wtorek, 27 sierpnia 2013

Rozdział 31 ''Ten dupek nie był ciebie wart''

-Wróciłam...- Szepnęłam i zarówno na mojej jak i na ich twarzach zagościł szczery uśmiech.

Znowu poczułam tą przyjemną rodzinną atmosferę. Usiedliśmy jak za dawnych czasów przed kominkiem i cieszyliśmy się swoim towarzystwem, bez żadnych pytań, bez żadnych odpowiedzi, po prostu. Biłam się z myślami czy wyznać że mam jeszcze jedną niespodziankę przez którą wszystko sie pokomplikowało. Bałam się że zareagują negatywnie a wtedy naprawdę nie będę wiedziała co ze sobą zrobić. Postanowiłam poczekać jeszcze, wystarczyło im wiadomości, jak na jeden dzień. Robiłam się senna, także pożegnałam się i ruszyłam do mojego dawnego pokoju. Powoli przekroczyłam próg, a moim oczom ukazał się mały pokoik w którym przeżyłam siedemnaście lat mojego życia. Wszystkie wspomnienia uwiecznione na zdjęciach oraz różne pamiątki były w stanie nienaruszonym.

Wszystko pozostawione tak jak było. Zdjęłam spodnie , przebrałam się w troszeczkę za dużą koszulkę i położyłam się na mięciutkim łóżku. Wiem że w najbliższym czasie będzie ciężko, ale jestem pewna że dam rade , muszę. Przeżyłam wiele kryzysowych sytuacji i zawsze wychodziłam z nich cało, teraz będzie podobnie. Nigdy, prze nigdy nie sądziłam że zostanę matką w wieku nastu lat i do tego zostanę z tym wszystkim po części sama. Kilka łez wydostało się na zewnątrz, szybko je ocierając zamknęłam oczy i odpłynęłam. Przez niezasłonięte okno dostały się promyki słońca które oświetlały moją twarz, niechętnie wygrzebałam się z łóżka i z ciuchami udałam się do łazienki. Poranny prysznic zmył wszystkie smutki spowodowane wczorajszymi wydarzeniami i przy okazji odświeżył umysł i dał energie na resztę dnia. Wyszykowana zeszłam na dół podążając za zapachem omletów. Weszłam do kuchni a wzrok wszystkich zgromadzonych automatycznie zwrócił sie na mnie.

- Czyli to nie był sen - Odezwała się moja mama, promiennie się uśmiechając.

Nic nie odpowiedziałam tylko zasiadłam na jednym z barowych krzeseł. Zjedliśmy śniadanie w ciszy co rzadko się zdarzało w naszym domu.

- Harry, będziemy musieli załatwić sprawy z grobem na cmentarzu

- Pojedziemy tam po południu, dobrze ?- Anne (moja mama) tylko przytaknęła i zajęła się zmywaniem naczyń.

Muszę przyznać że szybko się przyzwyczaili z myślą że znowu z nimi jestem.

- A co ty tu tak właściwie robisz ? - Zapytałam siostry która właśnie kończyła swoją kawę.

 Znacznie posmutniała jakby nie chciała odpowiadać na moje pytanie.

- Jeżeli nie chcesz, nie musisz mówić - Szybko dodałam.

-Nie, przecież to żadna tajemnica- Uśmiechnęła się smutno i cicho westchnęła.

- Rozwiodłam się - Po jej policzku spłynęła samotna.

Szybko przytuliłam ją.

- Zdradził mnie i kazał wynosić się z domu - Sarah rozpłakała się jeszcze bardziej i mocniej się do mnie wtuliła.

-Ciii, już dobrze - Gładziłam ją po włosach i delikatnie kołysałam na boki.

- Przepraszam - Uspokoiła się i otarła mokre policzki.

- W porządku, czasem trzeba się komuś wyżalić - Radziłam a sama robiłam odwrotnie.

- Ten dupek nie był ciebie wart - Dodałam i uśmiechnęłam sie zachęcająco.

- A może wybierzemy sie wszyscy razem na kolacje ?- Zaproponował mój tata chcąc zakończyć niezręczną cisze.

- Świetny pomysł - Klasnęłam w dłonie, każdy się ze mną zgodził.

Parę godzin później oficjalnie byłam zmartwychwstała. Dochodziła godzina 19, co oznaczało że trzeba było sie zacząć szykować na wyjście do restauracji. Założyłam odświętną sukienkę w której byłam chyba tylko jeden raz i czarne szpilki. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy. Na miejscu zasiedliśmy przy stoliku nieco oddalonym od reszty i czekaliśmy na kelnera. Gdy wreszcie się zjawił, mój ojciec zaczął składać zamówienie.

- I do tego poprosimy szampana...

- Dla mnie wodę - Przerwałam, ponieważ wiedziałam że nie mogę pić alkoholu.

 Rodzice obdarzyli mnie pytającym spojrzeniem ale nic nie powiedzieli. Kelner odszedł. Przez chwile panowała cisza, którą przerwała moja mama

-Dlaczego nie napijesz się z nami ?- No i jestem w kropce.

Albo im powiem teraz albo będę ukrywać coś co i tak prędzej czy później się wyda.

-Bo...- I właśnie w tym momencie zostały podane nasze dania, podziękowaliśmy i zaczęliśmy jeść.

- Więc? - Mama dalej drążyła temat. Teraz albo nigdy.

- Ponieważ kobiety w ciąży nie powinny pić...

***MIESIĄC PÓŹNIEJ***

***OCZAMI JUSTINA***

Minął miesiąc, jeden pieprzony miesiąc odkąd staram się przeprosić Lunę. Codziennie dzwoniłem po parę razy ale nie odbierała. Odwiedzałem ją w domu jej rodziców, nie wpuszczała mnie tak samo jak jej rodzina. Zdaje sobie sprawę że zachowałem się jak ostatni kretyn, ale po pierwsze : nie panowałem nad sobą, po drugie : każdy przecież zasługuje na drugą szanse. Co noc żałuje że nie mogę się do niej przytulić, odezwać się do niej, czy chociaż popatrzeć na nią. Skreśliła mnie za jeden głupi błąd.

Opowiedzieć wam co się wtedy wydarzyło ? Proszę bardzo. W ten dzień gdy Luna przyjechała dowiedziałem się że mój ojciec nie żyje, choć byliśmy zakłóceni i zawsze mieliśmy na pieńku to kochałem go. Gdy mama do mnie zadzwoniła z tą wiadomością czułem się jakby ktoś wbił mi nóż w samo serce. Wyobrażacie sobie nie pożegnać się z własnym tatą i do tego wspominać go jako tyrana? Było mi ciężko, a co pomogą zapomnieć o problemach? Kokaina. Tak, tego mi było trzeba, parę kresek i poczułem sie jak w niebie. Odprężyłem się, wygodnie ułożyłem na kanapie i oglądałem jakiś głupi serial. Wtedy usłyszałem huk zamykanych drzwi i ujrzałem ją, najważniejszą osobę w moim życiu. Rzuciła się w moje ramiona, odwzajemniłem uścisk. Dalej wiecie co się stało. Nie wiedziałem co mówię, nie wiedziałem co robię, kompletnie nic. Następnego dnia dopiero do mnie dotarło co zrobiłem. Tak szczerze to wtedy też uświadomiłem sobie że będę ojcem, strasznie ucieszyłem się na tą myśl, ale było już za późno. Lecz ja sie nie poddaje, póki jej tego nie wyjaśnię, nie odpuszczę. Pojechałem pod jej dom i dyskretnie udałem się na tyły. Tyle razy jej mówiłem żeby zamykała okno, nadal niczego się nie nauczyła. Chciałem się dostać tak jak zawsze, ale nigdzie nie było drabiny, no cóż. Podszedłem do rynny i z trudem zacząłem się po niej wspinać. Gdy już byłem na wysokości jej okna, jedną nogą stanąłem na parapecie, a następnie wskoczyłem do środka. Pokój się w ogóle nie zmienił, usiadłem na łóżku i czekałem aż przyjdzie. Czekałem i czekałem aż w końcu drzwi się rozsunęły a w nich stanęła kobieta mojego życia...

2 komentarze:

  1. świetny rozdział jak każdy. kiedy kolejny ? przy okazji zapraszam na moje opowiadanie o Justinie http://believe--in--my--dreams.blogspot.com/?m=1 Mam nadzieję że zaczniesz czytać i że ci się spodoba ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdziały staram się dodawać co 2 dni, także następny powinien być jutro :) I bardzo dziękuje za opinie :*

      Usuń