środa, 7 sierpnia 2013

Rozdział 26 ''Odchodzę...''

Chciałbym się nią nacieszyć...

***OCZAMI LUNY***

Obudziłam się otulona silnymi ramiona Justina . Było mi tak przyjemnie że nie chciałam się nigdzie ruszać , ale wiedziałam że dzisiaj wylatuje i muszę jeszcze wrócić do domu po bilety lotnicze . Najdelikatniej jak się dało wyswobodziłam się z uścisku i owinęłam sie kocem leżącym na komodzie . Zupełnie naga , pozbierałam moje ciuchy z podłogi i ruszyłam do łazienki . Prysznic spłukał całe zmęczenie i dał mi energie . Wysuszyłam włosy i związałam je w niedbałego koczka . Ubrałam się i zeszłam na dół przygotować jakieś śniadanie . Wypadło na jajecznice . Zapach który się unosił po całym mieszkaniu zapewne obudził Jusa , ponieważ usłyszałam strumień wody . Po pół godzinie gdy , posiłek znajdował się już na talerzach , zszedł ubrany Biebs. Uśmiechnął się do mnie uroczo i pocałował delikatnie w kąciki ust . Usiedliśmy do niewielkiego stołu i zaczęliśmy spożywać .

- O której wyjeżdżasz ? - odezwał się zachrypniętym głosem

- Punk 17.00 , muszę być na lotnisku - Posmutniał tak samo jak i ja .

- Długo tam będziesz ?

- Mówiłam ci już że postaram się jak najszybciej to załatwić .

- Wiem , ale po prostu dopiero co się dowiedziałem że moja zmarła dziewczyna jest wśród żywych - uśmiechnął się , co odwzajemniłam .

- Jeszcze się mną nacieszysz , a nawet będziesz miał mnie dość , już nie jestem tą milutką dziewczynką co kiedyś - Popatrzyłam w jego oczy z udawaną powagą .

- Nigdy - Cmoknął mnie w usta .

 Sielanka nie trwała długo , ponieważ trzeba się było pożegnać .

- Dzwoń jak by coś się stało - wręczył mi karteczkę z jego nowym numerem telefonu .

Widziałam w jego oczach łzy .

- Kotek , nie płacz , przecież nie wyjeżdżam na zawsze , wrócę zanim zdążysz się zorientować .- pogłaskałam go po policzku , ocierając spływającą łzę .

 Pocałowałam go ostatni raz i już miałam wsiadać do samochodu gdy chłopak chwycił mnie za rękę .

- A może w ogóle nie jedź

- Muszę , muszę uregulować wszystkie sprawy - Teraz już się nie opierał .

Wsiadłam do auta i odjechałam . W domu od razu zaczęłam szukać biletów i paszportu , pakować się nie musiałam bo i tak tu wracam . Wszystko było zabrane dlatego pojechałam na lotnisko . Auto było wypożyczone dlatego oddałam je właścicielowi i idąc przez cały pas dotarłam do prywatnego samolotu . W środku byli już ochroniarze którzy mieli mnie bezpiecznie doprowadzić do willi w Los Angeles . Dopiero gdy wystartowaliśmy zebrało mi się na łzy . Pocieszała mnie myśl że niedługo będę prowadzić normalne życie , po części . Będę szczęśliwa razem z Justinem . Niespodziewanie zasnęłam . Lekkie turbulencje wybudziły mnie z mojego snu . Wylądowaliśmy bezpiecznie przez co odetchnęłam z ulgą . Wsiadłam do czarnego auta które od razu ruszyło w kierunku miejscówki gangu . Podjechaliśmy pod ogromny dom . Za pomocą kodu brama się rozsunęła a ja mogłam spokojnie wejść do środka . Nie pokalam tylko od razu wparowałam do willi . Na wejściu czekali już wszyscy członkowie mafii z dużymi uśmiechami na twarzach . Widocznie się za mną stęsknili . Z wszystkimi się przywitałam ogromnym przytulasem .

-No hej siostrzyczko - Jacob pocałował mnie w policzek .

- Siema , braciszku - przytuliłam go czule .

 Przywitałam się jeszcze z Chrisem i Kevinem , aż na schodach pojawił sie Tom . Podszedł do mnie i pocałował mnie namiętnie w usta , odepchnęłam go .

- Co ty robisz ?! - sparaliżowałam go wzrokiem

- Stęskniłem się - powiedział speszony .

- To nie mogłeś po prostu mnie przytulić ? - nic nie odpowiedział tylko ''uwięził'' mnie w swoich ramionach , na co wywróciłam oczami ale odwzajemniłam uścisk .

- Misja zrobiona ?

- Tak , ale jednego nie musiałam zabijać ponieważ miał kasę - Wyciągnęłam z kieszeni kurtki całą sumę pieniędzy i wręczyłam mu ją .

- Dobrze - uśmiechnął się do mnie szczerze , co bardzo rzadko się zdarzało .

 Wszyscy usiedliśmy w salonie . Wspominałam już że byłam jedyną dziewczyną , nie ? To teraz mówię . Na początku strasznie czułam się nie komfortowo lecz z czasem przywykłam . Jak już wspomniałam usiedliśmy na kanapach przed dużym kominkiem i rozmawialiśmy , kazali mi opowiadać jak było i właśnie wtedy przypomniałam sobie po co tu przyjechałam .

- Chłopaki... jest sprawa - każda para oczu skierowała się na mnie , westchnęłam i kontynuowałam

- Jak już wiecie skończyłam szkolenie , jestem pełnoletnia dlatego sama mogę podejmować różne decyzje , dlatego...-Czekali na moją odpowiedz z niecierpliwością

- Odchodzę - Wydusiłam wreszcie z siebie .

Każdy otworzył buzie w zdziwieniu co mnie troszkę rozbawiło . Wyobrażacie sobie 13 facetów patrzących na ciebie jakbyś zesrała się na środku pokoju , trochę dziwne porównanie , ale jest . Thomas gwałtownie wstał i podszedł niebezpiecznie blisko mnie .

- Jak to ?- powiedział takim tonem jakiego nigdy jeszcze u niego nie słyszałam .

- No po prostu odchodzę z gangu , chce prowadzić normalne życie takie jak kiedyś - Popatrzyłam się w jego brązowe oczy które w tej chwili wyrażały ból .

Żaden chłopak nie miał odwagi się odezwać .

- Nie możesz - wyszeptał Tom , patrząc na mnie błagalnie .

- Mogę i chcę , a ty mi tego nie zabronisz - podniosłam ton głosu .

W tamtej chwili odszedł dobry i czuły Tom a został zastąpiony agresywnym i wkurzonym którego zawsze się bałam .

- Nigdzie nie pojedziesz i nie podnoś na mnie głosu - chwycił mnie mocno za nadgarstki sprawiając mi tym ból .

 Chris postanowił zareagować , wstał i położył dłoń na ramieniu Thomasa by go uspokoić , lecz dostał z całej siły w szczękę . Przewrócił się na podłogę i zauważyłam że krwawi , natychmiast wyrwałam się z uścisku i podbiegłam do niego , razem z innymi chłopakami próbowaliśmy powstrzymać krew .

- Co ty do cholery wyprawiasz ?!- spojrzałam na Toma z dołu , klęcząc przed cierpiącym Christianie.

- Mógł się nie zbliżać - warknął i wyszedł z pokoju .

- Przynieście jakieś ręczniki ! - krzyknęłam na nich .

Kevin przyniósł białą ścierkę leżącą w kuchni . Zaczęłam delikatnie wycierać krew z jego pękniętej wargi .

- Nic mi nie jest - Odparł , a gdy mocniej przycisnęłam ściereczkę skrzywił się

- Właśnie widzę - powiedziałam z sarkazmem .

- Co w niego wstąpiło ? - zapytałam po chwili Jacoba który pomógł Chrisowi usiąść na sofie .

- Odkąd wyjechałaś , cały czas jest agresywny i nie da się z nim normalnie porozmawiać - wytłumaczył , wpatrując się we mnie .

To oznaczało tylko jedno , szybko nie wrócę do Justina ...

1 komentarz:

  1. Siemka .. długo czytam twojego bloga i jest mega zajebisty *..* kocham go po prostu <3 i oczywiście ciebie za taką wenę ;** Wiktoria .. (nie znasz ;p)

    OdpowiedzUsuń