piątek, 29 listopada 2013

Rozdział 58 ''Wróć tutaj..''

Dzisiaj muszę mu powiedzieć, nie wiem jak zareaguje, może uzna to jako prezent, albo...zobaczymy. Pokręciłam głowa, chcąc na razie nie myśleć o tej jednej rzeczy która dręczyła mnie już parę dni. Droga o dziwo szybko zleciała, trochę pogadaliśmy, pośmialiśmy się. Zajechaliśmy pod wielki lokal o jasnych barwach. Nie było jeszcze nikogo z naszych gości, przez co mieliśmy czas na dopracowanie każdych szczegółów. Nie jest to impreza ''niespodzianka'', ale myślę ze i tak będzie ona zajebista.

W końcu raz ma się tą okrągłą dwudziestkę. Nie mogę uwierzyć że już jest taki dorosły, przecież kiedyś kłóciliśmy się o każdą najmniejszą rzecz, nienawidziliśmy się. Korzystaliśmy całą parą z naszego siedemnastoletniego życia, każdy dzień wolny dawał początek kilku następnym spędzonych na bezustannych imprezach. Pierwszy raz zwróciłam na niego uwagę pod innym kątem. Potem się w sobie zakochaliśmy. Zostaliśmy rozdzieleni, ja zostałam porwana. Nagle po roku czasu odnaleźliśmy się. Zaszłam w ciąże i znowu krótka rozłąka, później poród. Pierwsze miesiące zajmowania się naszym maleństwem, ... moja choroba. I teraz. Tyle czasu minęły, tyle razem przeszliśmy, na pewno na tym etapie nasze przygody się nie skończą. Będziemy żyć jeszcze długo razem, czuje to. Dopóki rak nie zabierze mnie z tego świata, będę każdą chwile mojego życia spędzać z nimi, z moimi bliskimi.

 Zaczęli zjeżdżać się goście, z rodziny i przyjaciół Justina, oczywiście moich rodziców tez zaprosił. Wszystkich witaliśmy przy wejściu wskazując im miejsce gdzie mają usiąść i ewentualnie odebrać prezent który przynieśli dla Justina. Gdy wszyscy zajęli już swoje miejsca my usiedliśmy na naszych, honorowych. Zjedliśmy wszyscy ciepłe danie które podali kelnerzy, a następnie każdy poszedł tańczyć.

- Uwaga, wszyscy proszę o uwagę - Krzyknął Bieber zwracając się do zgromadzonych.

Podniósł swój kieliszek unosząc go nieco w górę.

- Chciałbym wznieść toast, za wszystkich gości przybyłych na moje urodziny - Każdy chwycił za kieliszek z wódką, ja wziąłem wodę i przytakując Jusowi wypili całą zawartość na raz.

- Kochanie, dlaczego nie pijesz ?

- Umm.. źle się czuje - Wytłumaczyłam odkładając szklankę. Wzruszył ramionami i na szczęście zostawił ten temat.

Nie byłam jeszcze gotowa żeby mu powiedzieć, niby to taka normalna rzecz, ale musiałam dobrze ją przemyśleć. Wieczór się zaczynał, a każda para nawet na krok nie schodziła z parkietu, widziałam że wszyscy się dobrze bawili. Ja natomiast nie. Cały czas, bez przerwy miałam mdłości, już o bólu głowy nawet nie wspomnę. Justin bawił się ze swoimi przyjaciółmi zostawiając mnie samą przy stoliku. Patrzyłam jak tańczył z jakaś dziewczyną której ja nie znałam, czy byłam zazdrosna ? Nie...no może troszkę, no bo w końcu kto by nie był. Nagle poczułam się tak nie dobrze że w każdej chwili mogłam zwymiotować. Wyleciałam z sali, biegnąc w stronę łazienek. Dotarłam do damskiej i pchając duże drzwi weszłam do niej. Chyba każdy wie co się potem wydarzyło. Tak dobre z pół godziny siedziałam przed tą toaletą, tracąc wszystkie siły. Nikt nie zauważył że mnie nie ma, wszyscy się świetnie bawili. Powoli wstałam na równe nogi spuszczając wodę. Spojrzałam na siebie w dużym lustrze. Oczy podpuchnięte, cała blada i jeszcze do tego wszystkiego zapach. Płukając wodą buzie wyszłam z łazienki. Wróciłam na sale. Prawie wszystkie miejsca były puste, za to parkiet był pełny. Wyszukiwałam wzrokiem Justina, chcąc poprosić go żeby odwiózł mnie do domu, lecz nigdzie go nie widziałam. Nie miałam zamiaru za nim biegać i prosić o łaskę. Podeszłam do mojego krzesła, wzięłam swoje rzeczy, następnie podchodząc do mojej mamy która trzymała Emily, bez słowa odebrałam ją.

- Córciu, co się dzieje ? - Anne popatrzyła na mnie pytającym wzrokiem.

- Nic - Odpowiedziałam szorstko i odwracając się na pięcie po prostu opuściłam lokal.

Wyciągnęłam telefon z małej torebki którą miałam przy sobie i wybrałam numer do znanego mi taksówkarza. Samochód miał po mnie przyjechać w dziesięć minut. Usiadłam na pobliskiej ławce, otulając swoimi ramionami dziewczynkę, sama trzęsąc się z zimna. Wieczór nie był za ciepły. Nawet się nie zastanawiałam gdzie sie podział Justin i co robi. Szczerze, miałam to głęboko w dupie, może robić co mu się żywnie podoba, ale w takim razie ja nie będę w tym uczestniczyć. Chwile potem usłyszałam trzask drzwi.

- Kochanie, co ty tu robisz ? - Spytał sepleniąc Justin, widząc w jakim był stanie nie chciałam nawet na niego spojrzeć.

- Jadę do domu - Odpowiedziałam obojętnie.

- Co ? Dlaczego ? - Podszedł do mnie bliżej, przez co poczułam smród wódki pomieszanej z piwem.

- Nie będę z tobą rozmawiać, jak jesteś w takim stanie. - Nie patrzyłam na niego.

- Co ty odpierdalasz ? - Jąkał się, chwycił mnie mocno za ramię przez co malutka prawie wyleciała mi z rąk.

- Odsuń się ode mnie i więcej się nie zbliżaj. - Krzyknęłam wstając z ławki.

- Wróć tutaj - Zwrócił się do mnie oschle.

Nie odezwałam się, nie chciałam się kłócić z tym idiotą na zewnątrz gdzie przechodzą różni ludzie.

- Powiedziałem coś do ciebie - Warknął, podchodząc do mnie.

Obrócił mnie gwałtownie w swoją stronę, przejeżdżając palcami po kurteczce Emily, niby lekko ale dziecko może to boleć. Dziewczynka zaczęła płakać.

- Powiedziałam żebyś się nie zbliżał do mnie, ani do niej, nie dotykaj jej więcej - Syknęłam mu w twarz.

W tamtej chwili przyjechała moja taksówka, przynajmniej raz los się do mnie uśmiechnął.

- Czekaj, Luna - Chwycił mnie tym razem bardziej delikatnie za ramie.

- Puść mnie, daj mi spokój - Wyrwałam łokieć i razem z Ems wsiadłam do taksówki.

Podałam mężczyźnie adres i po chwili byłam już w drodze do domu. Obróciłam się jeszcze na chwile, nie było go. Nie mogłam uwierzyć w to co się stało kilka chwil temu. Myślałam że go znam, a tu się okazuje że w ogóle nie znam rzeczy które on jest w stanie zrobić. Zrobił to przekreślając wszystko...

***************************
Hejoo <33
Jest drama ;(
Jak sądzicie, co się wydarzy w następnym rozdziale ? 
Piszcie w komentarzach swoje opinie, dodają mi one dużo weny i radości ;3
Kocham Was i DO NASTĘPNEGO !! <33

3 komentarze:

  1. No nieee...
    co za dupek :c

    Szarpnął je o_O

    -,-


    kuźwa..
    Albo mu wybaczy..
    i powie..
    albo wyjedzie i nie powie..

    no kuźwa nwm ale wolałabym żeby byli razem <3

    K.C.
    <3<3<3<3

    Anana

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG co tu sie dzieje łał ale i tak rozdział genialny kocham <3

    OdpowiedzUsuń