poniedziałek, 11 listopada 2013

Rozdział 53 ''Kochanie, jestem..''

- Hej.. - Wreszcie blondynka się odezwała.

- Cześć..

- Proszę wejdźcie - Przerwała mi gestem ręki zapraszając nas do środka.

Bez słowa wykonaliśmy jej prośbę. Kiedyś to w tym domu czułam się jak we własnym, ale teraz, teraz to wszystko się zmieniło i nie mówię tu tylko o wystroju.

- Napijecie się czegoś ?

- Chętnie - Odezwał się Justin.

Przeszliśmy wszyscy do kuchni, rozsiedliśmy się na krzesłach barowych i tak zaczęła się nasza rozmowa.

- A więc to wasza córeczka - Westchnęła Kate i lekko pociągnęła nosem.

- Tak - Uśmiechnęłam się, ale chyba nie potrzebnie po po chwili po policzkach dziewczyny zaczęły płynąć łzy.

- Wez ją na chwile - podałam dziecko Bieberowi. Podeszłam do Katherine ( Kate, tylko że poprawnie pisane ) i tak po prostu ją przytuliłam.

Nie zastanawiając się odwzajemniła uścisk.

- Spokojnie, już dobrze - Gładziłam ręką po jej miękkich blond włosach.

Po chwili wyprostowała się i wierzchem dłoni otarła mokre poliki.

- Przepraszam was..

- Nie ma spray, to normalne, każdy czasem ma chwile słabości. - uśmiechnęła m sie do niej miło, co odwzajemniła.

Czułam sie w tamtym momencie jakby te całe przykre zdarzenia nie miały miejsca, jakbyśmy nigdy nie przestały być przyjaciółkami. Bardzo za tym tęskniłam, choć w ogóle tego nie okazywałam.

- A więc, Kate, przyszliśmy tu żeby prosić cie żebyś została matką chrzestną dla Emily.. - Spojrzałam na dziewczynę która w tamtym momencie siedziała i wpatrywała się w nas.

- Kate...

- No pewnie, z wielką przyjemnością - Wydusiła w końcu.

- To świetnie

-  A mogę...ją potrzymać ? - Od razu gdy zadała to pytanie po moim ciele przebiegły dreszcze.

Nie chciałam jej dawać Emily choćby nawet na parę chwil, bałam się, po prostu się bałam. Instynkt macierzyński od czasu porodu cały czas u mnie drzemał.

- Pewnie - Odezwał sie Justin. Spojrzałam na niego morderczym wzrokiem lecz nic już nie wskórałam bo dziecko już znajdowało się w objęciach Kate.

Cały czas obserwowałam każdy jej ruch.

- Jeju, jaka ona jest urocza - Patrzyła na nią cały czas się uśmiechając.

Wyglądała na szczęśliwa, mimowolnie się uśmiechnęłam. Emily chyba też ją polubiło bo z jej małej twarzyczki też ani na chwile nie schodził ten słodki dziecięcy uśmieszek. Po chwili Kate podeszłą do mnie i oddała dziewczynkę.

- Zazdroszczę Ci - szepnęła mi na ucho.

Usiadła na swoim miejscu a ja spojrzałam na moją córkę, a następnie na Justina. Tak, wszyscy mogą mi pozazdrościć tak wspaniałego chłopaka jakim jest Justin, nawet nie wiem jakie moje życie byłoby bez niego, dzięki niemu też mam wspaniałą córeczkę, ona jest częścią mnie, kocham ją ponad wszystko. Rozmawialiśmy jeszcze, czułam się jak dawniej, widziałam jej uśmiech którym obdarzała mnie zawsze jak spotykaliśmy się w szkole, ten wzrok jak wtedy gdy poznała jakiegoś fajnego faceta, ten specyficzny sposób picia herbaty, to wszystko wywołało u mnie ogromną fale wspomnień, ale o dziwo tylko tych dobrych, nie było teraz miejsca ani chęci wypominać błędów które ktoś popełnił. Moje wszystkie przemyślenia przerwał dźwięk otwierania drzwi, byłam pena że to jej mama własnie wróciła do domu.

- Kochanie, jestem - Krzyknął ktoś z przedpokoju.

To był męski głos, bardzo znajomy. Usłyszeliśmy kroki.

- Kate, gdzie jesteś ?

- W kuchni - Odpowiedziała, po chwili w drzwiach pojawił się Simon.

Gdy tylko nas zobaczył zamarł w bezruchu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz