham ? Twoją mamusie też kocham jesteście dla mnie najważniejsze - Rozmawiałem z Emily w duchu myśląc że choć trochę z tego rozumie. To dziwne, ale wiedziałem w jej oczach coś niezwykłego, magicznego.

- Myślę że ty też kochasz tatusia...

- Nie tylko ona - Luna przytuliła się do mnie od tyłu.

*** 4 DNI PÓŹNIEJ ***

*** OCZAMI LUNY ***

Dzisiaj odbywają się urodziny moje ojca, na które ja i Justin jesteśmy zaproszeni. Będzie cała moja rodzina także troszkę się denerwuje, nie tym że dawno ich nie widziałam ale bardziej tym że oni jeszcze nigdy nie widzieli Justina. Po ostatniej wizycie w szpitalu dzień w dzień bolała mnie głowa, niekiedy ból był lekki a niekiedy odbierał mi zdolność swobodnego poruszania się. Ignorowałam go lecz z każdym następnym dniem jest coraz gorzej.

A wracając do dzisiejszej imprezy to odbywa się ona za dwie godziny. Wzięty prysznic, nałożony makijaż, ubrany strój i byłam gotowa. Justin uparł się że ubierze koszulkę i jeansy, chociaż wolałam żeby ubrał bardziej elegancki strój. Emily ubrana była w malutką jasną sukieneczkę która była troszkę na nią za duża. Wyszykowani wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy w stronę domu moich rodziców. Cały podjazd był zajęty, także musieliśmy zaparkować troszkę dalej. Wzięłam nosidełko z tylnego siedzenia i biorąc Justina za rękę ruszyłam w stronę budynku. Od razu po przekroczeniu progu rzuciła mi się w oczy ilość zgromadzonych. Cały dom był wypełniony krewnymi ze wszystkich stron świata, w końcu tylko jeden raz ma się 49 lat. Zauważyłam stojącego mojego tatę, mamę, babcie i chyba mojego wujka z Atlanty. Nie pewnym krokiem podeszłam do nich.

- Oo, córeczko, jesteście - Mój tata odłożył kieliszek z szampanem i przytulił mnie.

- Luna, to ty ? Skarbie jak ty wyrosłaś - Moja babcia nie mogła uwierzyć własnym oczom.

- A co to za dziecko ? Kim jest ten uroczy młodzieniec ? - Zasypała mnie dużą ilością pytań.

- To może po kolei - Uśmiechnęłam się

- To jest Justin mój chłopak - Wskazałam na Biebera. Ten tylko się ukłonił i podał rękę mojej babci przy okazji ją całując.

- A to jest.... moja córeczka - Powiedziałam troszkę ciszej.

- Kto ? - Marie ( Moja babcia ) nadstawiła ucho.

- Moja córka - Powiedziałam już nieco głośniej. Babcia rozszerzyła oczy i zastygła jakby w miejscu...
************************************
Bardzo nudnyyyyyyy, ale na wielką bombę musicie poczekać :) DO NASTĘPNEGO I DZIĘKUJE ZA TYLE WYŚWIETLEŃ <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz