sobota, 7 września 2013

Rozdział 35 ''Mam córkę''

- Mam córkę - Szepnął patrząc prosto w moje oczy.

- Wiem, ja też - Wywróciłam oczami i jeszcze  raz spojrzałam na malutką dziewczynkę przypiętą do różnych urządzeń.

Byłą taka bezbronna i słodka. Tak szczęśliwego człowieka jakim był teraz Justin nigdy nie widziałam.

- Przepraszam, czy państwo są rodzicami tego maluszka ? - Zapytała wysoka brunetka w stroju pielęgniarki

- Tak, to my - Powiedział dumny Jus, wypinając pierś do przodu.

- Jeżeli chcecie możecie do niej wejść. - Wskazała na pokój za szybą.

Przytakując udaliśmy się do drzwi. Oczywiście Bieber pierwszy się pchał żeby zobaczyć Emily. W inkubatorze były z każdej strony jedna dziura. Powoli włożyłam do niej  dłoń i delikatnie chwyciłam malutką rączkę śpiącego dziecka. Pokochałam ją od pierwszego wejrzenia i do ostatniego będę kochać. Właśnie od godziny zostałam matką, to jest po prostu niesamowite. Emily przyszła na świat 17.06.13r. Gdy robiłam się już troszkę sena, poprosiłam Justina żeby odwiózł mnie do mojej sali, ale on stwierdził że pobędzie jeszcze z córką i zaraz do mnie przyjdzie. Cóż, nie miałam innego wyjścia, więc wyjechałam z sali, ostatni raz jeszcze spojrzałam przez szybę. Widok był po prostu uroczy. Biebs pochylał się nad inkubatorem mówiąc coś pod nosem i uśmiechając się od ucha do ucha. W pokoju położyłam się wygodnie na łóżku i rozmyślałam. Czyli teraz córeczka będzie najważniejsza ? Oczywiście nie mam mu tego za złe, wręcz przeciwnie. Po prostu ja też potrzebuje trochę zainteresowania i miłości. Zamknęłam oczy i zasnąłem. Niestety nie spałam długo ponieważ do sali weszła pielęgniarka

- Przepraszam że obudziłam, ale teraz jest pora karmienia - Nawet nie zauważyłam jak kobieta trzymała na rękach noworodka. Podeszła bliżej i położyła mi ją na rękach.

- Ale co ja mam teraz zrobić ? - Nie miałam pojęcia jak mam się w tej sytuacji zachować.

Pielęgniarka wytłumaczyła mi po kolei wszystko. Cały czas się bałam że mogę zrobić malutkiej krzywdę, że przez jeden nie właściwy ruch jej może się coś stać. Gdy byłam gotowa, wyciągnęłam ze stanika jedną pierś, przyłożyłam główkę małej, a ona powolutku zaczęła ssać. Powiem szczerze że to uczucie było... dziwne. Nie da się tego opisać. Oczywiście w połowie karmienia do sali wszedł Justin. troszeczkę się przy nim krępowałam, ale przecież to normalne. Gapił się na mnie cały czas, ani na chwilę nie oderwał  wzroku. A za to ja zerkałam na Em która wlepiała swoje malutkie oczka we mnie, były takie same jak Justina, takie piękne, magiczne. Założę się że jak trochę podrośnie będzie taka sama jak jej tatuś. Karmienie się skończyło, lekarz poinformował że mała musi jeszcze zostać parę dni w szpitalu.

***OCZAMI JUSTINA***

O mój boże, ja mam córkę. To jest najwspanialsze co mnie w życiu spotkało. Po prostu oszalałem na jej punkcie. Gdy ją pierwszy raz zobaczyłem...nie da się tego opisać. Od razu po tym jak się urodziła, obdzwoniłem wszystkich znajomych i rodzinę. Rodzice Luny powiedzieli że będą z samego rana, tak samo jaki i moja mama. Nie chciałem się z moją córeczką rozstawać nawet na krok, swoimi oczami hipnotyzowała jak jej mama. Obie są najpiękniejszymi i najważniejszymi kobietami w moim życiu. Pod wieczór Luna karmiła małą, wpatrywałem się temu z zapartym tchem. Tak pięknej sceny jeszcze nigdy nie widziałem, to coś niesamowitego. Widziałem że Lu już była zmęczona, dlatego wziąłem dziewczynkę i zaniosłem do pokoju w którym musiała spędzić parę dni. Położyłem się koło mojej dziewczyny obejmując ją ramionami, zasnąłem. Ten dzień zapamiętam na zawsze...

- Justin, Justin obudź się - Ktoś tyrpał mnie, otworzyłem oczy i zauważyłem wszystkich, dosłownie.

Byli rodzice Luny, moja matka, Simon i Carmen, Matt, o dziwo sam i paru ludzi ze szkoły. Ledwo mieściliśmy się w sali.

- No nareszcie, budziłam cię od paru minut - Uśmiechnęła się radosna Luna

- Dobra, pogaduszki na bok lepiej pokażcie mi moją wnuczkę- Moja przyszła teściowa z tej ekscytacji nie mogła się już doczekać, podobnie jak wszyscy zgromadzeni.

***OCZAMI LUNY***

Usłyszałam głośny trzask drzwi, szybko zerwałam się z łóżka, a tam czekała na mnie cała gromada ludzi. Uśmiechnęłam się i po kolei z każdym się przywitałam

- O mój boże, Carmen jak ja cię dawno nie widziałam - Przytuliłam uśmiechniętą blondynkę.

- Tak, ja też, ale nie myślałam że się spotkamy na oddziale położniczym- Zaśmiałam się, a ona po chwili do mnie dołączyła

- Nie budzisz Justina ? - Zapytał Simo, a ja tylko przytaknęłam i lekko popchnęłam śpiącego szatyna.

- Jus, wstawaj - Szepnęłam mu do ucha, ale nie zareagował. Po paru próbach nareszcie się udało

- NO nareszcie, budziłam cię od paru minut. - Uśmiechnęłam się i z zaciekawieniem obserwowałam jego reakcje na widok tych wszystkich ludzi.

- Dobra, pogaduszki na bok lepiej pokażcie mi moją wnuczkę - Odezwała się moja mama która aż podskakiwała z radości. Wszyscy udaliśmy się do miejsca w którym leżała moja księżniczka...
*********************
Hej ludziska :) Dzisiaj dodam 2 rozdziały, ponieważ obiecałam to komuś kto przez to nie daje mi żyć :) Myślę że się podoba , KOMENTUJCIE !!!! <3
A OTO MALUTKA EMILY :)
Kocyk, Niemowle, Żółty

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz